- Panno Lacroix- dyrektor powstał z miejsca- Proszę chwilę zaczekać, przybył nasz drugi gość- wskazał na mężczyznę stojącego w kącie, którego Fleur wcześniej nie zauważyła.
- Tylko na chwilę, proszę dać mi swoją różdżkę - mężczyzna wyciągną chudą dłoń - Och tak...14 i 1/2 cala..Hm..Bez, tak niezwykle wytrzymała.I włos wili, odpowiednio giętka...tak idealna. Dziękuję panno Lacroix różdżka jest w znakomitym stanie - Pan Ollivander uśmiechną się i oddał jej różdżkę - może już Pani iść...
Fleur usłyszała ciche pojękiwania zza drzwi za którymi leżała pobita redaktorka. Miała ogromne wyrzuty sumienia, ale nic nie mogła poradzić. Przestraszona, że ktoś inny usłyszy ten hałas wybiegła z gabinetu krzycząc:
- Dziękuję, odwidzenia!
Wiedziała, że będzie musiała ponieść za to konsekwencje.Wstydziła się tego co powiedziała, a teraz wszyscy czytelnicy "Proroka" to przeczytają a sam Draco będzie jej już zawsze unikać. Wyobrażała już sobie jak jej nazwisko będzie widnieć na stronie tytułowej "FLEUR LACROIX POBIŁA REDAKTORKĘ PROROKA CODZIENNEGO BELLĘ NIGHT!". Była wściekła kiedy wreszcie wbiegła do dormitorium wpadając wprost na Susan. Choć jej przyjaciółka śpieszyła się do Tima, dała Fleur się wygadać.
- Przecież teraz wyrzucą mnie ze szkoły - chlipnęła na samą myśl o opuszczeniu Hogwartu.
- Nie, na pewno cię nie wyrzucą - Susan objęła ją ramieniem - Jak mnie nie wyrzucili to ciebie tym bardziej.
Fleur przypomniała sobie dopiero teraz, że Susan nigdy o tym nie wspominała.
- A dlaczego ciebie nie wyrzucili..?- w końcu spytała.
- Cóż...Eee...Bo nie mogli.
- Dlaczego? - dopytywała się Fleur.
- Ponieważ...Widzisz mówiłam ci o tym Eliksirze Wielosokowym..?
- Tak, tak mieliśmy taż na zajęciach...
- Nie, więc właśnie pamiętasz co ci mówiłam u mnie w domu ( Zdezorientowanych zapraszam do Rozdziału 3!)- Fleur kiwnęła głową. - No właśnie, ja sama jako ja no wiesz...Rozmawiałam z Charliem chyba mniej razy niż ty - spuściła głowę - Praktycznie go nie znałam, a wtedy w wagonie to..
- To co?- napierała Fleur gdy Susan przerwała.
- To nie byłam ja, dlatego nie mogli mnie wyrzucić - dokończyła.
Przez następne trzy dni nikt nie wezwał jej w sprawie pobicia redaktorki i póki co była zdania, że ta cała afera ujdzie jej jednak na sucho. Była w pół do dwunastej w nocy, gdy trzy puchonki siedziały na łóżku w dormitorium i dopracowywały swój niemalże idealny plan. Gdy wybiła północ wymknęły się z dormitorium i przez nikogo niezauważone dotarły do piętra na którym znajdował się gabinet dyrektora. Zajęły ustalone wcześniej pozycje i zaczęły działać.
- Liza ktoś idzie! - Susan na migi próbowała porozumieć się ze stojącą przy gargulcu koleżanką.
Ta niestety, tylko stała i śmiała się z dziwnych ruchów i podskoków blondynki.
- Liza! - Susan krzyknęła w końcu na całe gardło - ktoś idzie!
Brunetka momentalnie zesztywniała. Obróciła się przodem do gargulca i powiedziała:
-Czekola...- urwała, bo ktoś złapał ją od tyłu, obezwładnił i zawlókł w odległy kąt korytarza.
- Liza ktoś idzie! - Susan na migi próbowała porozumieć się ze stojącą przy gargulcu koleżanką.
Ta niestety, tylko stała i śmiała się z dziwnych ruchów i podskoków blondynki.
- Liza! - Susan krzyknęła w końcu na całe gardło - ktoś idzie!
Brunetka momentalnie zesztywniała. Obróciła się przodem do gargulca i powiedziała:
-Czekola...- urwała, bo ktoś złapał ją od tyłu, obezwładnił i zawlókł w odległy kąt korytarza.
Szła powoli krętymi schodami, które teraz wydawały jej się o wiele dłuższe. W końcu dotarła do ogromnych drewnianych drzwi i lekko je pchnęła. Gabinet stanął przed nią otworem. Zbadał wzrokiem każdy jego najmniejszy skrawek,aż natrafiła wzrokiem na małą szklaną gablotkę. Podeszła do niej i chwyciła za malutką mosiężną klamkę. Drzwiczki ani drgnęły gdy spostrzegła wejście na kluczyk. Wyjęła różdżkę i cichutko szepnęła "Alohomora" . Ku jej wielkiemu zdziwieniu drzwiczki otworzyły się dając jej dostęp do tak upragnionego zwoju. Powoli zbliżyła drobną dłoń i wyjęła pergamin z gablotki.
- Apatypo*- skierowała różdżkę na zwój, który momentalnie się rozdwoił.
Ten oryginalny z powrotem schowała do gablotki, a kopię wcisnęła do podręcznej torby. Zamknęła szklane drzwiczki i po raz kolejny rozejrzała się po gabinecie. "Łatwo poszło" pomyślała i skierowała się w stronę wyjścia. Nagle coś przykuło jaj uwagę i przypomniała sobie słowa Dracona: "Wkradniemy się do gabinetu dyrektora, zabierzemy stamtąd tiarę i pogadamy z nią czy mogłabyś być w innym domu!". Podeszła do tiary przydziału, która teraz leżała nieruchoma na szafce. Lekko ją dotknęła.
- Co się dzieje? - wykrzyknęła przebudzona - Co?
- Dzień Dobry - Fleur uprzejmie się przywitała. - Mam do pani sprawę.
- Do mnie? - tiara zdziwiła się - naprawdę?
- Tak...Chodzi o to...-zaczęła
Nagle usłyszała cichy zgrzyt zamka i drzwi od gabinetu zaczęły się otwierać. Wstrzymała oddech gdy ujrzała brązowe włosy Lizy. Odetchnęła z ulgą, lecz dziewczyna nie była sama. tuż za jej plecami stał Draco...
*Apatypo- zaklęcie kopiujące
- Co się dzieje? - wykrzyknęła przebudzona - Co?
- Dzień Dobry - Fleur uprzejmie się przywitała. - Mam do pani sprawę.
- Do mnie? - tiara zdziwiła się - naprawdę?
- Tak...Chodzi o to...-zaczęła
Nagle usłyszała cichy zgrzyt zamka i drzwi od gabinetu zaczęły się otwierać. Wstrzymała oddech gdy ujrzała brązowe włosy Lizy. Odetchnęła z ulgą, lecz dziewczyna nie była sama. tuż za jej plecami stał Draco...
*Apatypo- zaklęcie kopiujące
*♥♥♥*
Cześć! Oto kolejny rozdział, jak zwykle nie za długi, ale myślę, że tez nie za krótki :) Mam nadzieję, że się wam podobał. A teraz zapowiedź kolejnego:
Jaką decyzję podejmie tiara? Jak i po co Draco wkradł się za Fleur do gabinetu dyrektora? Czy coś między nimi zaiskrzy czy ta noc będzie nowym początkiem dla Fleur? Ale Draco ucieknie. Dlaczego? Zobaczymy.
Do napisania! ~Lady Vega
Świetne :3 zresztą jak zawsze, ale oczywiście zakończenie jak zawsze tajemnicze, że aż chce się wiedzieć co się wydarzy dalej. Czekam na kolejny rodział i mam nadzieje, że pojawi się koło środy lub czwartku <3
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana, a rozdział jakoś pod koniec tygodnia :)
Usuń