*♥♥♥*
Płynęli w deszczu przez jezioro razem z gajowym Hogwartu, Hagridem. Wszyscy pierwszoroczniacy zostali zaprowadzeni do wielkiej sali gdzie czekała profesor McGonagall i reszta nauczycieli. Na środku sali stały cztery stoły: Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu i Slytherinu. Gryfoni w czerwono złotych krawatach, puchoni w żółto czarnych, krukoni niebiesko białych, a ślizgoni szkarłatno srebrnych, wszyscy podnieśli się by zobaczyć wchodzących do sali nowych uczniów. Charlie siedział przy stole Gryffindoru, nie wyglądał zbyt dobrze, na twarzy miał mnóstwo siniaków. Fleur zrobiło się go żal, bo choć uważała go za dupka to nadal coś do niego czuła. Ale NIE! To chłopak Susan, chociaż teraz to niewiadomo, może ze sobą zerwali? Fleur szła wzdłuż wielkiej sali, a tuż obok niej szedł Draco.
- Fleur! - usłyszała swoje imię - Fleur tutaj!
Dostrzegła w tłumie machającą do niej rękę May. Widocznie dziewczyna zapomniała już o ich kłótni na Pokątnej, Fleur nie miała zamiaru tego rozpamiętywać.
- Fleur, słyszałaś, ze podobno Susan chciała zabić swojego chłopaka?
- Skąd wiesz? - zmarszczyła brwi.
- Oh...Cały Hogwart już o tym mówi - odparła May - Mają ją wyrzucić...
Fleur słuchała każdego słowa.
- No, ale nikt w sumie nie wie jaki miała powód, Charlie też nie chce nic powiedzieć. Krążą też plotki, że była pod działaniem Imperiusa, ale w to wątpię.
Urwała, bo w całej sali nagle ucichło. Wszystkie głowy skierowane były w stronę starej czapki leżącej na krześle tuż obok McGonagall. Stara i poniszczona Tiara Przydziału rozpoczęła swoją pieśń.
Choć pięknością nie zachwycam,
Choć łach ze mnie stary,
To nigdzie poza Hogwartem,
Tak mądrej nie znajdziesz Tiary,
Choć należałam do Gryffindora,
W, którego domu mężni królują,
To służę teraz szkole,
I wiem co wszyscy czują,
Dlatego śmiało drodzy uczniowie,
Na głowy mnie wkładajcie,
I swój przyszły los,
W moje ręce oddajcie,
Jeśli chcesz zdobyć druhów,
Co w świat za tobą pójdą,
W Slytherinie na pewno,
Dla ciebie miejsce znajdą,
Jeśli odwagą i męstwem,
Ciągle się kierujesz,
To w Gryffindorze,
Na pewno wylądujesz,
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sprawiedliwość kwitnie,
I prawi reprezentują Hogwart,
Postawą swą dobitnie,
A jeśli bystrością,
Odznaczasz się niezwykłą,
To niedostać się do Ravenclawu,
Masz szanse bardzo nikłą,
Bo tam ci najmądrzejsi,
Mędrcy przyszli trafiają,
Taki właśnie w Hogwarcie,
Duży wybór wam dają,
Byście do jednego z czterech domów,
Mogli trafić,
Jestem tutaj po to,
By móc wam doradzić,
Którymi z cech,
się wszyscy wyróżnicie,
Do odpowiednich domów,
Dzisiaj wnet traficie,
Więc bez lęku młodzieży,
Na głowę mnie wkładajcie,
Bo jam jest Tiara Przydziału,
I los wyznaczam na starcie!
Wszyscy klaskali gdy Tiara skończyła swoją piosenkę, lecz momentalnie ucichli czekając na przydziały.
- Evans, Susan! - krzyknęła McGonagall.
Świat Fleur jakby na chwilę staną w miejscu. Jak to możliwe, że Susan nie wyrzucili? Z samego końca grupki pierwszoroczniaków przeciskała się drobna blondynka, oczy wciąż miała popuchnięte, ale jej koczek z powrotem odzyskał dawną formę. Usiadła na małym stołku, a na jej głowie spoczęła Tiara...
- Cóż...-Czapka wyraźnie się zastanawiała - umysł ścisły...tak bardzo mądra, a może Ravenclaw? Nie, nie zbyt skromna, zbyt dobra, tak, tak już wiem HUFFLEPUFF!
Stół Puchonów powitał Susan głośnymi okrzykami, a ona cała zielona na twarzy ruszyła w jego stronę.
- Malfoy, Draco! - blondyn pośpiesznie zasiadł na stołku, lecz jeszcze zanim Tiara dotknęła jego głowy rozległ się krzyk:
- jakby inaczej...SLYTHERIN!
Ślizgonie również przywitali swojego nowego członka podczas gdy McGonagall czytała kolejne nazwiska: "Eliza Smoug" trafiła do Ravenclawu, a "Tim Snower" do Hufflepuffu.
- Moore, May! - brunetka wyszła z tłumu i nałożyła Tiarę.
- Odważna, ale nie, Gryffindor nie. Sprytna tak...SLYTHERIN!
May cała w skowronkach popędziła do stolika Ślizgonów i usiadła tuż obok Draco. Fleur poczuła coś dziwnego. Niby Draco nie był dla niej nikim ważnym, ale...ale była trochę zazdrosna. Jej rozmyślania zostały przerwane przez profesor McGonagall.
- Lacroix, Fleur!
Powoli zbliżyła się do stołka i gdy tylko Tiara spoczęła na jej głowie usłyszała:
- Tak...Jesteś rozdarta, nie wiesz czego chcesz. Ślizgonka? No nie wiem, a puchonka? Oj też nie jestem tego taka pewna. Przyjaciółka czy chłopak? No niech będzie HUFFLEPUFF!
Puchoni znów powstali i powitali nową Puchonkę, lecz Fleur nie była pena czy powinna się cieszyć. Usidła jednak w spokoju tuż obok Susan i razem czekały, aż przydziały się skończą. "Pansy Parkinson" trafiła do Slytherinu, a "Luna Lovegood" do Ravenclawu.
- Moi drodzy! - Profesor Griffiths (dyrektor!) powstał i znów ucichły wszystkie szepty - Witamy w Hogwarcie! Normalnie zaprosiłbym was do uczty, lecz dziś mamy jeszcze jedno ważne ogłoszenie. W tym roku w naszej szkole odbędzie się turniej trójmagiczny!
- Susan co się w końcu stało? Wytłumaczysz mi? - Fleur szepnęła do przyjaciółki
- Nie teraz - odparła i kiwnęła głową w stronę dyrektora - Posłuchaj!
-...Jednak w tym roku udało mi się nagiąć zasady i z każdej szkoły czara ognia wybierze po dwóch członków. Z ministrem ustaliliśmy także, że w turnieju mogą brać udział wszyscy, nawet pierwszoroczniacy! Ale ostrzegam, turniej jest bardzo niebezpieczny i nie mało pełnoletnich czarodziejów traciło życie biorąc w nim udział, więc proszę was: Dobrze się zastanówcie zanim wrzucicie swoje zgłoszenie do czary ognia!
Po środku sali stała wielka kamienna misa jarząca się blado niebieskim płomieniem. W końcu dyrektor ogłosił początek uczty i wszyscy zajęli się jedzeniem.
- Cześć - Tim Snower siedział tuż obok nich - nazywam się Tim a wy?
- Fleur
- Susan - odpowiedziały.
- Miło was poznać, co myślicie o tym turnieju? Ja raczej nie wezmę udziału, gryfoni i ślizgoni to mogą, ale my puchoni?
- O co ci chodzi? - warknęła Fleur.
- On ma rację, - wtrąciła się Susan - Hufflepuff to najgorszy z domów, tu trafiają sami nieudacznicy...Mój tatuś się załamie jak dowie się, że jestem puchonką.
Fleur spojrzała na nią ze strachem. Co powiedzą w takim razie jej rodzice? Jak zareaguje Draco? Tak cieszyła się na myśl o przyjeździe tutaj, a teraz okazało się, że tak jak w szkole w Londynie będzie tu najgorsza i wszyscy będę nią pomiatać.
Po uczcie wszyscy pierwszoroczniacy zostali zaprowadzeni, przez prefektów, do pokoju wspólnego znajdującego się tuż obok kuchni. Fleur dormitorium dzieliła razem z Susan, Kate Linx, Elizą Fragg i Lisą Pomfrey.
Dziewczyny siedziały w pokoju wspólnym.
- Naprawdę Hufflepuff jest taki zły? - Fleur nie mogła się z tym pogodzić
- No tak niestety....
- Wiesz co? Mam pomysł! - Fleur spojrzała na Susan - wezmę udział w turnieju!
- Co?! - Susan aż zakrztusiła się sokiem dyniowym - Ale jak to?
- Właśnie tak - szybko nakreśliła swoje imię i nazwisko na kawałku pergaminu i ruszyła w stronę wyjścia.
Susan nie próbowała jej zatrzymać, wiedziała, że jak Fleur coś postanowi to nic jej nie zatrzyma. Fleur zbliżała się do wielkiej sali gdy nagle zza zakrętu wpadł na nią Draco.
-Eee...Hej Fleur - wyjąkał - Przepraszam, ale muszę już iść.
- Draco zaczekaj - Fleur spojrzała na niego - o co ci chodzi?
- o nic - bąknął
- Draco...
- No nic jeny uspokój się! - warknął
- Ale Draco... - W jej oczach pojawiły się łzy.
- Jesteś puchonką! - nagle wybuchnął - najniższą z klas...! Tata zabronił mi się z takimi zadawać.
Powoli zbierała się w niej złość mieszana ze smutkiem. Te słowa mimowolnie wywarły na nią duży wpływ. Ranił ją, to naprawdę bolało, chociaż nie wiedziała dlaczego? Z twarzy Drcona niczego nie dało się odczytać, była nieprzenikniona, a jego niesamowite stalowe oczy nie wyrażały żadnych uczuć.
- Wybacz - szepnął i ruszył wzdłuż korytarza zostawiając ją samą.
Jeśli Fleur miała wcześniej jakiekolwiek wątpliwości co do wzięcia udziału w turnieju to na pewno już wszystkich się pozbyła. Musiała pokazać wszystkim, że puchoni wcale nie są słabeuszami! Otarła łzy i pewnym krokiem ruszył w stronę sali pogodzona z myślą, że Draco nigdy jej nie pokocha...
- Cóż...-Czapka wyraźnie się zastanawiała - umysł ścisły...tak bardzo mądra, a może Ravenclaw? Nie, nie zbyt skromna, zbyt dobra, tak, tak już wiem HUFFLEPUFF!
Stół Puchonów powitał Susan głośnymi okrzykami, a ona cała zielona na twarzy ruszyła w jego stronę.
- Malfoy, Draco! - blondyn pośpiesznie zasiadł na stołku, lecz jeszcze zanim Tiara dotknęła jego głowy rozległ się krzyk:
- jakby inaczej...SLYTHERIN!
Ślizgonie również przywitali swojego nowego członka podczas gdy McGonagall czytała kolejne nazwiska: "Eliza Smoug" trafiła do Ravenclawu, a "Tim Snower" do Hufflepuffu.
- Moore, May! - brunetka wyszła z tłumu i nałożyła Tiarę.
- Odważna, ale nie, Gryffindor nie. Sprytna tak...SLYTHERIN!
May cała w skowronkach popędziła do stolika Ślizgonów i usiadła tuż obok Draco. Fleur poczuła coś dziwnego. Niby Draco nie był dla niej nikim ważnym, ale...ale była trochę zazdrosna. Jej rozmyślania zostały przerwane przez profesor McGonagall.
- Lacroix, Fleur!
Powoli zbliżyła się do stołka i gdy tylko Tiara spoczęła na jej głowie usłyszała:
- Tak...Jesteś rozdarta, nie wiesz czego chcesz. Ślizgonka? No nie wiem, a puchonka? Oj też nie jestem tego taka pewna. Przyjaciółka czy chłopak? No niech będzie HUFFLEPUFF!
Puchoni znów powstali i powitali nową Puchonkę, lecz Fleur nie była pena czy powinna się cieszyć. Usidła jednak w spokoju tuż obok Susan i razem czekały, aż przydziały się skończą. "Pansy Parkinson" trafiła do Slytherinu, a "Luna Lovegood" do Ravenclawu.
- Moi drodzy! - Profesor Griffiths (dyrektor!) powstał i znów ucichły wszystkie szepty - Witamy w Hogwarcie! Normalnie zaprosiłbym was do uczty, lecz dziś mamy jeszcze jedno ważne ogłoszenie. W tym roku w naszej szkole odbędzie się turniej trójmagiczny!
- Susan co się w końcu stało? Wytłumaczysz mi? - Fleur szepnęła do przyjaciółki
- Nie teraz - odparła i kiwnęła głową w stronę dyrektora - Posłuchaj!
-...Jednak w tym roku udało mi się nagiąć zasady i z każdej szkoły czara ognia wybierze po dwóch członków. Z ministrem ustaliliśmy także, że w turnieju mogą brać udział wszyscy, nawet pierwszoroczniacy! Ale ostrzegam, turniej jest bardzo niebezpieczny i nie mało pełnoletnich czarodziejów traciło życie biorąc w nim udział, więc proszę was: Dobrze się zastanówcie zanim wrzucicie swoje zgłoszenie do czary ognia!
Po środku sali stała wielka kamienna misa jarząca się blado niebieskim płomieniem. W końcu dyrektor ogłosił początek uczty i wszyscy zajęli się jedzeniem.
- Cześć - Tim Snower siedział tuż obok nich - nazywam się Tim a wy?
- Fleur
- Susan - odpowiedziały.
- Miło was poznać, co myślicie o tym turnieju? Ja raczej nie wezmę udziału, gryfoni i ślizgoni to mogą, ale my puchoni?
- O co ci chodzi? - warknęła Fleur.
- On ma rację, - wtrąciła się Susan - Hufflepuff to najgorszy z domów, tu trafiają sami nieudacznicy...Mój tatuś się załamie jak dowie się, że jestem puchonką.
Fleur spojrzała na nią ze strachem. Co powiedzą w takim razie jej rodzice? Jak zareaguje Draco? Tak cieszyła się na myśl o przyjeździe tutaj, a teraz okazało się, że tak jak w szkole w Londynie będzie tu najgorsza i wszyscy będę nią pomiatać.
Po uczcie wszyscy pierwszoroczniacy zostali zaprowadzeni, przez prefektów, do pokoju wspólnego znajdującego się tuż obok kuchni. Fleur dormitorium dzieliła razem z Susan, Kate Linx, Elizą Fragg i Lisą Pomfrey.
Dziewczyny siedziały w pokoju wspólnym.
- Naprawdę Hufflepuff jest taki zły? - Fleur nie mogła się z tym pogodzić
- No tak niestety....
- Wiesz co? Mam pomysł! - Fleur spojrzała na Susan - wezmę udział w turnieju!
- Co?! - Susan aż zakrztusiła się sokiem dyniowym - Ale jak to?
- Właśnie tak - szybko nakreśliła swoje imię i nazwisko na kawałku pergaminu i ruszyła w stronę wyjścia.
Susan nie próbowała jej zatrzymać, wiedziała, że jak Fleur coś postanowi to nic jej nie zatrzyma. Fleur zbliżała się do wielkiej sali gdy nagle zza zakrętu wpadł na nią Draco.
-Eee...Hej Fleur - wyjąkał - Przepraszam, ale muszę już iść.
- Draco zaczekaj - Fleur spojrzała na niego - o co ci chodzi?
- o nic - bąknął
- Draco...
- No nic jeny uspokój się! - warknął
- Ale Draco... - W jej oczach pojawiły się łzy.
- Jesteś puchonką! - nagle wybuchnął - najniższą z klas...! Tata zabronił mi się z takimi zadawać.
Powoli zbierała się w niej złość mieszana ze smutkiem. Te słowa mimowolnie wywarły na nią duży wpływ. Ranił ją, to naprawdę bolało, chociaż nie wiedziała dlaczego? Z twarzy Drcona niczego nie dało się odczytać, była nieprzenikniona, a jego niesamowite stalowe oczy nie wyrażały żadnych uczuć.
- Wybacz - szepnął i ruszył wzdłuż korytarza zostawiając ją samą.
Jeśli Fleur miała wcześniej jakiekolwiek wątpliwości co do wzięcia udziału w turnieju to na pewno już wszystkich się pozbyła. Musiała pokazać wszystkim, że puchoni wcale nie są słabeuszami! Otarła łzy i pewnym krokiem ruszył w stronę sali pogodzona z myślą, że Draco nigdy jej nie pokocha...
*♥♥♥*
Ja lecę i do kolejnego napisania :)
~ Lady Vega♥
PSSS; Jeśli byli byście tacy mili i udostępnili lub chociaż wspomnieli na swoich blogach, że istnieje tutaj taki mały blog o HP to była bym bardzo wdzięczna i szczęśliwa! :))))) <3 comment-3--="" nbsp="">3>
Super rozdzial, zreszta jak zawsze czekam na kolejne. Mam nadzieje ze Fleur sobie wszysto ułoży :-)
OdpowiedzUsuńKocham cie PomyLuna <333
Obstawialam Slitgerin. Jestem milo zaskoczona :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że się podoba :P
Usuń