Witam z kolejnym rozdziałem, nie jestem z niego do końca zadowolona, ale ocenę pozostawiam wam :) Mam nadzieję, że uda wam się go doczytać do końca nie zanudzając się na śmierć :)
Cała rodzina pędziła co tchu by nie spóźnić się na pociąg. Minuty leciały i leciały a Fleur ciągnęła za sobą wielki czerwony kufer. W końcu zdyszana stanęła na przeciwko ściany między dworcem 10 i 9. Spojrzała na bilet który wcześniej dostał w liście... "9 i 3/4". Rodzice stali tuż za nią.
- Kochanie! Mamy tu coś jeszcze dla ciebie - uśmiechną się Pan Lacroix i wręczył córce małe pudełeczko - Ale otwórz je dopiero w pociągu...
- I pisz do nas często - dodała mama.
Fleur uściskała rodziców i szybko pobiegła wprost na ścianę. Coś nią szarpnęło i po chwili znalazła się na peronie 9 i 3/4. Przerażona spostrzegła, że pociąg właśnie ruszył. Spanikowała, kompletnie nie wiedziała co robić. Zaczęła biec za odjeżdżającym wagonem, ale on oddalał się coraz bardziej i bardziej. W końcu zaczęła krzyczeć i kilka głów wyjrzało zza otwartych okien przedziałów i popatrzyło na nią ze zdziwieniem. Łzy zaczęły jej kapać z oczu. Była zrozpaczona. Nie wierzyła w to co właśnie się wydarzyło. Pociąg odjeżdżał a wraz z nim jej największe marzenia. Stanęła, już nie biegła, straciła jakąkolwiek nadzieję na to, że pociąg może jednak się zatrzyma może wpuszczą ją do środka, gdy nagle...
-Chodź szybko! - usłyszała krzyk zagłuszony piskiem pociągu.
Spojrzała przez łzy. Wagony znowu stały w miejscu, a przy nich młody chłopak. Blondyn, wyglądał na przystojnego.
- No chodź!
Fleur zaczęła biec w stronę wagonu, gdy już miała do niego wsiąść cicho szepnęła:
- Dziękuję...
Chłopak wszedł za nią. Drzwi się zamknęły, a pociąg znowu ruszył. Usiadła w pustym przedziale razem ze swoim wybawicielem.
- Następnym razem lepiej się nie spóźniaj, bo będę miał szlaban za niepotrzebne zatrzymywanie pociągu. - uśmiechną się.
- Dlaczego to zrobiłeś - Fleur spojrzała w jego szare oczy, było w nich coś tajemniczego, oś co nie dawało jej spokoju.
- Jak to dlaczego? To chyba oczywiste.
- Naprawdę? - Fleur nie kryła zdziwienia - Dlaczego?
- A kto by nie chciał ratować takiej księżniczki....
Ten mały komplement był początkiem długiej rozmowy i prawdopodobnie przyjaźni. Okazało się, że dużo ich łączy i mimo, że chłopak był przystojny to Fleur i tak uciekała myślami do wspomnień z Charliem.
-....Naprawdę umiesz latać na miotle? To naprawdę Fascynujące, ale powiedz mi...Eee w sumie nie zapytała cię jak się nazywasz?
- Draco, Draco Malfoy, a ty?
-Fleur, a...
Drzwi od przedziału otworzyły się i stanęła w nich Susan.
- Oh! Nie przeszkadzajcie sobie - szepnęła.
Jej oczy znowu były pełne łez. Odwróciła się i pobiegła korytarzem.
- Susan - Fleur krzyknęła za przyjaciółką.
Zostawiła Draco samego i wypadła na korytarz. Szła szybko zerkając do poszczególnych przedziałów. Nagle gdzieś z daleka doszedł ją szloch i znajomy głos.
-Skarbie...-Charlie już stał przy drzwiach od toalety, w której zamknęła się Susan - Otwórz...
Kolejny szloch.
- Kochanie! - chłopak zaczął walić pięściami w drzwi - Przepraszam!
Fleur powoli podeszła do drzwi.
- Daj ja z nią pogadam.
-Oh...No dobrze - zgodził się.
- Susan? To ja Fleur otwórz...
- Fleur? On nadal tam jest? - pisnęła zza drzwi.
Fleur spojrzała znacząco na Charliego.
- Nie, nie ma go - odparła.
Słychać było zgrzyt zamka i drzwi powoli się otworzyły. Stała w nich zapłakana Susan. Jej zwykle nienaganny koczek cały był rozwalony, a oczy miała popuchnięte. Rzuciła się w ramiona swojej koleżanki dając upust kolejnej fali szlochów.
- Oh...On...- wyjąkała - Jak on mógł...?
- Ale co takiego?
- On...- Susan podniosła głowę z ramienia Fleur i otarła zapłakane oczy.
Nagle jej twarz spoważniała i zaczęła malować się na niej nienawiść mieszana ze wstrętem.
- Co on tu robi? - krzyknęła.
Charlie uśmiechnął się do niej i tu właśnie popełnił błąd.Susan błyskawicznie wyciągnęła różdżkę i krzyknęła:
- Crucio!
Nim Fleur zdążyła zareagować leżała na ziemi odepchnięta siłą zaklęcia.
- I co teraz?! - krzyczała przez łzy Susan - Gdzie ta twoja Lia?! Teraz kiedy jej potrzebujesz jej nie ma!
Charlie tarzał się po ziemi jakby miotła nim jakaś niewidzialna ręka. Jego twarz cała wykrzywiona była z bólu a z jego ust sypały się przekleństwa.
-Susan nie! - Fleur rzuciła się na przyjaciółkę.
Charlie uwolniony z pod mocy zaklęcia obolały powoli wstał z ziemi.
- Zostaw mnie! - krzyczała Susan, kompletnie straciła nad sobą panowanie - Zejdź!
- Co tu się dzieje?! - w korytarzu stanęła wysoka kobieta z włosami spiętymi w zgrabny koczek.
Pojawienie się profesor Mcgonagall niczego jednak nie zmieniło. Susan zepchnęła z siebie Fleur i ponownie wycelowała różdżkę w Charliego.
- Crucio, Drętwota, Av...- Nie zdążyła wypowiedzieć ostatniego zaklęcia, bo sama została trafiona.
- Dosyć! - McGonagall jednym zręcznym zaklęciem wytrąciła różdżkę z ręki Susan - Panno Evans proszę za mną, a reszta rozejść się do przedziałów.
Wokół zeszło się kilku gapiów, którzy teraz powoli wycofywali się z korytarza. Fleur nadal stała na środku. W głowie ciągle słyszała krzyk biednej Susan...
- Fleur? - za jej plecami stał Draco.
Rzuciła się mu w ramiona i sama zalała się łzami. Chłopak zaskoczony nie widział co powiedzieć.
- Fleur...- powtórzył - Co się stało?
Ona sama nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, ale emocje wzięły nad nią górę. Spojrzała na Charliego i poczuła gwałtowny przypływ nienawiści i odrazy. Miomo, że nie wiedziała co zrobił Susan to musiało to być coś naprawdę okropnego skoro wzbudziło to w niej taką złość. Draco złapał ją za rękę i z powrotem zaprowadził do przedziału. Nie potrafiła się na niczym skupić i choć on ją pocieszał ona coraz bardziej zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. Susan prawdopodobnie..Ba nie prawdopodobnie, a na pewno wyrzucą z Hogwartu. Nie chciała dopuszczać do siebie tej informacji, ale takie były fakty, tylko dlaczego ona nic z tym nie zrobiła? Przecież mogła powiedzieć, że to wszystko jej wina lub Charliego. Mogła zrobić cokolwiek! Ale dlaczego nie zrobiła? Była Tchórzem. Gwałtownie się wyprostowała. Draco spojrzał na nią zaskoczony. Ona też spojrzała w jego szare i przejmujące oczy. Już widziała czego pragnie...Wiedziała co czuje...
Cóż trochę może się wreszcie zaczęło dziać :P Piszcie może jeżeli macie jakiś pomysł na następny rozdział, z góry dziękuję za każdą propozycję. Rozdział pisałam w dość podłym nastroju, po tym jak dostałam 1 z Niemca, wiec może dlatego taki dramatyczny :D
A ja się z wami żegnam i upominam Nox, że też jest tu Adminką!
- Następnym razem lepiej się nie spóźniaj, bo będę miał szlaban za niepotrzebne zatrzymywanie pociągu. - uśmiechną się.
- Dlaczego to zrobiłeś - Fleur spojrzała w jego szare oczy, było w nich coś tajemniczego, oś co nie dawało jej spokoju.
- Jak to dlaczego? To chyba oczywiste.
- Naprawdę? - Fleur nie kryła zdziwienia - Dlaczego?
- A kto by nie chciał ratować takiej księżniczki....
Ten mały komplement był początkiem długiej rozmowy i prawdopodobnie przyjaźni. Okazało się, że dużo ich łączy i mimo, że chłopak był przystojny to Fleur i tak uciekała myślami do wspomnień z Charliem.
-....Naprawdę umiesz latać na miotle? To naprawdę Fascynujące, ale powiedz mi...Eee w sumie nie zapytała cię jak się nazywasz?
- Draco, Draco Malfoy, a ty?
-Fleur, a...
Drzwi od przedziału otworzyły się i stanęła w nich Susan.
- Oh! Nie przeszkadzajcie sobie - szepnęła.
Jej oczy znowu były pełne łez. Odwróciła się i pobiegła korytarzem.
- Susan - Fleur krzyknęła za przyjaciółką.
Zostawiła Draco samego i wypadła na korytarz. Szła szybko zerkając do poszczególnych przedziałów. Nagle gdzieś z daleka doszedł ją szloch i znajomy głos.
-Skarbie...-Charlie już stał przy drzwiach od toalety, w której zamknęła się Susan - Otwórz...
Kolejny szloch.
- Kochanie! - chłopak zaczął walić pięściami w drzwi - Przepraszam!
Fleur powoli podeszła do drzwi.
- Daj ja z nią pogadam.
-Oh...No dobrze - zgodził się.
- Susan? To ja Fleur otwórz...
- Fleur? On nadal tam jest? - pisnęła zza drzwi.
Fleur spojrzała znacząco na Charliego.
- Nie, nie ma go - odparła.
Słychać było zgrzyt zamka i drzwi powoli się otworzyły. Stała w nich zapłakana Susan. Jej zwykle nienaganny koczek cały był rozwalony, a oczy miała popuchnięte. Rzuciła się w ramiona swojej koleżanki dając upust kolejnej fali szlochów.
- Oh...On...- wyjąkała - Jak on mógł...?
- Ale co takiego?
- On...- Susan podniosła głowę z ramienia Fleur i otarła zapłakane oczy.
Nagle jej twarz spoważniała i zaczęła malować się na niej nienawiść mieszana ze wstrętem.
- Co on tu robi? - krzyknęła.
Charlie uśmiechnął się do niej i tu właśnie popełnił błąd.Susan błyskawicznie wyciągnęła różdżkę i krzyknęła:
- Crucio!
Nim Fleur zdążyła zareagować leżała na ziemi odepchnięta siłą zaklęcia.
- I co teraz?! - krzyczała przez łzy Susan - Gdzie ta twoja Lia?! Teraz kiedy jej potrzebujesz jej nie ma!
Charlie tarzał się po ziemi jakby miotła nim jakaś niewidzialna ręka. Jego twarz cała wykrzywiona była z bólu a z jego ust sypały się przekleństwa.
-Susan nie! - Fleur rzuciła się na przyjaciółkę.
Charlie uwolniony z pod mocy zaklęcia obolały powoli wstał z ziemi.
- Zostaw mnie! - krzyczała Susan, kompletnie straciła nad sobą panowanie - Zejdź!
- Co tu się dzieje?! - w korytarzu stanęła wysoka kobieta z włosami spiętymi w zgrabny koczek.
Pojawienie się profesor Mcgonagall niczego jednak nie zmieniło. Susan zepchnęła z siebie Fleur i ponownie wycelowała różdżkę w Charliego.
- Crucio, Drętwota, Av...- Nie zdążyła wypowiedzieć ostatniego zaklęcia, bo sama została trafiona.
- Dosyć! - McGonagall jednym zręcznym zaklęciem wytrąciła różdżkę z ręki Susan - Panno Evans proszę za mną, a reszta rozejść się do przedziałów.
Wokół zeszło się kilku gapiów, którzy teraz powoli wycofywali się z korytarza. Fleur nadal stała na środku. W głowie ciągle słyszała krzyk biednej Susan...
- Fleur? - za jej plecami stał Draco.
Rzuciła się mu w ramiona i sama zalała się łzami. Chłopak zaskoczony nie widział co powiedzieć.
- Fleur...- powtórzył - Co się stało?
Ona sama nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, ale emocje wzięły nad nią górę. Spojrzała na Charliego i poczuła gwałtowny przypływ nienawiści i odrazy. Miomo, że nie wiedziała co zrobił Susan to musiało to być coś naprawdę okropnego skoro wzbudziło to w niej taką złość. Draco złapał ją za rękę i z powrotem zaprowadził do przedziału. Nie potrafiła się na niczym skupić i choć on ją pocieszał ona coraz bardziej zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. Susan prawdopodobnie..Ba nie prawdopodobnie, a na pewno wyrzucą z Hogwartu. Nie chciała dopuszczać do siebie tej informacji, ale takie były fakty, tylko dlaczego ona nic z tym nie zrobiła? Przecież mogła powiedzieć, że to wszystko jej wina lub Charliego. Mogła zrobić cokolwiek! Ale dlaczego nie zrobiła? Była Tchórzem. Gwałtownie się wyprostowała. Draco spojrzał na nią zaskoczony. Ona też spojrzała w jego szare i przejmujące oczy. Już widziała czego pragnie...Wiedziała co czuje...
Cóż trochę może się wreszcie zaczęło dziać :P Piszcie może jeżeli macie jakiś pomysł na następny rozdział, z góry dziękuję za każdą propozycję. Rozdział pisałam w dość podłym nastroju, po tym jak dostałam 1 z Niemca, wiec może dlatego taki dramatyczny :D
A ja się z wami żegnam i upominam Nox, że też jest tu Adminką!
~Lady Vega♥
Super ! Kolejny rozdzial bedzie pewnie extra <3 kiedy bedzie opowiadanie Nox :**
OdpowiedzUsuńNox jak widać się obija, ale mam nadzieję, że się wreszcie zmobilizuje i wstawi ten rozdział :)
UsuńOjej, zaczyna sie. A rozdzial swietny :*
OdpowiedzUsuń