wtorek, 30 grudnia 2014

Herb Hogwartu :)

Witajcie!
Dziś powracam z nowym (starym) rysunkiem :D Zaczęłam go już bardzooo dawano, bodajże w wakacje, a teraz odkopałam go i postanowiłam dokończyć. Wyszedł moim zdaniem (O dziwo) ładnie, bo zazwyczaj moje rysunki średnio mi się podobają :P Jedyne co nie daje mi spokoju to strasznie małe to "H" na środku no ale już nic nie zmienię i jest jak jest :) Tak czy siak mam nadzieję, że się wam podoba ☺

Zamieszczam jeszcze zdjęcie na którym się wzorowałam. Zmieniłam jedynie to, że usunęłam ten napis na dole a dodałam u góry napis "Hogwart" :)

Na razie się z wami żegnam i do napisania! ~Lady :*

PS; Jeszcze raz serdecznie was zapraszam na bloga mojej przyjaciółki :)
KLIK

niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 19 "Nowy gość"

        Nie potrafiła nic powiedzieć ani nawet się ruszyć. Stała jak sparaliżowana a gdzieś w tle wciąż było słychać rozpaczliwe krzyki May. Do Fleur nic nie docierało, nie była do końca świadoma tego co się z nią działo, ale nie mogła się teraz poddać. Poczuła, że słabnie, ale nie mogła teraz mdleć. Głęboko wciągnęła powietrze, a obraz przed jej oczami powoli nabierał ostrości.
- Fleur...-Draco powtórzył i powoli zaczął schodzić ze sceny.
       Wszyscy wokół odsunęli się tworząc drogę prowadzącą prosto do blondynki. Romantyczna piosenka dodawała klimatu, a Fleur czekała cierpliwie patrząc na swojego ukochanego.  Uczniowie zaczęli klaskać, a Draco coraz bardziej się zbliżał. Fleur mimowolnie się uśmiechnęła gdy patrzyła jego szare tajemnicze oczy. Zawsze było w nich coś co nie dawało jej spokoju, coś co jeszcze bardziej podsycało jej ciekawość. Teraz dostrzegła w nich również iskierkę miłości, ciepłego uczucia którym ta dwójka się darzyła. To było prawdziwe, ona to wiedziała, po prostu kochał ją naprawdę.
        W końcu Draco znalazł się tuż przy niej i otarł spływającą z jej policzka łzę.
- Nie płacz kochanie - szepnął patrząc w jej błękitne jak niebo oczy.
        Przeszedł ją nieopisany dreszcz. Pierwszy raz tak zareagowała na jego dotyk. Może dlatego, że pierwszy raz dotykał ją z prawdziwą miłością?  Jego oczy płonęły ,a Fleur poczuła jak obejmuje ją ręką w pasie. Przyciągnął ją do siebie i oboje spojrzeli sobie w oczy.
- Fleur - Draco znów szepnął - nienawidzę cię...
        Zrobiła wystraszoną minę i cofnęła się o krok, lecz on znów ją przyciągnął.
- Nienawidzę cię za to, że tak cholernie się w tobie zakochałem. - powiedział tym razem na głos, tak że wszyscy go usłyszeli.
        W tym momencie nawet Lady Shadow się nie liczyła. Z jej oczu znów spłynęły łzy, łzy szczęścia. Była niesamowicie szczęśliwa. Nawet poplamiona sukienka była jej obojętna.
- Draco -szepnęła, ale on położył jej palec na ustach.
- Fleur, nic nie musisz mówić. - zaczął - Przepraszam cię za to wszystko. Za May i za to, że tak cię krzywdziłem. Myślałem, że to tylko chwilowe zauroczenie i że wszystko przejdzie z czasem, ale najwyraźniej się myliłem. Chciałem się wyzbyć tego uczucia, ale nie potrafiłam. Nie wiem dlaczego. Chyba za bardzo cię pokochałem. Próbowałem sobie wmówić, że nie jesteś dla mnie, że tak naprawdę ciebie nie chcę, ale to wszystko na nic. Jesteś moim aniołem Fleur. Tylko ciebie chcę i tylko z tobą chcę być...
         Na sali zrobiło się cichutko.  To się działo naprawdę. Fleur położyła swoje drobne dłonie na ramionach Dracona i lekko się przybliżyła.
- Draco, kocham cię - szepnęła i poczuła jak ich ciała powoli się stykają. Uniosła głowę i spojrzała na niego. Przystojny, podły ślizgon, a jednak go kochała. I to jak. Wzbudził w niej istny ogień, taki którego nie potrafiła ugasić.
- No pocałuj ją - gdzieś na sali ktoś krzyknął, a Fleur i Draco zaczęli się rozglądać.
        W końcu z powrotem spojrzeli sobie w oczy. Wymieniali krótkie spojrzenia oddychając w jednym rytmie. Draco nie chciał robić nic w wbrew jej woli, a widać było, że już nie wytrzymuje. Objął jej twarz dłońmi i lekko się zbliżył. Oboje pragnęli tego samego.
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię za to nienawidzę... - powtórzył a zaraz po tym zbliżył swoje usta lekko muskając nimi usta Fleur.
        Mocniej przyciągnął ją do siebie nie przestając całować. Fleur z zamkniętmi oczami poddawała się temu wszystkiemu co z nią robił. To było zakazane. Ślizgon i Puchonka, ale czuła się niesamowicie. Przez jej ciało przechodziły miłe dreszcze gdy gładził ją po włosach i delikatnie dotykał jej twarzy. To było nieziemskie. W końcu oderwali się od siebie i znów spojrzeli w oczy. Wszyscy zaczęli klaskać, a Fleur zaśmiała się patrząc na ukochanego.
- Może wpadłbyś do mnie? -spytała lekko przygryzając wargę.
- Z chęcią - nim się zorientowała  leżała w jego ramionach, a on niósł ją po schodach w stronę pustej klasy od transmutacji.
        Razem spędzili cudowny wieczór, a potem czule się pożegnali i rozeszli do swoich dormitoriów.



      Turniej zbliżał się nieubłaganie, lecz dzień przed nim wszyscy pierwszoroczniacy mieli mieć specjalne zajęcia ze słynnym Gilderoy'em Lockhart'em.
- Wiesz jaki on jest słodki - Susan opowiadała gdy zmierzały na OPCM, którą mieli mieć z nowym gościem. - Kiedyś z nim rozmawiałam gdy przeprowadzali z nim wywiad do "Magicznego kociołka gwiazd". Jest naprawdę przeuroczy...
- Och, błagam cię - Fleur zaśmiała się - Mój Draco jest słodszy...
- Ej, tego tak nie można porównywać... - jęknęła - Wiadomo, że dla mnie Tim też jest słodki, no, ale...
- ...Ale kto by nie kochał Gilderoy'a Lockhart'a  - dokończyła za nią Fleur i obie się roześmiały.
      W końcu dzwonek zadzwonił i lekcja się rozpoczęła. Fleur usiadła razem z Susan tuż przed Draconem i Blaise'm - przyjacielem Dracona.
       Do sali wszedł Gilderoy. W jednym momencie wszystkie szepty ucichły,a uczniowie zaczęli uważnie przyglądać się przybyłemu gościowi. Był wysoki i przystojny, ale wbrew temu co mówiła Susan, nie można było go  nazwać słodkim. Miał na sobie szkarłatną szatę idealnie dopasowaną do perfekcyjnie ułożonych blond włosów.
- Moi kochani uczniowie! - wszyscy wlepili oczy w gościa. - Dziś czeka nas bardzo ważna próba, ale...Ale o tym zaraz! Czy ktoś z was chciałby dostać mój autograf? - spojrzał badawczo na klasę - No nie wstydźcie się! Śmiało, śmiało...
- Podobno był w świętym Mungu - Draco szepnął za plecami Fleur - I ma coś nie ten tego z mózgiem...
       Fleur mimowolnie parsknęła śmiechem,  a Lockhart od razu wbił w nią gniewny wzrok.
- Panno? - zbliżył się do ławki w której siedziały dziewczyny.
- Lacroix - szybko odparła.
- Panno Lacroix - przemówił jadowitym głosem - Czy mogłaby nam pani powiedzieć co tak panią rozśmieszyło?
- Ja...Eee..Kichnęłam...
- Doprawdy? - zmierzył ją wzrokiem - Proszę wyjść na środek!
       Fleur przestraszona wstała z ławki i stanęła przodem do klasy.
- Panno Lacroix - Lockhart obrócił się w jej stronę - skoro pani tak do śmiechu zmierzy się pani jako pierwsza z naszym dzisiejszym zadaniem.
       Przełknęła ślinę i spojrzała na Dracona. Uniósł w górę kciuk pokazując jej tym samym, że da radę. Przebiegła wzrokiem po klasie i obróciła się do Lockharta nie wiedząc czego ma się spodziewać.

*♥♥♥*

Witam wszystkich! 
Udało mi się w końcu wejść na bloga i dodać ten rozdział, ale kiedy następny? Nie mam pojęcia. Może uda się coś wymodzić w tygodniu, ale nie obiecuje :) Co do tego rozdziału: Jestem zadowolona, ale ocenę pozostawię wam ☺ Czekam na opinie i krytykę, która również zachęca mnie do pracy i powoduje przypływy weny :) 
Co do świąt: święta, święta i po świętach. strasznie szybko minęło ;cc Ale cóż ja z prezentów jestem bardzo zadowolona, a wy? ☺
Teraz lecę rysować ☻
Ściskam was.
~Lady♥

środa, 24 grudnia 2014

Miniaturka-pamiętnik-Magia świąt

21 grudnia 7:20

Kocham go już od dawana. Chociaż nawet go nie znam. Do świąt zostały tylko trzy dni. Zawsze się cieszyłam na myśl o prezentach, ale w tym roku jest inaczej. Coś nie daje mi spokoju. Wiem, że moje świąteczne życzenie i tak się nie spełni, ale marze...Marzę o nim. O tym jedynym najukochańszym bez, którego nie mogę żyć. Mimo, że on nie wie nawet, że jest tu taka zakochana w nim dziewczyna to wierze, że kiedyś zwróci na mnie uwagę.


21 grudnia 18:32

Dziś znów go widziałam na treningu Quidditcha. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam. Może sama do niego podejdę? Ale on zawsze trzyma się ze swoimi dwoma kolegami. To bez sensu. Chociaż dziś udało nam się (mi i moim przyjaciółkom) przyłapać ich jak patrzyli się w naszą stronę. To może jest jednak jakaś nadzieja?



22 grudnia 11:05

Jestem chora! Leże w łóżku i to przed samymi świętami! Dodatkowo dziś również mieliśmy Quidditcha! Zaprzepaściłam taką szansę...jutro go już prawdopodobnie nie będzie, bo wyjedzie na święta z Hogwartu. Jestem zła, cholernie zła. Dlaczego tak bardzo go kocham?!



22 grudnia 18:13

Zagadali do dziewczyn! A mnie nie było!!! To takie nie fair...Dlaczego? Dlaczego? Czym sobie zasłużyłam? Kocham go, nie wiem co robić, chcę go dostać na gwiazdkę. Nie obchodzą mnie żadne inne prezenty, marzę tylko o nim. To jest cholerne szaleństwo, ale muszę coś zrobić, bo inaczej zwariuję! Co ci faceci ze mną robią?



23 grudnia 11:15

Moja przyjaciółka jest z jego przyjacielem! To było jej marzeniem, dlatego ja również jestem szczęśliwa, ale jeśli chodzi o mojego...żadnej poprawy. Gdy patrzyłam jak ona wita się ze swoim chłopakiem chciało mi się płakać. Ja też tak chcę! Ja też! Rozumiecie?! Też chcę, żeby ktoś mnie kochał, przytulał, całował. To wszystko, cały ten świat jest do dupy.



24 grudnia 19:27

Idziemy na hogwartowską wigilię. Moje serce zdołało się już przyzwyczaić do faktu, że zostało odrzucone, że on go nie chce. Nie chce mnie! Cóż, nie zawsze marzenia się spełniają.


24 grudnia 23:50

Wróciłam. I co? Nic. G**no. Wszystko po staremu. Moje życzenie przepadnie za 10 minut. może to i lepiej, nie ma co robić sobie nadziei, a poza tym.....ktoś puka!


24 grudnia 24:00

Zdążył? Chyba zdążył. Ale o czym ja mówię. Zdążył na ostatnią chwilę! Był tu u mnie przed sekundką. i co? Jak to co? Odpowiedź brzmi: Zawsze wierz w marzenia do samego końca.


25 grudnia 12:35

Ja tutaj tylko na chwilę. Pędzie z moim "Bojem" na lunch. Kocham go całym sercem. Wciąż nie jestem pewna czy to się dzieje naprawdę. Ale chyba tak. A więc to jest magia świąt? To naprawdę pięknie. Jedna moja przyjaciółka jest z chłopakiem, który ją szczerze kocha, druga bardzo, bardzo, bardzo (x1000000) blisko przyjaźni się z jego przyjacielem. A ja? Ja ma swojego "cichociemnego". To najwspanialszy prezent jaki mogłam dostać. Mojego jedynego, najwspanialszego, którego nie oddam za żadne skarby...

*♥♥♥*
Witajcie! Dziś taka mała świąteczna miniaturka :) Z dedykiem dla moich dziewczyn (co powiecie na takie zakończenie naszej historii?♥) XD
Miniaturka trochę oparta jest na faktach i mam nadzieję, że się podoba :) Życzę wam wesołych świąt, bo dziś wigilia!
Ściskam i kocham..
~Lady♥ 

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Portret Fleur ♥

Cześć kochani :)

Dziś przychodzę do was z moim kolejnym rysunkiem. Jest to portret Fleur od początku do końca wykonany przeze mnie. Siedziałam nad nim z 2/3 godzinki. Wyszedł nieźle, choć widze wiele niedokładności, ale cóż NIKT NIE JEST IDEALNY, a na pewno nie ja xD Załączam jeszcze zdjęcie, na którym się wzorowałam.


Co do rozdziału: Nie wiem czy się wyrobie w tym roku, ale spróbuje :)

~Ściskam was Lady Vega

sobota, 20 grudnia 2014

Rozdział 18 "Zatańczmy"

     Zwój był pusty. Prawdopodobnie chroniło go jakieś magiczne zaklęcie i treść zniknęła. Wszystko poszło na marne. Wiedziała tylko tyle, że ma się spodziewać smoków, ale czy coś oprócz tego? Zadanie mogło być o wiele trudniejsze, a ona zaprzepaściła szansę poznanie go w całości. Dzięki lekcją, które udzielała jej Liza mogła choć trochę przygotować się do turnieju. Potrafiła już w miarę okrzesać dzikiego smoka tak by nie zionął na oślep ogniem, ale oprócz tego nic innego. Udało jej się też parę razy porozmawiać z Draconem na temat rzucenie klątwy na Susan i Lizę. Przyznał się i podał nawet powód, ale Fleur i tak mu nie wierzyła, znała prawdę. Turniej zbliżał się wielkimi krokami, a wraz z nim tak upragniony bal Halloweenowy.  Draco wciąż nie zerwał z May, a szansę na to, że to zrobi malały z każdym dniem. Wreszcie doszedł 1 listopada i hogwartowski bal.


      Fleur leżała zanurzona w ciepłej wodzie. Otaczała ją bialutka piana, a  ona miękką gąbkę wcierała w swoje ciało czekoladowy żel. Czuła się szczęśliwa. Jeszcze jakiś czas temu  pójście na bal z Draconem było dla niej czymś niemożliwym, ale marzenia się spełniają gdy o nie zawalczymy. Choć wiedziała, że on nie odwzajemnia jej uczucia kochała go, kochała całym sercem. W końcu powoli wyszła z wanny i otuliła się grubym, puchowym ręcznikiem. Z pachnącymi włosami przeszła po zimnej posadzce do dormitorium pozostawiając za sobą mokre ślady. Szybko przebrała się w koronkową bieliznę i zaczęła suszyć włosy.
- Jak wyglądam? - do pokoju weszła Susan w długiej do ziemi fiołkowej sukni.
- Zjawiskowo...- Fleur przytuliła przyjaciółkę- A ta fryzura....- spojrzała na jej blond kosmyki idealnie opadające na ramiona- Boska!
- Dziękuję - zaczerwieniła się - mam nadzieję, że Timowi też się spodoba. A ty czemu jeszcze nie gotowa?
- Już się szykuję - Fleur wskazała na sukienkę leżącą na łóżku.
- To będę czekać na ciebie na dole. Pośpiesz się!
-Okej - Fleur uśmiechnęła się i powróciła do suszenia włosów i ubierania.
      Przejrzała się w lustrze. Wyglądała naprawdę pięknie. Obróciła się kilka razy w miejscy, żeby zobaczyć jak sukienka będzie wyglądać w trakcie tańca. Zadowolona spięła jeszcze grzywkę opaską i zrobiła lekki makijaż.


      Uśmiechnęła się sama do siebie w lustrze i zaczęła schodzić do pokoju wspólnego. Wszystkie pomieszczenia przepełnione były puchonkami i puchonami gotowymi do balu. Fleur nie mogła znaleźć Susan i dopiero jak wszyscy wylali się na hogwartowskie korytarze dojrzała jej fioletową suknię.
- Cześć- przywitała zgromadzonych.
      W grupce stali Susan razem z Timem i Isabel trzymająca za rękę Charliego. Gdy gryfon na nią spojrzał aż otworzył usta ze zdumienia i Fleur uznała to za znak, że nie wygląda źle i może Draconowi też się spodoba. Susan uniosła sugestywnie brwi i obie się zaśmiały. 
- Idę znaleźć Dracona...
- Ktoś mnie szuka? - usłyszała za plecami znajomy głos i gdy obróciła się spostrzegła, że Charlie i Draco mierzą się gniewnie wzrokiem. 
- Wyglądasz prześlicznie - ślizgon zwrócił się do niej - Jak księżniczka.
     Fleur nagle przypomniały się te pierwsze chwile kiedy poznała Dracona. Była jeszcze wtedy niewinna i zakochana w Charliem, a teraz? Wyczystko się zmieniło. Teraz zna Dracona dwa miesiące, a mimo tego go kocha. 
- Panno Lacroix, Panie Malfoy, proszę szybko się ustawić! - nagle z tłumu wybiegła profesor McGonagall - Uczestnicy turnieju rozpoczynają bal!
     Fleur zdezorientowana została pociągnięta przez Dracona w stronę sali głównej.
- Mamy tańczyć? - spytała gdy ustawili się za Gabriel, uczennicą akademii beauxbatons.
- Najwyraźniej tak - Draco znów ją pociągną gdy pary ruszyły na parkiet.
     Stanęli na środku razem z czterema innymi parami. Fleur nie potrafiła tańczyć, ale położyła dłoń na barku Dracona a drugą chwyciła jego rękę, podczas gdy on objął ją w pasie. Stali tak we dwoje gdy wreszcie rozbrzmiała muzyka. Piosenka "Unconditionally " a Draco zaczął prowadzić Fleur w tańcu. Tańczyła krok w krok za nim. To wcale nie było takie trudne, zwłaszcza jak miało się takiego partnera jak Draco. Patrzyli sobie oboje w oczy. Tańczyli tak całkowicie sobą pochłonięci. Zajęli cały parkiet i nim spostrzegli zostali sami. Wszystkie pary zeszły i przypatrywały się ich pięknemu tańcowi. Był naprawdę niezwykły, widać było miłość między tym dwojgiem. Fleur ukłoniła się zaczerwieniona gdy piosenka się skończyła i wtedy reszta par ustawiła się na parkiecie. Rozbrzmiała powolna melodia dla zakochanych. Draco puścił rękę Fleur i teraz obie jego dłonie spoczęły na jej tali, a jej na jego ramionach. Przytulili się tańcząc, a Fleur oparła głowę o bark Dracona. Jej ukochany był tak blisko, tak marzyła o tym dniu, była szczęśliwa. Zapomniała o całym świecie. O tym ilu ludzi się na nich patrzy, o diademie o przepowiedni, o wszystkim.Wdychała męski zapach perfum wciąż mocno wtulając się w jego ramię, nie chciała, żeby ktokolwiek im teraz przerywał. Piosenka się skończyła, a Draco odsunął od siebie zaskoczoną Fleur.
- Może się czegoś napijemy? - spytał.
- Bardzo chętnie - uśmiechnęła się przymilnie - szampan?
- Czemu nie..zaraz wracam!- zniknął w tłumie.
      Fleur ze szczęścia zrobiła piruet w miejscu i usiadła przy najbliższym stoliku, żeby zaczekać na Dracona. 
- Jak tam tańce? - nagle usłyszała za sobą znajomy piskliwy głosik. 
- A bardzo dobrze - Fleur odparła sugestywnie, obracając się do May.
      Dopiero teraz spostrzegła, że dziewczyna płacze.
- Co się stało? - spytała zdziwiona.
- Ty się jeszcze pytasz co się stało?! - pisnęła, a jej głos poniósł się po sali- Ty...Ty...
- Co Ja?
- To wszystko twoja wina!!! - May wytknęła ją palcem - To...Twoja....
- Ale o co ci chodzi? - Fleur wstała zła z krzesła.
- O Dracona! Zabrałaś mi go!!!
- Czyli już nie jesteście razem?- spytała.
- Jeszcze udawaj, że nic nie wiesz! - May zbliżyła się o krok - Ty fałszywa, zdradliwa...
- May! - Draco stał tuż za nimi - zostaw ją w spokoju!
- O wrócił książę z bajki - May uśmiechnęła się wrednie - I ma nową panienkę.
- Nie mów tak! - Draco ją ostrzegł.
- Bo co mi zrobisz?! - krzyknęła i chwyciła jeden z kieliszków z szampanem, które przyniósł Draco. - Patrz jak powinno traktować się takie S**i! - i chlapnęła nową sukienkę Fleur czerwonym szampanem.
- May! - Teraz Fleur krzyknęła - Jak...ty mogłaś...
- A powiedziałeś jej? - May w ogóle nie słuchała.- Powiedziałeś?!
- Ale co? - Fleur chciała się dowiedzieć o co chodzi.
- Acha, czyli nie powiedział - wytknęła Dracona palcem - Otóż on zaprosił mnie na bal, po czym przyszedł tu z tobą, podczas gdy wciąż chodzi ze mną!
      Fleur spojrzała na Dracona. Ufała mu i miała nadzieję, że zerwie z May przed balem, ale on znowu ją okłamał. Choć nienawidziła May zrobiło się jej trochę szkoda. Draco to była prawdziwa świnia. Tak jak Charlie i wszyscy inni chłopacy. Zdradzają, udają, rozkochują, to było naprawdę straszne. Pokręciła głową. Nie wierzyła, była wściekła.
- Fleur - Draco chwycił blondynkę za rękę - Zaczekaj!
- Zostaw mnie! - wyrwała dłoń - Odejdź! - w jej szklanych oczach błysnęła iskierka złości. - Wszystko zepsujesz!!! - krzyknęła - rozumiesz? Wszystko!
- Ale Fleur...
- To miał być najpiękniejszy dzień w moim życiu! - jej głos się załamał.
        Emocje rozdzierały ją od środka. Jeszcze raz wyrwała dłoń i ruszyła przez salę główną nie zważając na krzyki blondyna. Łzy ściekały po jej jasnej twarzy rozmazując tusz to rzęs. Nagle muzyka w tle ucichła, Fleur nie wiadomo dlaczego się zatrzymała. Obróciła głowę. Dracona nigdzie nie było. Przetarła zapłakane oczy i jeszcze raz rozejrzała się po sali.
- Fleur- usłyszała donośny głos.
        Spojrzała na scenę. To tam stał jej ukochany. Wszyscy patrzyli to na nią to na niego czekając na to co się wydarzy. Draco ponownie przyłożył mikrofon do ust, a Fleur wstrzymała oddech.
- Fleur...Kocham cię!

*♥♥♥*

Witam wszystkich! Święta już niedługo, więc nie wiem kiedy będzie następny rozdział ale póki co komentujcie ten :) Czekam na wasze opinie. Ten rozdział taki miłosny ♥♥♥ 
Wesołych świąt i do napisania moi czarodzieje! 
~Lady Vega♥

środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 17 "Oszukane puchonki"

"UROCZY ŚLIZGON I UWODZICIEL ~DRACO MALFOY"

      Drodzy czytelnicy! Kolejny wywiad przeprowadziłam z drugim reprezentantem Hogwartu Draconem Malfoy'em. Jest on zdecydowanym faworytem turnieju wśród wielu osobistości.
Ja: Mój drogi, jak się teraz czujesz? Kiedy czara cię wylosowała?
Draco: Jestem szczęśliwy, ale muszę trzymać się na baczności, ponieważ konkurencja nie śpi.
Ja: Właśnie! Co do konkurencji Czy widzisz w którymś z uczestników turnieju groźnego rywala?
Draco: Myślę, że zagrozić mi może tylko Wiktor Krum.
Ja: A czy obawiasz się Fleur Lacroix?
Draco: ( wybucha śmiechem) Nie,  Fleur na pewno nie.
Ja: Dlaczego? - byłam naprawdę zdziwiona. 
Draco: Ponieważ nic nie potrafi...May Moore, moja dziewczyna potrafi o wiele więcej i to ona powinna brać udział w turnieju. 
Ja: Och, oczywiście. Z wracając do tematu Fleur to czy łączy was jakaś szczególna więź? 
Draco: Ktoś mógłby tak pomyśleć - szybko odparł - Ale nic z tych rzeczy. Staram się po prostu trzymać dość blisko niej, ponieważ nie znamy jeszcze pierwszego zadania i lepiej póki co nie robić sobie w niej wroga, chociaż i tak wiemy, że jest słaba.
Ja: Bardzo dobre podejście mój drogi! A powiedz mi czy masz już może jakieś przypuszczenia dotyczące zadać ? Obawiasz się ich?
Draco: Nie, myślę, że nie ma czego się bać. To tak jakby mnie pani zapytała czy boję się Lady Shadow. Odpowiedź brzmi nie.
Ja: ( Zakryłam usta dłonią) Powinieneś choć trochę się jej bać, to potężna czarownica.
Draco: Niech się pani nie obawia - zmarszczył brwi - Ja również jestem potężnym czarodziejem. 
     Nie mogłam powstrzymać śmiechu i spojrzałam na niego z politowaniem. Był taki młody. Młody i głupi.
Draco: Śmieszy to panią?
Ja: Nie, sądzę tylko, że to dość nieodpowiedzialne podejście.
Draco: Myślę, że to raczej pani jest nieodpowiedzialna.
     Zmierzył mnie groźnie wzrokiem, odwrócił się i wyszedł. Przez cały wywiad zachowywał się bardzo dziwnie, podobnie jak wcześniej Fleur Lacroix, lecz on nie był, aż tak drastyczny (patrz, str.2). Możliwe jest, że ta dwójka młodych czarodziejów spiskuje przeciwko innym uczestnikom turnieju. To miałoby sens i już wiele osób podejrzewa ich o zdradę. Połączenia dwóch tak nieprzewidywalnych osobowości to ryzykowne przedsięwzięcie, ale jak będzie? A może to Draco uwiódł Fleur i do tego wszystkiego ją zmusił?  Zobaczymy jaka będzie prawda, ale emocji na pewno nie zabraknie! 
~Wywiad przeprowadziła: Bella Night♥

     
     Fleur pokręciła głową niedowierzając. Teraz przynajmniej miała pewność, że Draco pracuje dla Lady Shadow. Sam się poniekąd do tego przyznał. Czuła jakby pustkę w sercu. Jakby wszystkie uczucia, którymi go darzyła wygasły. Choć wiedziała, że to tylko chwilowe i jak znów go zobaczy wszytko powróci, wspomnienia, uczucia, to nie chciała teraz o tym myśleć. To wszystko co zaszło między nimi wczorajszego wieczoru stało się dla niej obojętne. Nie wiedziała dlaczego, ale tak było. Teraz musiała się skupić na czymś innym, na czymś ważniejszym, a mianowicie na odnalezieniu diademu. Chodź zdawała sobie sprawę z tego, że może zginąć nie bała się. Chciała pokazać wszystkim, że naprawdę jest coś warta i nie na darmo wybrano ją do turnieju, że to nie przypadek, że to właśnie ona jest następczynią Helgi Hufflepuff i właścicielką jej potężnego diademu. Wstała z łóżka, czuła się silniejsza i teraz nikt, nawet Draco, nie mógł jej przeszkodzić w dążeniu do celu. 
      Choć nadal troszeczkę wstydziła się wywiadu w końcu wyszła z dormitorium i udała się na lunch. Czuła się okropnie kiedy idąc korytarzem ludzie wytykali ją palcami i szeptali za plecami. W końcu doszła do wielkiej sali. Spostrzegła siedzące przy stole Susan i Lizę i ruszyła w ich stronę wodząc wzrokiem wzdłuż stołu ślizgonów. Odnalazła Dracona. Siedział i śmiał się razem z May i Pansy.  Stało się to co przypuszczała wszystko wróciło. Wspomnienie, że wczoraj byli tak blisko siebie nie dawało jej spokoju i uderzało w najczulsze punkty sprawiając, że tęskniła za nim jeszcze bardziej. Draco spostrzegła, że Fleur patrzy się w jego stronę i lekko się uśmiechnął, ale nic poza tym.


 May również zauważyła, że dwójka wymienia spojrzenuia i szybko pocałowała Draona w policzek, szpecąc mu coś na ucho. Fleur czuła się oszukana. Przecież Draco mówił, że May już go nie obchodzi, a tymczasem przytulał się z nią przy ślizgońskim stole. Ale może przynajmniej właśnie ją kochał naprawdę, a nie tak jak Fleur prowadził na pewną śmierć. Odwróciła wzrok i usiadła koło Lizy i Susan plecami do ślizgona. 
- Hej - przywitała je.
- Cesc - Susan sepleniła z pełnymi ustami.- Jak se cujes?
- Nie najgorzej - Fleur skrzywiła się lekko - Mamy wiele do obgadania.
- Właśnie Fleur! - odezwała się Liza - My taż musimy ci coś powiedzieć.
     Fleur zmarszczyła brwi.
- Coś się stało?
- Przepraszamy, że cię wczoraj zostawiłyśmy samą... nie zdążyłyśmy cię ostrzec.
- Nie ma o czym mówić - uśmiechnęła się - przecież byłam z Draconem...
- Z kim? - Susan opluła sokiem dyniowym swój hogwartwski sweterek.- Czyli to wszystko jego wina!
- Ale co? - zdziwiła się Fleur - przecież Liza też tam była...
- Ja? - brunetka wytrzeszczyła oczy - W życiu!
- Jak to? Przecież zaprowadziłaś Dracona do gabinetu...
- Nieźle to sobie obmyślił skurczybyk! - Liza pokręciła głową - wszystkie zostałyśmy wprowadzone w błąd!
- Dokładnie - Susan zaczęła wyjaśniać - Kiedy ty wkradłaś się do gabinetu to ja zauważyłam zbliżającego się intruza...
- Później okazało się, że to Draco - przerwała Liza.
- Tak, właśnie. I wtedy nie zdążyłyśmy ciebie ostrzec. I pamiętam tylko tyle, że dostałam jakąś zaklęciem.
- A mnie ktoś zaciągną w jakiś kąt i chyba też czymś trafił - Liza zakończyła.
- Byłyśmy prawdopodobnie pod działaniem imperiusa - Susan wyjaśniła.
- Ale po co było mu to wszystko? - Liza uniosła ręce - Nic z tego nie rozumiem. 
- Ja chyba wiem - Fleur zaczęła kojarzyć fakty.
      Draco nie chciał by ktokolwiek im przeszkadzał podczas gdy owijał sobie ją wokół palca. Potrzebował się do niej zbliżyć na polecenie Lady Shadow, a to była idealna okazja. Dodatkowo sam mógł na tym skorzystać i poznać kolejne zadania turnieju. Fleur dała się na to wszystko nabrać. 
- Teraz ja muszę wam coś powiedzieć - Fleur spuściła głowę i zaczęła opowiadać.
      Celowo pominęła fragment z przepowiednią. Mimo, że ufała dziewczynom wolała na razie tę informację zostawić dla siebie.
- Oż ty w mo...
- Susan! - Liza skarciła ją, gdy Fleur skończyła swoją opowieść.
- Przepraszam, . przepraszam. No ale wracając to co mamy teraz zrobić?
- Po pierwsze należy odzyskać zwój- Fleur wyliczała na palcach - Po drugie zrobić coś, żeby Draco zerwał z May, a po trzecie... 
- Dokończmy lunch! - zaproponowała Susan, a Fleur spojrzała na nią z politowaniem po czym cała trójka zajęła się jedzeniem. Śmiały się i żartowały, a kiedy skończyły jeść wstały od stołu i ruszyły, by odzyskać zwój.

*♥♥♥*
Hej! Kolejny rozdział taki o. A  w następnym jest UWAGA UWAGA!!!! BAL :D A teraz czekam na wasze komentarze i życzę wszystkim udanych świąt! I już prawie 4000 wyś. jesteście wspaniali! Do napisania!
~Lady Vega♥



piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 16 "Pudełeczko życzeń"

      
Zanim przeczytasz: Tym którzy dopiero dołączyli, radzę powrócić do Rozdziału 11 :)


*♥♥♥*

      Rano Fleur zaspała i wstała dopiero przed lunchem. Susan i Lizy nie było już w dormitorium dlatego nie mogła porozmawiać z nimi o wczorajszym planie, ani o przepowiedni. Szybko się umyła i przebrała w Hogwartowskie szaty, żeby w końcu zasiąść w wygodnym fotelu w pokoju wspólnym. Wszyscy byli na lekcjach, więc w ciszy sięgnęła po najnowsze wydanie "Proroka Codziennego". Na stronie głównej widniał wielki napis "WYWIADY Z TEGOROCZNYMI UCZESTNIKAMI TURNIEJU TRÓJMAGICZNEGO".
Dopiero teraz przypomniała sobie o pobiciu redaktorki. Na szczęście na stronie głównej nie było jej nazwiska. Chociaż to było pocieszające choć wiedziała, że pewnie i tak wszyscy przeczytają wywiad. Przewróciła proroka na następną stronę i zamarła. Największą z możliwych czcionek i najbardziej jaskrawą napisane było: "NIEOBLICZALNA REPREZENTANTKA HOGWARTU ~ WYWIAD Z FLEUR LACROIX". Lekko zszokowana zaczęła czytać.


       Parę dni temu miałam okazję przeprowadzać wywiady z tegorocznymi uczestnikami i uczestniczkami turnieju trójmagicznego. Jedną z nich była reprezentantka Hogwartu 11-letnia Fleur Lacroix "urocza" blondynka z domu Helgi Hufflepuff. Usiadłyśmy i w miłej atmosferze rozpoczęłyśmy wywiad. 
Ja: Dlaczego bierzesz udział w Turnieju?
Fleur: Dla sławy oczywiście, chociaż wiem, że jestem Puchonką...
Ja: Moja droga nie przejmuj się, czystość krwi to nie wszystko - próbowałam ją wspierać.
Fleur: Przykro mi, ale sama się za to wstydzę i wiem, że nie mam żadnych szans w turnieju.
Ja: Ależ masz! Nie mów tak, przecież to, że jesteś mugolakiem o niczym nie świadczy...A poza tym masz przyjaciół, którzy cię wspierają.
Fleur: Tak, mam przynajmniej Dracona Malfoy'a.
       I opowiedziała mi jak zakochała się w tym uroczym ślizgonie od pierwszego wyjrzenia. Byłam w szoku jak mocne mogą być uczucia zwykłej 11-latki. Jej oczy przepełniły się łzami gdy spytałam się czy Draco odwzajemnia to uczucie. 
Fleur: To już bez znaczenia. Teraz jestem z Charliem Crouchem.
        Charlie to rzecz jasna 15-letni gryfon i chłopak przyjaciółki Fleur, Susan, córki ministra.( Przy okazji pozdrawiam gorąco mojego dobrego przyjaciela Nicolasa♥). Byłam w szoku gdy gdy mi to powiedziała. Obcałowywała się z chłopakiem przyjaciółki za jej plecami. To było niedorzeczne.
Ja: Ale dlaczego to zrobiłaś?
Fleur: A czemu nie? A poza tym Charlie i tak woli mnie...
        Była kompletnie zaskoczona, ale ta mała puchonka ma wyraźnie "charakterek".
Ja: A jak zareagowali twoi rodzice na wieść, że jesteś puchonką?
Fleur: Nienawidzą mnie! - jej oczy zapłonęły - Już nie uważają mnie za swoją córkę...
Ja: Kochana przykro mi...
Fleur: Wcale nie jest pani przykro! Tak samo jak mi!
Ja: Ależ moja droga...
Fleur: Proszę sobie oszczędzić! Mam dosyć takich ludzi! Współczują a właściwie nie wiedzą jak to jet być puchonką!
Ja: Ale kochana...
Fleur: Niech pani tak do mnie nie mówi! Wcale nie jestem dla pani Kochana...
Ja: Ale...
Fleur: Proszę-się-zamknąć - wysyczała.
Ja: Nie będziesz mi rozkazywać!
Fleur: Nie, i nie mam zamiaru!
Ja: .....
       I więcej z tego wieczoru nie pamiętam. Fleur uderzyła mnie tak, że straciłam przytomność i zostawiła  na środku pokoju. Ja nie miałam się jak bronić, ponieważ moja różdżka została w torbie. Dlatego mówię wam, że ta dziewczyna jest wyraźnie nie obliczalna. Potrafi bez żadnych skrupułów rozwalić człowiekowi nos lub wiele innych narządów. Jest także niestała w uczuciach. Kocha jednego chłopaka, a chodzi z drugim, dodatkowo za plecami najlepszej przyjaciółki. Ta dziewczyna ma wyraźne kłopoty z samą sobą i nie potrafi panować nad emocjami! Pytanie w taki razie brzmi: Czy powinna brać udział w turnieju? Czy nie pozabija wszystkich swoich konkurentów łącznie z ukochanym Draconem? Tego nie wiemy na pewno i możemy się tego tylko domyślać, ale  wszystko jest możliwe, dlatego tym, którzy staną na drodze tej psychopatce radzimy stać na baczności. Nie wiemy do czego jest z dolna, więc ci którzy z nią zadrą niech lepiej szybko się wycofają, chyba, że nie mają ochoty żyć. 
~Wywiad przeprowadziła: Bella Night


      Siedziała z szeroko otwartymi ustami. Nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego słowa. Nic takiego nie mówiła, a poza tym nie była MUGOLAKIEM! To były same kłamstwa ale czy ktoś jej uwierzy? W tej chwili nie mogła nic na to poradzić, ale była załamana. Co pomyśli sobie Draco kiedy przeczyta wywiad. nie będzie chciał się do niej odzywać, wyśmieje ją. Albo może powie mu, że to wszystko to jedno wielki kłamstwo. Ostatnio nawet się do siebie zbliżyli, więc może by jej uwierzył. Ale to i tak nic nie zmieniało. Teraz już straciła jakiekolwiek chęci na pójście na resztę lekcji i nie miała zamiaru komukolwiek się pokazywać. Wróciła do dormitorium i podła na łóżko wbijając twarz w poduszkę. Leżała tak przez chwilę aż w końcu podniosła głowę i rozejrzała się po pokoju. Bała się, że wyrzucą ją z Hogwartu. Usiadła i poprawiła rozczochrane włosy, gdy spostrzegła leżącą na szafce nocnej kopertę. Podniosła się i otworzyła list. To była odpowiedź od rodziców.

Droga Fleur!
Kochamy cię nawet kiedy jesteś puchonką, a nawet jesteśmy z ciebie dumni. Nie wiemy jak w ogóle mogło ci przyjść do głowy to, że już nie będziemy cię chcieli.Przesyłamy całusy i życzymy udanego balu!
Kochamy cię Rodzice!
PS: Jeśli potrzebujesz sukienki zajrzyj do pudełeczka, które od nas dostałaś!

      Uśmiechnęła się na myśl, że rodzice są z niej dumni. Teraz to rozumiała, w końcu była krewną Helgi Hufflepuff. Odczytała jeszcze postscriptum i odłożyła kopertę. Otworzyła swój czerwony kufer i szybko zaczęła w nim grzebać w poszukiwaniu pudełeczka. W wakacje czytała o czymś podobnym w "Magicznych przedmiotach codziennego użytku". W końcu odnalazła kartonik i prędko go otworzyła. Wszystko się zgadzało. W pudełeczku znajdowało się zawsze to czego najbardziej potrzebujemy lub czego najbardziej pragniemy. Gdy Fleur wybierała się do Hogsmade znalazła w środku galeony potrzebne na zakupy, a teraz kiedy zbliżał się bal ze środka wyciągnęła pięknych morski kaszmir zdobiony czarną koronką. Suknia była przecudna i Fleur od razu ją przymierzyła. Leżała idealnie na szczupłym ciele blondynki. Gdy już wystarczjąco długo wpatrywała się w lustro zdjęła prezent i odłożyła go do kufra. Była szczęśliwa. Z powrotem usiadła na łóżku i po raz kolejny chwyciła "Proroka" przerzucając kolejną stronę.
- "UROCZY ŚLIZGON I UWODZICIEL ~DRACO MALFOY"- odczytała na głos.
       Zamierzała przeczytać wywiad z Draconem.

*♥♥♥*

Witajcie moi drodzy :)
Kolejny rozdział i ktoś kto nie czytał jedenastego może czuć się trochę zagubiony! 
Jestem z niego zadowolona i mam nadzieję, że wam również się podoba.
Sukienkę opisywaną powyżej możecie znaleźć tu: KLIK :) 
Szczerze mówiąc zapowiedzi trochę mi się znudziły i póki co nie będę ich umieszczać, a tutaj z samego rozdziału chyba wynika, że w następnym rozdziale będzie wywiad z Draconem :)

~Pozdrawiam Lady Vega!
Ps: Kochani chciałam was jeszcze zaprosić na bloga mojej przyjaciółki :) KLIK - dopiero zaczyna tak jak ja :)

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 15 " Przepowiednia"

        Fleur spojrzała pytająco na profesora. Chciała się dowiedzieć prawdy.
- Może zacznijmy od początku - usiedli przy biurku - Dobrze się czujesz? - spojrzał na bladą twarz Fleur.
- Co? A tak... - spojrzała rozkojarzona na profesora - może pan mówić.
- Chodzi o to, że w naszym świecie oprócz magi, której się tu uczycie jest też magia czarna. - zaczął - Jedną z najpotężniejszych czarno-magicznych czarownic jest Lady Shadow. Z tego co nam wiadomo jest ona twoją ciotką i straszą siostrą twojej mamy.
- Rodzice nigdy nie mówili mi że mam ciotkę - Fleur oparła się o krzesło.
- Myślę, że raczej nie mieli się czym chwalić. To przez nią ukrywali cię przed światem magii. Bali się o ciebie.
- Ale dlaczego?
- Wszyscy z linii twojej matki jesteście krewnymi jednej z założycielek Hogwartu. Helgi Hufflepuff, do której niegdyś należał słynny Diadem. Jest on bardzo potężną bronią, dzięki której można zawładnąć światem, ale może go nosić tylko jego prawowita następczyni. Twoja babcia miała go w swoim posiadaniu, lecz tak przerażał ją fakt, że tak potężna broń należy do niej, że postanowiła się go pozbyć. Ukryła do w zakazanym lesie ponad 20 lat temu przez co na zawsze się go wyrzekła, a wyrzekając się musiała wskazać następczynię. Wybierała między twoją matką, a Narcyzą Delacour - dziś znaną jako Lady Shadow. Eleonora zawsze bardziej ufała młodszej córce, dlatego to twoja matka Anabell stała się właścicielką Diademu. Niestety ją również przerastała opieka nad tak drogocennym przedmiotem i wyrzekła się go tak samo jak twoja babcia. I tak stałaś się prawowitą następczynią Diademu. Teraz Lady chce odnaleźć diadem i zmusić ciebie do przekazania jego mocy właśnie jej. Przeszła na czarną stronę właśnie po tym jak Eleonora przekazała Diadem Anabell, swojej młodszej zawsze idealnej córce. Narcyza miała po tym załamanie i znienawidziła swoją rodzinę. Porzuciła ją i zajęła się najbardziej mroczną stroną magii. Teraz jest jedną z najpotężniejszych czarownic na świecie, a jeśli uda jej się zdobyć Diadem i władze nad nim to już nie będziemy w stanie jej powstrzymać. - Fleur lekko osunęła się w krześle pod natłokiem informacji - Lady będzie szukać też ciebie by wymusić przekazanie Diademu. Podejrzewam, że nie będzie chciała cię zabić ponieważ wtedy moc Diademu przepadnie.
- A jaką moc ma w ogóle Diadem? - Fleur tylko tyle zdołała wydusić.
- Ten kto jest w jego posiadaniu ma władzę nad żywiołami, ptactwem, zwierzętami i stworzeniami magicznymi. Jednak trzeba uważać, bo już niejednych doprowadził do zguby.
- I ja mam nad tym wszystkim władzę? - Fleur aż zaświeciły się oczy - mogłabym być niezwy...
      W porę się opamiętała. Jeszcze nawet nie była w posiadaniu Diademu a sama myśl o nim tak na nią działała. To naprawdę musiała być potężna broń.
- A jaką rolę w tym wszystkim gra Draco?
      Dyrektor westchnął.
-Nie mam co do tego pewności, ale prawdopodobnie rodzina Malfoy'ów pracuje dla Lady Shadow, a sam Draco ma za zadanie cię do niej doprowadzić. - dyrektor pokręcił głową - myślę, że to nie przypadek, że ty i Draco akurat razem bierzecie udział w turnieju.
      Fleur jeszcze bardziej wbiła się w krzesło. To wszystko po woli układało się w całość. Draco od początku zaczął się nią interesować, a przecież nie była żadną pięknością. Zbliżyła się do niej, wkradł za nią do gabinetu, cały czas ją śledził. Ona robiła sobie nadzieje podczas gdy on prowadził ją na pewną śmierć.
- A  do czego potrzebny jest Lady Shadow, Diadem?
- Chce zdobyć władzę i rządzić całym znanym nam światem. Łącznie z mugolami. To przez to, że zawsze czuła się gorsza od twojej matki mimo, że była od niej starsza. Teraz stała się najbardziej niebezpieczną czarownicą i budzi postrach wśród ludzi. Teraz tylko ty będziesz w stanie ją pokonać...
      Fleur wcale nie poczuła się lepiej na myśl, że losy całego świata leżą w jej rękach. Była bliska płaczu, różne emocję przepełniały ją od środka. Radość, po przez dumę a nawet strach przed samą śmiercią.
- A czy ktoś jeszcze zna przepowiednie? - spytała.
- Niestety - dyrektor wstał od biurka i zaczął krążyć po gabinecie - Lady Shadow poznała ją niedługo po mnie. Porwała Midasa i wyciągnęła od niego wszystkie informacje. Ale przez to , że poznała przepowiednie sama sobie zaszkodziła.
- Dlaczego? - Fleur obróciła się twarzą do dyrektora i zmarszczyła brwi.
-Ponieważ nie sądziła, że Diadem ma aż tak wielką moc i może jej zagrozić. Zaczęła go szukać tylko dlatego, że poznała słowa przepowiedni.  Gdyby go nie szukała my także byśmy nie musieli. Przepowiednia prawdopodobnie nigdy by się nie spełniła gdyby nie to, że Lady poznała jej treść. - wyjaśnił.
- A czy Draco zna przepowiednie? - Chciała wiedzieć czy był on świadom jaki czeka ją los. jeśli nie to może jednak mu na niej należy.
- Obawiam się, że tak - dyrektor spojrzał smutny na Fleur - Dlatego ma wyrzuty i dlatego ucieka. Tak jak dzisiejszej nocy.
- Jak Pan...?- Fleur była lekko zdezorientowana.
- Nieważne moja droga. Teraz lepiej już idź się położyć bo jutro normalne lekcje.
       Fleur kiwnęła głową wstała, pożegnała się i wyszła. Była w szoku. Bała się, a jednocześnie czuła się podniecona. Chciała działać, chciała pokazać na co ją stać.

*♥♥♥*

Witajcie! 
Jednak podzieliłam rozdział na dwie części, bo nie wyrobiłabym się w terminie :) Ale mam nadzieję, że rozdział się podoba. Dziękuję, za komentarze pod poprzednim rozdziałem! Strasznie się cieszę, że opowiadanie się wam podoba i tutaj też czekam na wasze opinie :)
Zapowiedź:

W proroku ukaże się wywiad. Czy wszystko będzie przekłamane? A jaki prezent Fleur dostanie od rodziców? To już w następnym rozdziale :)

I już 3500 wyświetleń :) Dziękuję i Pozdrawiam !
~Lady Vega♥

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 14 "Myślodsiewnia"

      Stali we dwoje. Ich serca biły jednym rytmem. Ich oddechy mieszały się nawzajem, a ciała niemal się stykały. Było nieziemsko. Draco odgarnął jasny kosmyk włosów, który opad na gładką twarz Fleur. Patrzyli sobie w oczy. Oboje pragnęli tego samego. Nikt się nie liczył, tylko oni. Ona zaplotła ręce na jego szyi, a  on wciąż obejmował dłońmi jej twarz co jakiś czas zagarniając za jej ucho opadające kosmyki. Był tak blisko. W końcu zbliżył swoją twarz. lecz minął jej rozwarte usta i szepną do ucha:
- Dobranoc skarbie.
      I odszedł pozdrawiając ją samą. To nie była, żadna nowość. Zostawił ją po raz kolejny, a teraz kiedy tak bardzo pragnęła jego bliskości najbardziej to przeżywała. To naprawdę bolało. Kochała go, a on znów dawał jej nadzieję po czym zostawiał samotną na korytarzu. To było naprawdę nie Fair. Smutna ruszyła korytarzem w stronę dormitorium. Przy samym wejściu przypomniała sobie, że Draco zabrał jej spis zadań. Teraz przynajmniej miała jakiś pretekst na to, że zjawi się w ślizgońskim dormitorium. Zawróciła szybko zbiegając schodami. Szła korytarzem prowadzącym do lochów. Wciąż myślami była przy Draconie. Dlaczego tak ją potraktował? Znów się na nim zawiodła.
-Fleur - odwróciła się gwałtownie na dźwięk swojego imienia.
      Zesztywniała ze strachu. Tuż za nią stał dyrektor. Spodziewała się każdego, ale akurat nie jego. Może dlatego, że nazwał ją po imieniu jak przyjaciele, a nie "Panno Lacroix". Gul utkną jej w gardle i nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa.
- Panie dyrektorze...- w końcu wykrztusiła - Ja...Ja...
- Chodź do mojego gabinetu - przywołał ją ręką z uśmiechem.
      Zdziwiona ruszyła za dyrektorem. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Czy chodziło o pobicie redaktorki czy o chodzenie po nocach korytarzami Hogwartu? A może dyrektor wiedział już, że Fleur skopiowała spis zadań? A może chodzi po prostu o turniej.
- Usiądź - dyrektor wskazał jej krzesło, a sam usiadł za biurkiem. - Jak się czujesz przed turniejem? - spytał.
- Jakoś...- mruknęła.
- Widzę, że trochę gorzej się poczułaś na myśl o smokach? - mrugną do Fleur, a ona wytrzeszczyła oczy. - Nie musiałaś wykradać zwoju z mojego gabinetu, ale skoro już to zrobiłaś i wiesz jakie będą kolejne zadania to mogą je z tobą trochę omówić.
- Eee... No dobrze - odparła zakłopotana.
- Jednak najpierw muszę ci coś pokazać. - Twarz dyrektora spoważniała - Miałem tego nie robić, ale losy tak się potoczyły, że chyba jestem zmuszony. Chodź - wstał zza biurka i poprowadził Fleur na drugą stronę gabinetu. Tam na niewielkim stoliczku leżała duża kamienna misa.
- Sądzili, że jesteś jeszcze za młoda aby poznać prawdę, ale skoro bierzesz udział w turnieju muodsisz to zobaczyć. - Twarz dyrektora nadal była ponura i Fleur nie wiedziała czy ma się cieszyć czy  bać. Spojrzała na przeźroczystą wodę w misie. Nagle zawirowały w niej srebrne dymki układające się w przeróżne kształty.
- Pochyl się - oboje zawiśli nad misą, a po chwili całkowicie pochłonęła ich srebrno szklista toń.
      Wylądowali na polnej drodze. Wokół nich nie było żadnej żywej duszy. Była noc, a wiatr wiał tak mocno, że Fleur aż przeszedł dreszcz. Miała na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem i na jej rękach pojawiła się gęsia skórka. Stali tak chwilę gdy w końcu zza zakrętu zbliżył się do nich pewien mężczyzna. Fleur przyjrzała mu się dokładniej. Poznała w nim jakoś 10 lat młodszego profesora Griffiths'a. Spojrzała pytająco na dyrektoa gdy ten  już ruszył za swoim klonem. Szybko podbiegła by nie zostawać w tyle.
-O co tu chodzi? - spytała.
- Jesteśmy w jednym z moich wspomnień - profesor uśmiechnął się, po czym dodał - Chodź szybko!
     W końcu doszli za sobowtórem do małej drewnianej chatki tuż u wejścia do lasu. Drzwi były nienaturalnie wielkie, dwa razy większe niż zwykle. Stanęli tuż za młodym profesorem, który zdążył już zapukać do drzwi. Fleur aż krzyknęła z przerażenia gdy otworzył im wysoki ciemnoskóry mężczyzna, który zamiast nóg miał końskie kopyta.
- To centaur - wyjaśnił prawdziwy profesor, a Fleur kiwnęła głową.
- Witaj Midasie - jego klon przywitał stwora.
- Wchodź szybko Seamusie! - centaur ustąpił drogi i cała trójka weszła do chatki.
- Mam złe wieści - odparł stwór - już znam przepowiednie...
     Młody profesor aż usiadł z wrażenia na krześle.
- Lady Shadow poszukuje Diademu Helgi Hufflepuff*...Eleonora Delacour ukryła go wiele lat temu w zakazanym lesie, przez co przepadł a ona na zawsze się go wyrzekła. Wtedy jego właścicielką stała się Anabell Lacroix, jej najmłodsza córka.
     Fleur podskoczyła na dźwięk imienia swojej mamy, ale i tak dalej zupełnie nie wiedziała o czym mówi centaur.
- Czyli diadem należy teraz do Anabell? - spytał młody profesor.
- Niestety nie...- Midas skrzyżował ręce na piersi - Ona także się go wyrzekła i teraz diadem należy do jej małej córeczki Fleur.
- Jesteś pewny?
- Tak, jak chcesz sam posłuchaj przepowiedni...
       Jeszcze chwilę stali we dwoje w domu Midasa, ale nie minęła minuta aż obraz rozmył się. Przed nimi srebrne kształty zaczęły układać się w  ogromny zamek. To był Hogwart. Stali na błoniach, mokrych od deszczu. Była burza a w pewnym momencie w ziemię strzelił piorun. Fleur aż podskoczyła ze strachu, ale o dziwo nawet nie była mokra. W ziemi przed nimi powstał krater. Dyrektor zbliżył się razem z Fleur do dziury gdy nagle buchnęło z  niej oślepiające światło. Oboje wylądowali na ziemi. Fleur śmiertelnie przerażona zaczęła czołgać się po ziemi byle oddalić się jak najdalej od krateru. W końcu zatrzymała się w miejscu, gdy z światłości wydobył się echem niesiony głos.

Córka tych którzy wyrzekną się czarodziejskiej krwi.
Ona stanie się prawowitym właścicielem najpotężniejszej broni i nie będzie mogła się jej wyrzec. 
To w jej rękach będą leżeć losy całego tego świata.
Tylko ona będzie w stanie zniszczyć czarną stronę magii.
Tylko w niej będzie nadzieja.

      Obraz znów się rozmył i po chwili Fleur i profesor z powrotem znaleźli się w gabinecie. Głęboko oddychała odzyskując po woli wzrok po chwilowym oślepieniu.
-Nic nie rozumiem - spuściła głowę.
- Usiądź moja droga, wszystko ci wytłumaczę, tylko obawiam się o jedno...
-O co? - spytała.
- O Dracona Malfoy'a...



*Diadem Helgi Hufflepuff~Na potrzeby opowiadanie zmienione z Diademu Roweny Ravenclaw.

*♥♥♥*
Witajcie! Dużo nie wyjaśnionych rzeczy w tym rozdziale, ale...Ale nie obawiajcie się wszystko wyjaśni się w kolejnym, który będzie koszmarnie długi, dlatego może pojawić się nawet dopiero w następny weekend lub jeszcze późnej :c Czekam na opinie a teraz zapowiedź :)

Wszystkiego się dowie. Pozna prawdę. Z jakim koszmarnym zadaniem będzie  musiała się zmierzyć? A co z wywiadem w "Proroku" Czy zostanie ośmieszona?

Pozdrawiam :)
~Lady Vega♥

piątek, 5 grudnia 2014

Miniaturka-Fiolet czy zieleń?

- Kochanie fiolet czy zieleń? - spytałam.
- Myślę, że zieleń - odparł Draco.
- Ale to kolor do sypialni, nie lepszy fioletowy?
- Pytasz się mnie i mówię ci, że zielony, więc się nie sprzeczaj.
      Stanęłam na środku pokoju i zmarszczyłam brwi. Nie zamierzałam reszty życia spędzić w zielonej sypialni.
- Ale ja wole fiolet!
- No to po co w ogóle mnie pytasz?- uniósł ręce w obronnym geście.
- Bo chciałam wiedzieć jakie jest twoje zdanie- wybroniłam się, lecz Draco wstał zły z kanapy.
- A może ja nie chcę filetowej sypialni? Właśnie takie jest moje zdanie.- obszedł mnie dookoła - nie...nawidzę...fioletu- wysyczał.
- A ja zielonego! - krzyknęłam - Nie chcę zielonej sypialni i koniec kropka!
- Zachowujesz się jak dziecko...- Draco zabrał z wieszaka swoją skórzana kurtkę - I mogłabyś choć raz uszanować moje zdanie.
     Zarzucił kurtkę na ramiona i otworzył drzwi.
- Draco, ale dokąd idziesz? - krzyknęłam gdy przekroczył próg.
- Z kolegami na piwo - odburknął i zatrzasną drzwi mieszkania.
     Opadłam zła na kanapę. Co on sobie wyobrażał?

      Mijały godziny kiedy Draco wciąż nie wracał. Nie odbierał telefonu. Wciąż nerwowo spoglądałam na zegarek gdy dochodziła druga nad ranem. Zaparzyłam sobie rumianku na uspokojenie kiedy ktoś zapukał do drzwi. Zerwałam się na równe nogi mając nadzieję, że to Draco. Otworzyłam. Zamiast mojego męża stał tam wysoki, przystojny brunet w policyjnym mundurze.
- Pani [twoje imię] Malfoy? - spytał, a ja skinęłam głową - Mogę wejść?
- Oczywiście - wpuściłam policjanta i starannie zamknęłam drzwi. - O co chodzi?
- O pani męża.
- Ale coś się stało?- usiadłam przestraszona na kanapie.
- Pani mąż...- zaczął, a mi zaszkliły się oczy - miał wypadek...uderzył w niego tir.
- Ale żyje? - spytałam zrozpaczona, a policjant ponownie spuścił wzrok.
       Spodziewałam się najgorszego. Po moich policzkach mimowolnie zaczęły płynąć stróżki łez. Nie mogłam tego powstrzymać gdy policjant znów się odezwał:
- Zginą na miejscu...
       Nie wierzyłam. To nie mogło się dziać naprawdę. Wszystko w jednej chwili, cały mój świat stanął w miejscu. Wszystko straciło sens. Policjant wyszedł, a ja rzuciłam się na łóżko. Płakałam i przeklinałam Boga. Tak kochałam Dracona, a teraz musiałam go stracić. Odszedł. Ale nie do innej kobiety. Odszedł na zawsze. Bezpowrotnie go straciłam. Nic nie mogłam poradzić. A to wszystko przez wybór koloru ścian do sypialni. Tak błaha rzecz, a doprowadziła do takiej tragedii...

*♥♥♥*

Kochani oto kolejna miniaturka. 
Taka Dramatyczna.
Smutna.
Ale taki mam teraz nastrój :c
Piszcie komy, bo to naprawdę mi pomaga...
Miłego wieczoru kochani!
~Lady Vega♥

środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 13 "Trzy metry nad niebem"

      Draco kiwną głową do Lizy, a ta opuściła gabinet. Fleur stała zszokowana z tiarą przydziału w dłoni.
- Co ty tutaj robisz? - w końcu wykrztusiła.
- Też chcę poznać zadania - jego oczy błysnęły w świetle świec.
- Ach, no tak...-Fleur pośpiesznie odłożyła tiarę na półkę i wyjęła z torby pergamin. - Masz przeczytaj sobie - wcisnęła zwój do ręki Dracona.
      On zamiast zabrać sam spis chwycił Fleur za rękę. Spojrzała na niego. Odczuwała przyjemność, w chwili gdy jej dotykał, ale wyrwała dłoń z uścisku i wróciła po tiarę.
- Czy możliwe by było, żebym zmieniła dom? - szepnęła tak by Draco jej nie usłyszał.
      Tiara aż podskoczyła z wrażenia.
-Nałóż mnie na głowę - w końcu odparła.
      Fleur jak najszybciej cofnęła się w najciemniejszy kąt i wcisnęła tiarę na głowę.
- Czyli pragniesz być ślizgonką? - usłyszała cichy głosik.
      Fleur zamknęła oczy i zacisnęła zęby.
- Tak! - zdecydowała.
- Ale czy na pewno? - tiara upierała się
- Tak - powtórzyła.
- Ale pomyśl tylko - dalej ciągnęła - W Hufflepuffie masz Susan, Lize i wszystkich przyjaciół. To jest twój drugi dom. Byście puchonką było ci przeznaczone jeszcze za nim się urodziłaś. Chcesz zostawić wszystko i wszystkich dla jednego zimnego ślizgona, który...-urwała
- Który co? - szepnęła, a jej oczy lekko się zeszkliły na myśl o rozłące z Susan.
- Który tak naprawdę nic do ciebie nie czuje - dokończyła.
-Kłamiesz - szepnęła Fleur choć sama nie była do końca tego pewna.
- Nie moja droga..-nie zdążyła dokończyć bo Fleur z szarpnęła ją ze swojej głowy i z powrotem odłożyła na szafkę.
- Fleur - usłyszała za sobą tak dobrze jej znany ciepły głos Dracona - Co się stało?
- Nic - odparła i chciała zetrzeć spływającą ze swojego policzka łzę, lecz Draco był szybszy.
       Uśmiechnęła się na ten nieśmiały gest, a on odwzajemnił uśmiech.
- Fleur, w tym pierwszym zadaniu - w końcu przerwał niezręczną ciszę - będziemy musieli współpracować.
       Jej serce zapłonęło ze szczęścia.  Spędzi całe pierwsze zadanie w towarzystwie Dracona! W tej chwili żadne słowa nie były w stanie wyrazić jej radości. Czy mogło być coś lepszego?
-I będziemy na początku skuci łańcuchem. - dokończył.
       Jednak mogło być coś lepszego. Nie wierzyła.Ale lekko otrzeźwiała przypominając sobie o smokach. Nie potrafiła w tym momencie nic powiedzieć, dlatego rzuciła się Draconowi na szyję. On choć lekko zaskoczony też ją objął i wtulił się w jej długie blond włosy.
- Fleur? - w końcu się odezwał gdy stali tak przez dłuższą chwilę. - Czy zechciałabyś pójść ze mną na bal?
       Nie wierzyła własnym uszom. Jej marzenia spełniały się jedno po drugim. Czuła się jakby była trzy metry nad niebem.
- A co z May? - przypomniała sobie okrutną prawdę, że jej dawna przyjaciółka jest dziewczyną Darcona...
- A kogo to obchodzi? - uśmiechną się zawadiacko i lekko pchną Fleur w stronę biurka profesora.
      Potem uniósł ją i posadził na szklanym blacie. Ona zaskoczona usiadła po turecku i wpatrywała się w blondyna. Uklękną przed nią, a ona aż otworzyła usta ze zdumienia.
- Panno, Fleur Lacroix, czy będzie pani tak łaskawa i wybierze się pani ze mną na bal Halloweenowy?
      Fleur parsknęła śmiechem.
- Oczywiście! - krzyknęła nie przestawając chichotać.
      W końcu zeskoczyła z biurka i rzuciła się na Dracona. On jeszcze nie zdążył wstać, dlatego oboje wylądowali na ziemi. Szybko wyplątali się z tej nieco krępującej sytuacji i stanęli na przeciwko siebie.
- To może skoro mamy już to czego potrzebujemy, wróćmy do dormitorium. - Draco chwycił ją za rękę i oboje opuścili gabinet dyrektora. Lizy i Susan już nie było, ale Fleur nie była tym zmartwiona. Pewnie poszły bo wiedziały, że został z nią Draco. W końcu doszli do schodów prowadzących w stronę kuchni.
- Do jutra - Fleur lekko przybliżyła się do Dracona i na pożegnanie jeszcze raz go przytuliła.
     On uśmiechną się i cofną o parę kroków.
- Do zobaczenia.
     Fleur lekko zawiedziona obróciła się plecami do ślizgona i ruszyła korytarzem. Nie przeszła nawet pięciu kroków gdy usłyszała krzyk:
- Fleur zaczekaj! - obróciła się, a Draco biegł w jej stronę.
- Co się sta..- urwała bo ślizgon położył palec na jej ustach.
     Zaskoczona spojrzała w jego szare oczy. Pożerał ją wzrokiem wiedziała, że zraz coś się stanie. Czuła bijące od niego ciepło, a jego oczy przepełnione były miłością..i strachem. Objął zimnymi dłońmi jej jasną twarz i przybliżył się lekko. Czekała wpatrzona w niego zachłannie. Tego teraz pragnęła. To trwało wieki, a on był coraz bliżej i bliżej...

*♥♥♥*
I to koniec tego rozdziału :) Wreszcie zadziało się coś między Fleur i Draco :D A teraz zapowiedź :)

Zbliżą się do siebie, lecz Fleur znów się zawiedzie. Tej nocy to jeszcze nie koniec Atrakcji. Kogo spotka? Czego się dowie? Z jaką okrutną prawdą będzie musiała się pogodzić? 

I kochani chciałam jeszcze ogromnie podziękować za te 3 tys. wyświetleń! Jesteście cudowni! Strasznie wam dziękuję :) Pozdrawiam 
~Lady Vega♥

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Fleur na balu :)

Cześć :) Dziś kolejny rysunek. Myślę, że nawet spoko wyszedł, a przedstawia Fleur na balu :) Bal odbędzie się jakoś w 17/18 rozdziale i tam właśnie Fleur ubrana będzie w tę kreację, którą sama zaprojektowałam :D
Mam nadzieję, że się wam podoba!
~Lady Vega♥

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 12 "Nieproszony gość"

- Panno Lacroix- dyrektor powstał z  miejsca- Proszę chwilę zaczekać, przybył nasz drugi gość- wskazał na mężczyznę stojącego w kącie, którego Fleur wcześniej nie zauważyła.
- Tylko na chwilę, proszę dać mi swoją różdżkę - mężczyzna wyciągną chudą dłoń - Och tak...14 i 1/2 cala..Hm..Bez, tak niezwykle wytrzymała.I włos wili, odpowiednio giętka...tak idealna. Dziękuję panno Lacroix różdżka jest w znakomitym stanie - Pan Ollivander uśmiechną się i oddał jej różdżkę - może już Pani iść...
      Fleur usłyszała ciche pojękiwania zza drzwi za którymi leżała pobita redaktorka. Miała ogromne wyrzuty sumienia, ale nic nie mogła poradzić. Przestraszona, że ktoś inny usłyszy ten hałas wybiegła z gabinetu krzycząc:
- Dziękuję, odwidzenia!
      Wiedziała, że będzie musiała ponieść za to konsekwencje.Wstydziła się tego co powiedziała, a teraz wszyscy czytelnicy "Proroka" to przeczytają a sam Draco będzie jej już zawsze unikać. Wyobrażała już sobie jak jej nazwisko będzie widnieć na stronie tytułowej "FLEUR LACROIX POBIŁA REDAKTORKĘ PROROKA CODZIENNEGO BELLĘ NIGHT!". Była wściekła kiedy wreszcie wbiegła do dormitorium wpadając wprost na Susan. Choć jej przyjaciółka śpieszyła się do Tima, dała Fleur się wygadać.
- Przecież teraz wyrzucą mnie ze szkoły - chlipnęła na samą myśl o opuszczeniu Hogwartu.
- Nie, na pewno cię nie wyrzucą - Susan objęła ją ramieniem - Jak mnie nie wyrzucili to ciebie tym bardziej.
       Fleur przypomniała sobie dopiero teraz, że Susan nigdy o tym nie wspominała.
- A dlaczego ciebie nie wyrzucili..?- w końcu spytała.
- Cóż...Eee...Bo nie mogli.
- Dlaczego? - dopytywała się Fleur.
- Ponieważ...Widzisz mówiłam ci o tym Eliksirze Wielosokowym..?
- Tak, tak mieliśmy taż na zajęciach...
- Nie, więc właśnie pamiętasz co ci mówiłam u mnie w domu ( Zdezorientowanych zapraszam do Rozdziału 3!)- Fleur kiwnęła głową. - No właśnie, ja sama jako ja no wiesz...Rozmawiałam z Charliem chyba mniej razy niż ty - spuściła głowę - Praktycznie go nie znałam, a wtedy w wagonie to..
- To co?- napierała Fleur gdy Susan przerwała.
- To nie byłam ja, dlatego nie mogli mnie wyrzucić - dokończyła.


      Przez następne trzy dni nikt nie wezwał jej w sprawie pobicia redaktorki i póki co była zdania, że ta cała afera ujdzie jej jednak na sucho. Była w pół do dwunastej w nocy, gdy trzy puchonki siedziały na łóżku w dormitorium i dopracowywały swój niemalże idealny plan. Gdy wybiła północ wymknęły się z dormitorium i przez nikogo niezauważone dotarły do piętra na którym znajdował się gabinet dyrektora. Zajęły ustalone wcześniej pozycje i zaczęły działać.
- Liza ktoś idzie! - Susan na migi próbowała porozumieć się ze stojącą przy gargulcu koleżanką.
      Ta niestety, tylko stała i śmiała się z dziwnych ruchów i podskoków blondynki.
- Liza! - Susan krzyknęła w końcu na całe gardło - ktoś idzie!
      Brunetka momentalnie zesztywniała. Obróciła się przodem do gargulca i powiedziała:
-Czekola...- urwała, bo ktoś złapał ją od tyłu, obezwładnił i zawlókł w odległy kąt korytarza.




      Szła powoli krętymi schodami, które teraz wydawały jej się o wiele dłuższe. W końcu dotarła do ogromnych drewnianych drzwi i lekko je pchnęła. Gabinet stanął przed nią otworem. Zbadał wzrokiem każdy jego najmniejszy skrawek,aż natrafiła wzrokiem na małą szklaną gablotkę. Podeszła do niej i chwyciła za malutką mosiężną klamkę. Drzwiczki ani drgnęły gdy spostrzegła wejście na kluczyk. Wyjęła różdżkę i cichutko szepnęła "Alohomora" . Ku jej wielkiemu zdziwieniu drzwiczki otworzyły się dając jej dostęp do tak upragnionego zwoju. Powoli zbliżyła drobną dłoń i wyjęła pergamin z gablotki. 
- Apatypo*- skierowała różdżkę na zwój, który momentalnie się rozdwoił.
     Ten oryginalny z powrotem schowała do gablotki, a kopię wcisnęła do podręcznej torby. Zamknęła szklane drzwiczki i po raz kolejny rozejrzała się po gabinecie. "Łatwo poszło" pomyślała i skierowała się w stronę wyjścia. Nagle coś przykuło jaj uwagę i przypomniała sobie słowa Dracona: "Wkradniemy się do gabinetu dyrektora, zabierzemy stamtąd tiarę i pogadamy z nią czy mogłabyś być w innym domu!". Podeszła do tiary przydziału, która teraz leżała nieruchoma na szafce. Lekko ją dotknęła.
- Co się dzieje? - wykrzyknęła przebudzona - Co?
- Dzień Dobry - Fleur uprzejmie się przywitała. - Mam do pani sprawę.
- Do mnie? - tiara zdziwiła się - naprawdę?
- Tak...Chodzi o to...-zaczęła
      Nagle usłyszała cichy zgrzyt zamka i drzwi od gabinetu zaczęły się otwierać. Wstrzymała oddech gdy ujrzała brązowe włosy Lizy. Odetchnęła z ulgą, lecz dziewczyna nie była sama. tuż za jej plecami stał Draco...

*Apatypo- zaklęcie kopiujące

*♥♥♥*

Cześć! Oto kolejny rozdział, jak zwykle nie za długi, ale myślę, że tez nie za krótki :)  Mam nadzieję, że się wam podobał. A teraz zapowiedź kolejnego:

Jaką decyzję podejmie tiara? Jak i po co Draco wkradł się za Fleur do gabinetu dyrektora? Czy coś między nimi zaiskrzy czy ta noc będzie nowym początkiem dla Fleur? Ale Draco ucieknie. Dlaczego? Zobaczymy.

Do napisania! ~Lady Vega

sobota, 29 listopada 2014

Miniaturka-Tylko prawdziwa miłość potrafi stopić lód

       Na parapecie przy oknie siedziała białowłosa dziewczyna. Na rękach miała rękawiczki, a cała podłoga wokół niej pokryta była szronem. Głowę schowaną miała w kolanach. Elsa miała 15 lat i od czterech czekała na tak upragniony list z Hogwartu. Jej siostrę Annę już dawno przyjęli. Elsa z każdym rokiem traciła nadzieję, że ją przyjmą i jej świat powoli tracił sens. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a stukot poniósł się echem po ścianach pustej komnaty. Lekko podniosła się i podbiegła do drzwi, a podłoga w miejscu, w którym nastąpiła momentalnie pokrywała się lodem czyniąc z pokoju lodowisko. Przyłożyła ucho do drawnianach drzwi i szepnęła:
- Kto tam?
- Księżniczko, list do pani. - usłyszała tak dobrze znany jej głos lokaja Artura.
     Zawahała się, ale ostatecznie uchyliła drzwi. Odebrała kopertę, która od razu pokryła się szronem. Szybko zatrzasnęła drzwi. Oparła się o drzwi i osunęła na podłogę. Nienawidziła swojej mocy. W rękawiczkach nie mogła otworzyć listu, dlatego powoli zsunęła je i zbliżyła trzęsące się dłonie do zapieczętowanego listu i powoli zaczęła go otwierać. Malutkie gwiazdki szronu coraz bardziej zamrażały brązową kopertę i uniemożliwiały dostęp do listu. Elsa szybko go wyjęła zanim koperta stała się całkowicie sztywna. Odłożyła ją na bok i spojrzała na szmaragdowy atrament. Pergamin tym razem nie pokrywał się lodem, może dlatego, że była szczęśliwa. Dlatego, że dostała list. Przymrużyła oczy i odczytała treść.

Szanowna Princess Elso! 
Jest Pani dość nietypowym czarodziejem, dlatego ten list, musiałam pisać wyłącznie do Pani. W wieku 11 lat nie dostała Pani listu, gdyż Ministerstwo uznało, że ma pani zbyt duże zdolności czarodziejskie by zaczynać naukę w pierwszej klasie. Późniejsze lata także okazały się zbędne dlatego dostaje Pani list dopiero dziś, w dniu ukończenia piętnastych urodzin. Informuję, że Express-Hogwart  odjeżdża o godzinie 11, więc oczekujemy pani na dworcu King-Cross 1 września.
Z poważaniem
Minerva McGonagall


      Otworzyła szeroko oczy. Nie wierzyła. Była niesamowicie szczęśliwa, a lód i szron ją otaczający powoli zaczął topnieć. Czuła, że świat odzyskuje kolory, a ona dostaje szansę na nowe życie. Wstała i i otworzyła drzwi. Już nie bała się, że przez swoją moc może kogoś skrzywdzić. Przynajmniej w tym momencie. Wybiegła na korytarz i wielką bramą na błonia zamku Arendell. Biegła a śnieg wokół niej topniał tworząc zieloną dróżkę prowadzącą do chatki nieopodal zamku. Nie pukając wpadła do domku cała rozpromieniona z rumieńcami na twarzy. Przy niewielkim stoliku siedział chłopak. Jego włosy były jeszcze bielsze niż Elsy.
- Jack! - krzyknęła - dostałam list z Hogwrtu! 
    Rzuciła się przyjacielowi na szyję.
-Naprawdę? - chłopak lekko odsunął od siebie Else, ale ich twarze i tak niemal się stykały.
-Naprawdę - odparła.
     Jack przybliżył się i nie czekając na zgodę pocałował białowłosą. Elsa długo czekała na ten moment. Zawsze go kochała. Ale nie jak przyjaciela czy brata, kochała go naprawdę, całym swoim, wbrew pozorom, ciepłym sercem.
-Kocham cię - szepnęła.
Tak, to była prawdziwa miłość, bo tylko taka potrafi stopić lód.


*♥♥♥*
Hej! Miniaturka dla fanów Jelsy. Ja osobiście ubóstwiam ten parring i w przyszłości może założę o nim bloga :D Piszcie co sądzicie, bo to moja pierwsza tak długa miniaturka (inne znajdziecie w zakładce Horkruksy~Miniaturki) i mam nadzieję, że się wam spodobała :)
~Pozdrawiam Lady Vega!

piątek, 28 listopada 2014

Hermiona na balu!

Cześć dziś mam dla was kolejny rysunek. Hermionka na balu:) Z efektu jestem dość zadowolona, ale jak zawsze: MOGŁO BYĆ LEPIEJ! :C Siedziałam nad nią z 2/3 godzinki, więc mam nadzieję, że ją docenicie :)
Teraz kończę, bo już późno i bardzo wasz proszę o komentarze tu i pod rozdziałami bo to naprawdę daje motywację i sprawia mi wielką radość!




~Lady Vega

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 11 "Bella Night"


Witajcie moi kochani! :) Dedykacja tym razem dla Dragon Lady! Za wiele miłych słów i rozdział, który mi dedykowałaś :) Mam nadzieję, że ci się spodoba, a ja czekam na kolejny wpis u ciebie na blogu :) Innych również tam zapraszam.KLIK. A teraz miłego czytania! Tak na marginesie zmieniam nazwę na Lady Vega xD


*♥♥♥*

-Posłuchajcie - szepnęła Fleur gdy cała trójka zgromadziła się na jednym z łóżek - Od Liji udało mi się ustalić, że spis zadań trzymają w przeszklonej gablotce w gabinecie dyrektora. Za kilka dni mam tam spotkanie ze wszystkimi uczestnikami turnieju , więc będę mogła spokojnie zbadać teren i sprawdzić gdzie dokładnie znajduje się gablotka. Podsłucham też hasło i wedle możliwości prostym zaklęciem niewerbalnym sprawdzę zabezpieczenia. Wtedy, gdy już będziemy mieli dokładny wgląd do gabinetu dyrektora dopracujemy nasz plan...- zrobiła dramatyczną pałzę.
- A jaki on właściwie jest? - spytała bezmyślnie Susan.
- Och błagam cię...- jęknęła Fleur- Przecież byłaś wczoraj na zebraniu...
-Ale ja mam sklerozę- poskarżyła się.
- Eh..No dobrze, więc powtórzę wszystko jeszcze raz...Za 5 dni, 20 października o północy wymkniemy się z dormitorium. Filch o tej godzinie patroluje ósme piętro, więc będziemy miały trochę swobody. Jeśli przyłapie nas któryś z nauczycieli nasza wymówka brzmi: "Źle się poczułam, chciałam się trochę przewietrzyć". Tak wiem, że trochę słaba, ale nic innego nie udało mi się wymyślić. Wracając: Gdy już wytłumaczymy się przed nauczycielem kierujemy się w stronę pokoju wspólnego puchonów, póki nie znikniemy z pola widzenia. Potem powracamy do realizacji naszego planu. Susan zajmuje pozycję około 50 metrów od gabinetu dyrektora, przy pierwszym zakręcie i gdyby ktoś nadchodził ostrzega stojącą przy gargulcu Lizę, która otwiera gabinet dyrektora i ostrzega mnie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze z planem i nikt nam nie przerwie, ja zrobię kopię zadań, wymknę się w gabinetu i razem wrócimy do dormitorium. A i jeszcze zapomniałam dodać, że jak nauczyciel zauważy nas przy gabinecie dyrektora, mówimy, że przyszłyśmy porozmawiać z dyrektorem, bo ja miałam chwilową słabość przed zbliżającym się turniejem. No i rzecz jasna nie mamy pojęcie, że w nocy gabinet stoi pusty. - zakończyła.
- Już skończyłaś - Susan przeciągnęła się - Oh to dobranoc...
- Ja z nią naprawdę nie wytrzymam - skrzywiła się Fleur - Ona w ogóle mnie nie słucha.
- Nie przejmuj się, po prostu jest zakochana - Liza poklepała ją po ramieniu- A wracając do tematu smoka to módl się, żeby to nie był Rogogon...


      Był 17 października i dziś wszyscy zawodnicy turnieju trójmagicznego zostali zaprowadzeni do gabinetu dyrektora.
- Czekoladowe żaby - mruknęła profesor McGonagall podczas gdy Fleur bacznie obserwowała jej każdy ruch. 
      Gargulec ustąpił drogi i krętymi schodami doszli do obszernych drewnianych drzwi, za którymi znajdował się gabinet dyrektora.
-Witajcie- przywitał ich - Usiądźcie śmiało.
      Wyczarował na środku gabinetu siedem krzeseł. Fleur korzystając z chwili, kiedy dyrektor mówił im, że turniej jest bardzo niebezpieczny, ale że nie mogą się już wycofać, wyciągnęła różdżkę i machnęła nią pod krzesłem. Nie była pewna czy niewerbalne zaklęcie zadziałało, ale nie miała wyjścia. Szybko schowała różdżkę. 
- O panno Lacroix, widzę, że wyciągnęła już pani różdżkę - dyrektor przyuważył ten drobny gest - proszę jej nie chować. 
      Fleur posłusznie położyła różdżkę na kolanach, a podczas gdy inni wyciągali swoje ona zbadała wzrokiem cały gabinet. Był bardzo duży, o bliżej nieokreślonym kształcie i pełen bardzo dziwnych magicznych przedmiotów. W końcu znalazła to czego szukała. Jej wzrok spoczął na małej przeszkolonej gablotce z brązowym zwojem w środku. To było jej celem, miała to zdobyć za trzy dni kiedy ona i jej przyjaciółki wcielą swój plan w życie. Odwróciła wzrok, bo w tym samym momencie do gabinetu weszła wysoka kobieta z długimi do pasa czarnymi włosami i okularami w okrągłych oprawkach. Uśmiechnęła się przymilnie do dyrektora podczas gdy on przedstawił ją zawodnikom.
- Bella Night, poznajcie ją proszę - skłoniła się przed sześciorgiem, a na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Przeprowadzę z wami wywiad, który w ciągu następnego tygodnia pojawi się w "Proroku" . Kto pierwszy na ochotnika?
       Zaległa cisza, więc Bella postanowiła sama wybrać pierwszą osobę.
- Może ty kochaniutka - pisnęła i lekko udarzyła Fleur w policzek.


       Dziewczyna powoli podniosła się z krzesła podczas gdy wszystkie oczy, łącznie z szarymi, tajemniczymi oczami Dracona zwrócone były w jej stronę.
- No chodź moja droga, chodź - Bella pociągnęła Fleur w stronę drzwi, znajdujących się parę kroków od gablotki, i szybko wcisnęła ją do środka. Pomieszczenie było dość przytulne, dlatego Fleur usiadła na jednym z dwóch krzeseł i uprzejmie czekała na pierwsze pytanie. Bella w tym czasie wyciągnęła fioletowe pióro i grubą rolkę pergaminu po czym zasiadła na przeciwko Fleur. Przedmioty zawisły w powietrzu, a ona zwróciła się do blondynki.
- Samo piszący zestaw dziennikarski - wyjaśniła - A teraz zacznijmy. Po co zgłosiłaś się do turnieju?
- Ponieważ jestem puchonką...-zaczęła.
-Och no oczywiście - pisnęła czarnowłosa - Puchonka! Ja czujesz się będąc najniższą z klas? Jak to jest być poniżanym?
- Chciałam powiedzieć...
- Wiem kochaniutka - ponownie przerwała - Chciałaś coś tym udowodnić.Ale co? Nie oszukujmy się, nie masz żadnych, choćby najmniejszych szans.
- Mam i to bardzo duże szanse - Fleur lekko podniosła głos.
- Och czyżby? - Bella zaśmiała się przenikliwie - Niby jakie szanse ma zwykła jedenastoletnia PUCHONKA?!
- Mam Dracona - krzyknęła po czym zakryła dłońmi usta.
      Nie miała zamiaru tego powiedzieć. Po prostu jej się wymsknęło. Ale taka była prawda. Jedyną osobą, której mogła by się trzymać w trakcie turnieju był sam Draco. Tylko jemu będzie mogła wtedy zaufać.
- Czyli możesz nam powiedzieć, że jesteś dość blisko z drugim reprezentantem Hogwartu Draconem Malfoy'em? - Fleur została wyrwana z głębokiego zamyślenia.
-Nie, wcale tego nie powiedziałam - spojrzała na pergamin, na którym pióro zażarcie kreśliło kolejne zdania.


"Wyznała, że jest zakochana w niejakim
Draconie Malfoy'u"

- Nic takiego nie powiedziałam! - wskazała wyzywająco na zestaw dziennikarski.
- Ale tak pomyślałaś moja droga...
- Nie! On ma dziewczynę! - sama nie wiedziała czemu to mówi.
- Widzę kochaniutka, że dostarczasz nam wielu ciekawych informacji. - uśmiechnęła się złośliwie podczas gdy pióro nadal szybko przesuwało się po pergaminie. - A czy mogłabyś nam powiedzieć z kim w takim razie chodzi Draco?
- Z May, May Moore- Fleur odparła niechętnie, ale było jej to obojętne. 
- O nie! - pisnęła niby przerażona Bella - Czyli jedna z twoich przyjaciółek zdradziła ciebie, podczas gdy ty obściskiwałaś się z chłopakiem drugiej. 
- Słucham? - Nie dowierzała, była zdezorientowana, skąd ona to wszystko wiedziała? - Nie wiem o czym pani mówi...-skłamała.
- Naturalnie, że wiesz - Złośliwy uśmieszek coraz bardziej rozkwitał na jej twarzy - Chodzi o niejakiego Charliego Croucha.
-Skąd pani wie? - Fleur zacisnęła zęby, aż się w niej gotowało.
- Och, czyli potwierdzasz, że z nim byłaś- pióro nakreśliło kolejne zdanie:

"Zakochana w ślizgonie,
uwiodła chłopaka przyjaciółki"

- Oni wtedy już nie byli razem! - krzyknęła.
-Tak? - redaktorka zbliżyła swoją twarz do jej twarzy i przemówiła najbardziej przesłodzonym głosem - Ale nikt nie musi o tym wiedzieć- posłała jej pstryczka w nos po czym kontynuowała. - Widzę, że wśród panów masz dość duże powodzenie, dlatego teraz wrócę do poprzedniego tematu. Jak zareagowali twoi rodzice jak dowiedzieli się, że jesteś puchonką? Czy cię porzucili...?
- Słucham?! - krzyknęła rozwścieczona Fleur. 
       Tego już było zdecydowanie za dużo. Co ta przesłodzona baba sobie myślała?
- Moja droga nie denerwuj się - Bella uspokajała ją ręką.
       Fleur głęboko oddychała. Bała się że zaraz straci panowanie nad sobą, a wtedy może stać się coś naprawdę strasznego.
-A Draco jak zareagował? -dopytywała się, lecz tym razem Fleur już nie wytrzymała - Czy on również...
      Nie dokończył, bo blondynka już obaliła ją na ziemie i przymierzała się do ciosu. Nigdy nie była, aż tak wściekła. Bella bezbronna, bo jej różdżka znajdowała się parę kroków dalej w torebce, machała rękoma. Fleur żałowała, że nie nauczyła się zaklęcia zapomnienia.W końcu zamachnęła się i uderzyła redaktorkę twardą pięścią w nos. Okulary Belli pękły, a ona sama opadła na podłogę tracąc przytomność. Z jej nosa popłynęła stróżka krwi, podczas gdy Fleur odzyskiwała powoli rozum. Spojrzała na swoją zakrwawioną rękę i przeklęła się w duchu. Co ona zrobiła? Jak do tego doszło? Dlaczego? Wcale tego nie chciała. Może to klątwa Imperius? Nie, przecież Bella nie miała różdżki. Zastanawiając się nad swoim postępkiem zeszła z pół przytomniej redaktorki i wyszła z pokoiku. Teraz zdała sobie sprawę z tego, że wywiad z nią pojawi się w "Proroku". Wtedy na pewno wyrzucą ją ze szkoły. Wytarła dłonie o skrawek szaty i stanęła na środku gabinetu.
- Przepraszam, muszę iść do toalety - uśmiechnęła się niemrawo i ruszyła w stronę drzwi.
- Panno Lacroix- dyrektor powstał a serce Fleur stanęło na chwilę w miejscu. - Proszę chwilę zaczekać.

*♥♥♥*

Rozdział dziś taki trochę dłuższy niż zazwyczaj i ja osobiście jestem  z niego zadowolona ! :) 
A teraz zapowiedź kolejnego rozdziału!

Czy uda jej się uniknąć konsekwencji? Zobaczymy. Dziewczyny wcielą swój plan w życie, lecz  nie wszystko pójdzie zgodnie z myślą. Co się stanie i czy zostaną przyłapane? Czy Fleur ulegnie pokusie i będzie tego żałować? Draco zjawi się niepostrzeżenie.To już niebawem...

Do napisania!
~Lady Vega♥

PS; Następny rozdział planuję na 1/2 grudnia, ale zobaczę jak wyjdzie! :)
PS2; Chciałam jeszcze strasznie podziękować wszystkim którzy czytają moje opowiadanko. Za to, że:
* Je czytają xD
* Że mamy już ponad 2500 wyświetleń
* I 42 komentarze
* I 3 Obserwatorów! <3 br="">
PS3; Zmieniłam nazwę bloga na "Pokochaj Draur", czyli parring Draco i Fleur! :D

Obserwatorzy