poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 7 "Największy błąd"

Następny rozdział, trochę miłosny :) Zapraszam



 *♥♥♥*


       Zrobiła to. Cały następny tydzień rozmyślała o turnieju trójmagicznym. Draco w ogóle nie zwracał na nią uwagi , chociaż jak przechodził w jego szarych oczach widać było smutek. Gdy Fleur i Susan szły na zaklęcia zorientowały się, że tą lekcję mają ze ślizgonami. Draco stał razem z Pansy Parkinson i prowadził jakąś zażartą dyskusję, podczas gdy do dziewczyn podszedł Tim. Spostrzegł, że patrzą w stronę ślizgona.
- Wczoraj zgłosił się do turnieju!
- Kto? - odparła zaskoczona Fleur.
- Malfoy - Tim wskazał na Draco - ale pierwszoroczniacy nie mają szans...
- Fleur się zgłosiła! - ucięła Susan.
- Oh...Naprawdę? - Tom nie krył zaskoczenia - W takim razie powodzenia.
      I odszedł, a za chwilę i puchoni i ślizgoni weszli do klasy od transmutacji. Fleur chciała usiąść z Susan, lecz ta została już odciągnięta przez Tima. Od kiedy zerwała z Charliem, po tym jak zdradził ją ze ślizgonką Lią Moore, satrszą siostrą May, uganiało się za nią mnóstwo chłopaków. Fleur trochę zazdrosna usiadła sama na końcu sali. Nie miała też ochoty oglądać Malfoya razem z Pansy mizdrzących się do siebie. Ukryła twarz w  dłoniach by nie pokazywać swojego zrozpaczenia.
- Czy mogę się dosiąść? - usłyszała znajomy głos i zaskoczona spojrzała na Dracona
- Jasneee...- uśmiechnęła się - Ale czemu nie siedzisz z Pansy?
- Chciałem z tobą pogadać - spojrzał na nią przenikliwie
      Usiadł tuż obok niej kiedy profesor Flamel wszedł do klasy. Dziś ćwiczyli zaklęcie wingardium leviosa. Fleur bezskutecznie próbowała podnieść swoje piórko podczas gdy pióro Dracona unosiło się wysoko nad  ławką.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- O nas... - Draco urwał, a Fleur głęboko spojrzała mu w oczy, nie wiedziała czego ma się spodziewać
- Jesteś puchonką...
- Oj przestań - przerwała mu - jeśli masz mi to ciągle wypominać to już lepiej...
- Daj mi skończyć. Jesteś puchonką, ale czystej krwi, więc  może będziemy mogli się przyjaźnić.
- Może?
-  No tak, bo widzisz mam taki plan - uśmiechnął się zawadiacko - Wkradniemy się do gabinetu dyrektora, zabierzemy stamtąd tiarę i pogadamy z nią czy mogłabyś być w innym domu!
- Co?! - wytrzeszczyła oczy.
     Nie wierzyła własnym uszom. To jakiś Absurd! Chciał coś ukraść, to aż tak jej nie zaniepokoiło, bardziej dotknęło ją to, że nie chciał ją taką jaką jest.
- To co usłyszałaś - uśmiechnął się Draco.
- Zwariowałeś! Nie, nigdy!- zadzwonił dzwonek, a Fleur wybiegła z klasy i popędziła w stronę łazienki.
      Opuściła obronę przed czarną magią i zielarstwo. Siedziała i płakała nie mogąc poukładać sobie myśli. Dlaczego Draco jej nie chciał? Czego jej brakowało? W końcu zdecydowała, że nie może tutaj wiecznie siedzieć  i wyszła z toalety. Ledwo co przekroczyła próg gdy jej oczy zostały zakryte przez czyjeś dłonie. Po omacku wyczuła krótkie włosy.
- Draco? - spytała nieśmiało miejąc nadzieje, że to właśnie on.
- Nie... - teraz już rozpoznała ten męski głos należący do Charliego.
      Gwałtownie obróciła się, a brunet zdjął dłonie z jej oczu. Spojrzała na niego i znów poczuła coś dziwnego. Sądziła, że pozbyła się już wszystkich uczuć którymi kiedyś go darzyła, ale widocznie się myliła.
- Co się stało? -spytał gdy zobaczył jej szkliste oczy.
- Nic... - szepnęła i poczuła jak chwyta ją za rękę.
      Chciała krzyczeć, uciekać, ale coś ją tu trzymało przy Charliem, który był tak blisko.
- Fleur, możesz mi powiedzieć.
- Ledwo się znamy...właściwie to prawie w ogóle...-chlipnęła - ale, ale to przez chłopaka...
- Kogo? - przysunął się jeszcze bliżej.
- Nieważne, co cię to obchodzi?
-Obchodzi - chwycił drugą ręką jej drobną dłoń - chem wiedzieć, zależy mi na tobie...
      Wytrzeszczyła oczy. Czy każdej naiwnej dziewczynie to mówił? Czy właśnie tak rozkochiwał w sobie każdą? Cofnęła się o krok, lecz Charlie zaraz znalazł się tak blisko niej jak poprzednio. 
- Możesz mi powiedzieć - powtórzył i przyciągnął ją do siebie tak, że  niemal dotykali się ciałami.
       Fleur nie mogła sobie na to pozwolić, ale nie potrafiła się wycofać. Była tak blisko. Jego twarz była kilka centymetrów od jej twarzy. To było niebezpieczne, zakazane, ale jakaś jej malutka odosobniona część pragnęła tego, chciała więcej. Była coraz bliżej, aż w końcu zbliżyła się na tyle, że złączyli się w drobnym pocałunku. To wystarczyło by w Fleur coś wybuchło. Szczęście, radość, smutek, złość i wyrzuty sumienia, wszystko naraz. Nie potrafiła zebrać myśli, gdy Charlie ponownie ją pocałował, lecz tym razem się cofnęła. Zaskoczony spojrzał na nią. Ten wzrok całkowicie ją rozbroił, chociaż całkowicie różnił się od tajemniczych oczu Dacona to na swój sposób był piękny. Pozwoliła sobie na kolejny pocałunek.
- Fleur! - ktoś krzyknął.
      Ona gwałtownie odepchnęła Charliego i obróciła się. Za jej plecami parę metrów dalej stała Susan. Kipiała za złości, a jej oczy płonęły.
- Jak...Jak możesz?!
- Susan! - Fleur wyswobodziła się z uchwytu Charliego i spojrzała w oczy przyjaciółki.
      Teraz oprócz złości dostrzegła też smutek. Zdała sobie sprawę z tego jak bardzo ją w tym momencie skrzywdziła. Susan pokręciła głową niedowierzając. Cofnęła się parę kroków, odwróciła i pobiegła korytarzem. Fleur chciała biec za nią lecz przytrzymał ją Charlie.
- Zostaw ją...teraz musi być sama, często ma takie humory.
- Humory? - Fleur niedowierzała - jak możesz tak mówić? Złamałeś jej serce, a teraz to!
- Więc to moja wina? - zakpił sobie.
- A niby czyja? - krzyknęła rozwścieczona - To ty mnie całowałeś!
- A ty dałaś się pocałować - stwierdził...
      Miał rację. Dała się omamić, skusić i teraz musiała za to zapłacić, ale dlaczego kosztem Susan?
- Dupek, świnia! - krzyknęła i pobiegła w ślad za przyjaciółką.
      Żaden chłopak nie zasługuję na żadną dziewczynę. Nie są ich warci skoro tak je ranią. Fleur czuła coś i do Draco i do Charliego, lecz nie wiedziała co było prawdziwe. Które uczucie okaże się mocniejsze?
      Zapłakana wpadła do dormitorium, gdzie na fotelu siedziała Susan. Na jej twarzy nie było już ani śladu złości, ale widać było, że była załamana. Fleur chciała do niej podejść. lecz ta pokręciła głową, wstała i wyszła zostawiając Fleur samą z burzą niepoukładanych myśli...



*♥♥♥*

I to na dziś koniec. Chciałam też prosić:
   
          * Jeśli przeczytałeś skomentuj, zostaw po sobie ślad, napisz jakie masz uwagi co mogę poprawić*

~Lady Vega♥

5 komentarzy:

  1. rozdział cudowny, ale znowu na koniec zostaje taka pustka, bo nie wiesz co będzie a na dalszą część musisz poczekać szkoda, ponieważ ja już się mega wciągnęłam i trudno mi czekać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie wciąga :) Szkoda tylko, że ty jedyna go czytasz i komentujesz :P

      Usuń
  2. Milostki malych dzieci, jakie to slodkie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, ale czasem jak to piszę zapominam, że mają po 11 lat i wygląda to jakby byli jednak nieco starsi :D

      Usuń

Witam drogich Potterhead i zapraszam do komentowania :)

Obserwatorzy