piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 8 "Wybrani"

Uwaga, Uwaga kolejny rozdział! Miłego czytania moi kochani czytelnicy :)


*♥♥♥*


- Moi drodzy! - dyrektor powstał w trakcie sobotniego śniadania - Dziś do naszej szkoły przybędą uczniowie z Dumstrangu i  Beauxbatons, z pośród których czara ognia wyłoni po dwóch zawodników turnieju trójmagicznego. Dziś jeszcze możecie zgłaszać swoje kandydatury, lecz jutro zostanie wybranych sześciu reprezentantów! Chem jeszcze przypomnieć, że turniej składa się z trzech wyjątkowo trudnych zadań i możliwe, że będziemy musieli dokończyć jedno z nich w przyszłym roku. Teraz moi kochani, życzę wam miłego dnia i smacznego!
      Uczniowie zajęli się jedzeniem gdy po chwili dyrektor znów powstał.
- Nasi goście przybyli trochę wcześniej, niż się ich spodziewaliśmy, dlatego proszę teraz o spokój.
      Do wielkiej sali zwiewnie jak piórka weszły uczennice akademii  Beauxbatons, a za nimi wmaszerowali uczniowie z Dumstrangu. Madame Liza i Andriej Sokołow szli na czele obu z grup jako dyrektorzy.

      Po śniadaniu Fleur udała się do dormitorium. Kiedy weszła spostrzegła, że nie jest sama. Na łóżku siedziała Susan ze spuszczoną głową.
- Fleur...- dziewczyna podniosła się - przepraszam cię...
- Ale ty nie musisz mnie za nic przepraszać, to moja wina.
- Nie, posłuchaj, masz prawo być z Charliem, a mi nic do tego. Ja już z nim nie jestem, dlatego wiedz, że jeśli chcesz to możesz się z nim spotykać, a ja się za to nie obrażę.
- Oh... Susan - Fleur rzuciła się na przyjaciółkę - tak bardzo tęskniłam...I naprawdę nie wiem jak do tego doszło, naprawdę żałuję...
       Susan mocno ścisnęła Fleur gdy do pokoju weszła Lisa.
- Fleur, Susan, jakaś dziewczyna do was przyszła. Stoi na dole przed wejściem do pokoju wspólnego.
     Zaskoczone spojrzały na siebie, a  potem ruszyły ku wyjściu z dormitorium. Gdy znalazły się na korytarzu spostrzegły stojącą pod ścianą May.
- Hej dziewczyny - przywitała je.
- Cześć - Fleur odpowiedziała, a Susan kiwnęła głową.
- Mam do was prośbę - zbliżyła się o parę kroków - Biorę udział w turnieju i czy gdyby mnie wylosowali to czy byście mi pomagały w zadaniach?
- Oczywiście - Fleur przytuliła przyjaciółkę, ale Susan nadal stała wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- A ty pomogłabyś Fleur, gdyby brała udział w turnieju? - w końcu spytała.
- Naturalnie - odparła zaskoczona May.
 - O, to świetnie się składa, bo Fleur właśnie się zgodziła.
      May zesztywniała.
- Ale wiesz, że dopiero czara ognia wybierze zawodników? To, że wrzuciła swoją kandydaturę nie znaczy, że weźmie udział w turnieju.
- Wątpisz we mnie? - teraz Fleur stanęła po stronie Susan - Sądzisz, że jak jestem puchonką to nie mam  żadnych szans?
- Nie, nie o to chodzi! - zaprzeczyła - To nie ma znaczenia: puchonka, ślizgonka, geyfonka co za różnica? Liczy się coś innego...
- W takim razie co? - Susan spojrzała gniewnie na May.
- Ciebie... - zwróciła się do Fleur - Ciebie rodzice w ogóle nie uczyli zaklęć. Nic nie potrafisz! A ja? Ja byłam przygotowywana do turnieju odkąd skończyłam dwa lata! Potrafię rzucać nawet zaklęcia niewybaczalne...- naburmuszona odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem - I dlatego to mnie powinni wybrać, a nie jakąś SZLAMĘ z Hufflepuffu!
      Krzyczała jeszcze tak przez pewien czas, póki nie zniknęła za zakrętem.
- Szlama? - Susan pokręciła głową - W tobie płynie więcej czystej krwi niż w niej i jej parszywej siostrze razem wziętych.
- Może i to lepiej, że na razie nie widzi we mnie wroga...Przynajmniej na razie.
      I wróciły do dormitorium. Rozmawiały, czytały, odrabiały lekcję i rozmawiały o turnieju czekając na niedzielny poranek.


      W niedziele rano cztery domy zostały zaprowadzone do Wielkiej Sali. Puchoni prowadzeni przez profesora Noxa, nauczyciela zielarstwa, przybyli tam jako pierwsi. Gdy sala była już pełna, a goście zajęli wyznaczone dla nich miejsca zaległa cisza.
- Witajcie! - dyrektor powstał - zgromadziliśmy się dziś tu by wyłonić sześciu zawodników turnieju trójmagicznego, po dwóch z każdej szkoły. Mam nadzieje, że czara wybierze godnych siebie przeciwników...
      Przy stole gryfonów zawrzało, a Fleur usłyszała nawet krzyki "Charlie ty im pokażesz", "Charlie to wygra". Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała w stronę stołu ślizgonów. Jasne włosy Dracona od razu rzucały się w oczy. Fleur patrzyła na niego jak z poważną miną wsłuchiwał się w każde słowo dyrektora.
- ZACZYNAJMY! - profesor Griffiths podszedł do czary, która teraz zamiast niebieskim buchnęła czerwonym płomieniem. W tym samym momencie z płomieni wyleciała lekko spopielona karteczka. Dyrektor pochwycił ją i odczytał nazwisko.
- Wiktor Krum!
      Potężny uczeń z Dumstrangu wystąpił i został zaprowadzony przez profesor McGonagall do pokoju zawodników, podczas gdy koledzy wciąż skandowali jego imię.
- Elizabeth Dulcois!
      Drobna blondynka wyglądająca na około 13 lat pożegnała swoje przyjaciółki i ruszyła za Krumem. Dyrektor trzymał już kolejną kandydaturę.
- Draco Malfoy!
      Stół ślizgonów zaczął klaskać i gwizdać, a Draco uradowany ruszył  w ślad za swoimi poprzednikami.
- Połowę już wyłoniliśmy! - krzyknął dyrektor - Teraz czas na kolejną trójkę! ....Aleksander Doge!
      Kolejny uczeń Dumstrangu drobniejszy od swojego kolegi popędził  do pokoju zawodników.
- Gabriel Maxime! - Wysoka i postawna uczennica z wdziękiem ruszyła za Doge, gdy dyrektor trzymał w ręce ostatnią karteczkę. May siedziała z zaciśniętymi pięściami, cała czerwona na twarzy podczas gdy Fleur pogodziła się już z myślą, że nie zostanie wybrana i zajęła się tostem.
- Fleur Lacroix!
- Co?! - po sali poniósł się piskliwy głos May, lecz został on zagłuszony przez wrzaski puchonów.
- Fleur, wstawaj! Idź! - Susan dźgnęła przyjaciółkę.
       Była całkowicie zszokowana. Czuła mieszankę szczęścia i strachu. Była bardzo podekscytowana jak wszyscy patrzyli  na nią gdy kroczyła środkiem sali. Tak bardzo tego pragnęła, to było spełnieniem jej marzeń, a dodatkowo w turnieju brał też udział Draco♥. May nadal była cała czerwona, a teraz dodatkowo powychodziły jej wszystkie żyły i wyglądała jakby miała się zaraz rzucić na Fleur. W końcu krzyki ucichły a rozwścieczona May zaniknęła za drzwiami gdy Fleur weszła do pokoju zawodników. Zeszła powoli marmurowymi schodami, a na samym dole czekała już na nią reszta zawodników.
- Poczekajcie tu chwilę, zaraz wracam! - Profesor McGonagall weszła po schodach i zniknęła za drzwami prowadzącymi do wielkiej sali.
       Fleur podeszła do wszystkich zawodników i po kolei się z nimi przywitała. Gabriel i Elizabeth słabo rozumiały po angielsku ale na szczęście Fleur znała Francuzki. Na koniec podeszła do Draco. Nim zdążyła się jeszcze odezwać ten chwycił ją za rękę i odciągną na bok.
- Fleur? Musimy pogadać...

*♥♥♥*

I koniec rozdziału...:) Niedługo może pojawi się więcej miniaturek! A na razie lecę się uczyć!


~Lady Vega♥

3 komentarze:

  1. Super ! Bardzo lubię twoje rozdziały i oczywiście czekam na konfrontacje Draco z Fleur <3
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie oraz wzruszające! :)) czekam na następne części z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Draco i Fleur w jednym turnieju. N, no, no :)

    OdpowiedzUsuń

Witam drogich Potterhead i zapraszam do komentowania :)

Obserwatorzy