niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 12 "Nieproszony gość"

- Panno Lacroix- dyrektor powstał z  miejsca- Proszę chwilę zaczekać, przybył nasz drugi gość- wskazał na mężczyznę stojącego w kącie, którego Fleur wcześniej nie zauważyła.
- Tylko na chwilę, proszę dać mi swoją różdżkę - mężczyzna wyciągną chudą dłoń - Och tak...14 i 1/2 cala..Hm..Bez, tak niezwykle wytrzymała.I włos wili, odpowiednio giętka...tak idealna. Dziękuję panno Lacroix różdżka jest w znakomitym stanie - Pan Ollivander uśmiechną się i oddał jej różdżkę - może już Pani iść...
      Fleur usłyszała ciche pojękiwania zza drzwi za którymi leżała pobita redaktorka. Miała ogromne wyrzuty sumienia, ale nic nie mogła poradzić. Przestraszona, że ktoś inny usłyszy ten hałas wybiegła z gabinetu krzycząc:
- Dziękuję, odwidzenia!
      Wiedziała, że będzie musiała ponieść za to konsekwencje.Wstydziła się tego co powiedziała, a teraz wszyscy czytelnicy "Proroka" to przeczytają a sam Draco będzie jej już zawsze unikać. Wyobrażała już sobie jak jej nazwisko będzie widnieć na stronie tytułowej "FLEUR LACROIX POBIŁA REDAKTORKĘ PROROKA CODZIENNEGO BELLĘ NIGHT!". Była wściekła kiedy wreszcie wbiegła do dormitorium wpadając wprost na Susan. Choć jej przyjaciółka śpieszyła się do Tima, dała Fleur się wygadać.
- Przecież teraz wyrzucą mnie ze szkoły - chlipnęła na samą myśl o opuszczeniu Hogwartu.
- Nie, na pewno cię nie wyrzucą - Susan objęła ją ramieniem - Jak mnie nie wyrzucili to ciebie tym bardziej.
       Fleur przypomniała sobie dopiero teraz, że Susan nigdy o tym nie wspominała.
- A dlaczego ciebie nie wyrzucili..?- w końcu spytała.
- Cóż...Eee...Bo nie mogli.
- Dlaczego? - dopytywała się Fleur.
- Ponieważ...Widzisz mówiłam ci o tym Eliksirze Wielosokowym..?
- Tak, tak mieliśmy taż na zajęciach...
- Nie, więc właśnie pamiętasz co ci mówiłam u mnie w domu ( Zdezorientowanych zapraszam do Rozdziału 3!)- Fleur kiwnęła głową. - No właśnie, ja sama jako ja no wiesz...Rozmawiałam z Charliem chyba mniej razy niż ty - spuściła głowę - Praktycznie go nie znałam, a wtedy w wagonie to..
- To co?- napierała Fleur gdy Susan przerwała.
- To nie byłam ja, dlatego nie mogli mnie wyrzucić - dokończyła.


      Przez następne trzy dni nikt nie wezwał jej w sprawie pobicia redaktorki i póki co była zdania, że ta cała afera ujdzie jej jednak na sucho. Była w pół do dwunastej w nocy, gdy trzy puchonki siedziały na łóżku w dormitorium i dopracowywały swój niemalże idealny plan. Gdy wybiła północ wymknęły się z dormitorium i przez nikogo niezauważone dotarły do piętra na którym znajdował się gabinet dyrektora. Zajęły ustalone wcześniej pozycje i zaczęły działać.
- Liza ktoś idzie! - Susan na migi próbowała porozumieć się ze stojącą przy gargulcu koleżanką.
      Ta niestety, tylko stała i śmiała się z dziwnych ruchów i podskoków blondynki.
- Liza! - Susan krzyknęła w końcu na całe gardło - ktoś idzie!
      Brunetka momentalnie zesztywniała. Obróciła się przodem do gargulca i powiedziała:
-Czekola...- urwała, bo ktoś złapał ją od tyłu, obezwładnił i zawlókł w odległy kąt korytarza.




      Szła powoli krętymi schodami, które teraz wydawały jej się o wiele dłuższe. W końcu dotarła do ogromnych drewnianych drzwi i lekko je pchnęła. Gabinet stanął przed nią otworem. Zbadał wzrokiem każdy jego najmniejszy skrawek,aż natrafiła wzrokiem na małą szklaną gablotkę. Podeszła do niej i chwyciła za malutką mosiężną klamkę. Drzwiczki ani drgnęły gdy spostrzegła wejście na kluczyk. Wyjęła różdżkę i cichutko szepnęła "Alohomora" . Ku jej wielkiemu zdziwieniu drzwiczki otworzyły się dając jej dostęp do tak upragnionego zwoju. Powoli zbliżyła drobną dłoń i wyjęła pergamin z gablotki. 
- Apatypo*- skierowała różdżkę na zwój, który momentalnie się rozdwoił.
     Ten oryginalny z powrotem schowała do gablotki, a kopię wcisnęła do podręcznej torby. Zamknęła szklane drzwiczki i po raz kolejny rozejrzała się po gabinecie. "Łatwo poszło" pomyślała i skierowała się w stronę wyjścia. Nagle coś przykuło jaj uwagę i przypomniała sobie słowa Dracona: "Wkradniemy się do gabinetu dyrektora, zabierzemy stamtąd tiarę i pogadamy z nią czy mogłabyś być w innym domu!". Podeszła do tiary przydziału, która teraz leżała nieruchoma na szafce. Lekko ją dotknęła.
- Co się dzieje? - wykrzyknęła przebudzona - Co?
- Dzień Dobry - Fleur uprzejmie się przywitała. - Mam do pani sprawę.
- Do mnie? - tiara zdziwiła się - naprawdę?
- Tak...Chodzi o to...-zaczęła
      Nagle usłyszała cichy zgrzyt zamka i drzwi od gabinetu zaczęły się otwierać. Wstrzymała oddech gdy ujrzała brązowe włosy Lizy. Odetchnęła z ulgą, lecz dziewczyna nie była sama. tuż za jej plecami stał Draco...

*Apatypo- zaklęcie kopiujące

*♥♥♥*

Cześć! Oto kolejny rozdział, jak zwykle nie za długi, ale myślę, że tez nie za krótki :)  Mam nadzieję, że się wam podobał. A teraz zapowiedź kolejnego:

Jaką decyzję podejmie tiara? Jak i po co Draco wkradł się za Fleur do gabinetu dyrektora? Czy coś między nimi zaiskrzy czy ta noc będzie nowym początkiem dla Fleur? Ale Draco ucieknie. Dlaczego? Zobaczymy.

Do napisania! ~Lady Vega

sobota, 29 listopada 2014

Miniaturka-Tylko prawdziwa miłość potrafi stopić lód

       Na parapecie przy oknie siedziała białowłosa dziewczyna. Na rękach miała rękawiczki, a cała podłoga wokół niej pokryta była szronem. Głowę schowaną miała w kolanach. Elsa miała 15 lat i od czterech czekała na tak upragniony list z Hogwartu. Jej siostrę Annę już dawno przyjęli. Elsa z każdym rokiem traciła nadzieję, że ją przyjmą i jej świat powoli tracił sens. Nagle ktoś zapukał do drzwi, a stukot poniósł się echem po ścianach pustej komnaty. Lekko podniosła się i podbiegła do drzwi, a podłoga w miejscu, w którym nastąpiła momentalnie pokrywała się lodem czyniąc z pokoju lodowisko. Przyłożyła ucho do drawnianach drzwi i szepnęła:
- Kto tam?
- Księżniczko, list do pani. - usłyszała tak dobrze znany jej głos lokaja Artura.
     Zawahała się, ale ostatecznie uchyliła drzwi. Odebrała kopertę, która od razu pokryła się szronem. Szybko zatrzasnęła drzwi. Oparła się o drzwi i osunęła na podłogę. Nienawidziła swojej mocy. W rękawiczkach nie mogła otworzyć listu, dlatego powoli zsunęła je i zbliżyła trzęsące się dłonie do zapieczętowanego listu i powoli zaczęła go otwierać. Malutkie gwiazdki szronu coraz bardziej zamrażały brązową kopertę i uniemożliwiały dostęp do listu. Elsa szybko go wyjęła zanim koperta stała się całkowicie sztywna. Odłożyła ją na bok i spojrzała na szmaragdowy atrament. Pergamin tym razem nie pokrywał się lodem, może dlatego, że była szczęśliwa. Dlatego, że dostała list. Przymrużyła oczy i odczytała treść.

Szanowna Princess Elso! 
Jest Pani dość nietypowym czarodziejem, dlatego ten list, musiałam pisać wyłącznie do Pani. W wieku 11 lat nie dostała Pani listu, gdyż Ministerstwo uznało, że ma pani zbyt duże zdolności czarodziejskie by zaczynać naukę w pierwszej klasie. Późniejsze lata także okazały się zbędne dlatego dostaje Pani list dopiero dziś, w dniu ukończenia piętnastych urodzin. Informuję, że Express-Hogwart  odjeżdża o godzinie 11, więc oczekujemy pani na dworcu King-Cross 1 września.
Z poważaniem
Minerva McGonagall


      Otworzyła szeroko oczy. Nie wierzyła. Była niesamowicie szczęśliwa, a lód i szron ją otaczający powoli zaczął topnieć. Czuła, że świat odzyskuje kolory, a ona dostaje szansę na nowe życie. Wstała i i otworzyła drzwi. Już nie bała się, że przez swoją moc może kogoś skrzywdzić. Przynajmniej w tym momencie. Wybiegła na korytarz i wielką bramą na błonia zamku Arendell. Biegła a śnieg wokół niej topniał tworząc zieloną dróżkę prowadzącą do chatki nieopodal zamku. Nie pukając wpadła do domku cała rozpromieniona z rumieńcami na twarzy. Przy niewielkim stoliku siedział chłopak. Jego włosy były jeszcze bielsze niż Elsy.
- Jack! - krzyknęła - dostałam list z Hogwrtu! 
    Rzuciła się przyjacielowi na szyję.
-Naprawdę? - chłopak lekko odsunął od siebie Else, ale ich twarze i tak niemal się stykały.
-Naprawdę - odparła.
     Jack przybliżył się i nie czekając na zgodę pocałował białowłosą. Elsa długo czekała na ten moment. Zawsze go kochała. Ale nie jak przyjaciela czy brata, kochała go naprawdę, całym swoim, wbrew pozorom, ciepłym sercem.
-Kocham cię - szepnęła.
Tak, to była prawdziwa miłość, bo tylko taka potrafi stopić lód.


*♥♥♥*
Hej! Miniaturka dla fanów Jelsy. Ja osobiście ubóstwiam ten parring i w przyszłości może założę o nim bloga :D Piszcie co sądzicie, bo to moja pierwsza tak długa miniaturka (inne znajdziecie w zakładce Horkruksy~Miniaturki) i mam nadzieję, że się wam spodobała :)
~Pozdrawiam Lady Vega!

piątek, 28 listopada 2014

Hermiona na balu!

Cześć dziś mam dla was kolejny rysunek. Hermionka na balu:) Z efektu jestem dość zadowolona, ale jak zawsze: MOGŁO BYĆ LEPIEJ! :C Siedziałam nad nią z 2/3 godzinki, więc mam nadzieję, że ją docenicie :)
Teraz kończę, bo już późno i bardzo wasz proszę o komentarze tu i pod rozdziałami bo to naprawdę daje motywację i sprawia mi wielką radość!




~Lady Vega

środa, 26 listopada 2014

Rozdział 11 "Bella Night"


Witajcie moi kochani! :) Dedykacja tym razem dla Dragon Lady! Za wiele miłych słów i rozdział, który mi dedykowałaś :) Mam nadzieję, że ci się spodoba, a ja czekam na kolejny wpis u ciebie na blogu :) Innych również tam zapraszam.KLIK. A teraz miłego czytania! Tak na marginesie zmieniam nazwę na Lady Vega xD


*♥♥♥*

-Posłuchajcie - szepnęła Fleur gdy cała trójka zgromadziła się na jednym z łóżek - Od Liji udało mi się ustalić, że spis zadań trzymają w przeszklonej gablotce w gabinecie dyrektora. Za kilka dni mam tam spotkanie ze wszystkimi uczestnikami turnieju , więc będę mogła spokojnie zbadać teren i sprawdzić gdzie dokładnie znajduje się gablotka. Podsłucham też hasło i wedle możliwości prostym zaklęciem niewerbalnym sprawdzę zabezpieczenia. Wtedy, gdy już będziemy mieli dokładny wgląd do gabinetu dyrektora dopracujemy nasz plan...- zrobiła dramatyczną pałzę.
- A jaki on właściwie jest? - spytała bezmyślnie Susan.
- Och błagam cię...- jęknęła Fleur- Przecież byłaś wczoraj na zebraniu...
-Ale ja mam sklerozę- poskarżyła się.
- Eh..No dobrze, więc powtórzę wszystko jeszcze raz...Za 5 dni, 20 października o północy wymkniemy się z dormitorium. Filch o tej godzinie patroluje ósme piętro, więc będziemy miały trochę swobody. Jeśli przyłapie nas któryś z nauczycieli nasza wymówka brzmi: "Źle się poczułam, chciałam się trochę przewietrzyć". Tak wiem, że trochę słaba, ale nic innego nie udało mi się wymyślić. Wracając: Gdy już wytłumaczymy się przed nauczycielem kierujemy się w stronę pokoju wspólnego puchonów, póki nie znikniemy z pola widzenia. Potem powracamy do realizacji naszego planu. Susan zajmuje pozycję około 50 metrów od gabinetu dyrektora, przy pierwszym zakręcie i gdyby ktoś nadchodził ostrzega stojącą przy gargulcu Lizę, która otwiera gabinet dyrektora i ostrzega mnie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze z planem i nikt nam nie przerwie, ja zrobię kopię zadań, wymknę się w gabinetu i razem wrócimy do dormitorium. A i jeszcze zapomniałam dodać, że jak nauczyciel zauważy nas przy gabinecie dyrektora, mówimy, że przyszłyśmy porozmawiać z dyrektorem, bo ja miałam chwilową słabość przed zbliżającym się turniejem. No i rzecz jasna nie mamy pojęcie, że w nocy gabinet stoi pusty. - zakończyła.
- Już skończyłaś - Susan przeciągnęła się - Oh to dobranoc...
- Ja z nią naprawdę nie wytrzymam - skrzywiła się Fleur - Ona w ogóle mnie nie słucha.
- Nie przejmuj się, po prostu jest zakochana - Liza poklepała ją po ramieniu- A wracając do tematu smoka to módl się, żeby to nie był Rogogon...


      Był 17 października i dziś wszyscy zawodnicy turnieju trójmagicznego zostali zaprowadzeni do gabinetu dyrektora.
- Czekoladowe żaby - mruknęła profesor McGonagall podczas gdy Fleur bacznie obserwowała jej każdy ruch. 
      Gargulec ustąpił drogi i krętymi schodami doszli do obszernych drewnianych drzwi, za którymi znajdował się gabinet dyrektora.
-Witajcie- przywitał ich - Usiądźcie śmiało.
      Wyczarował na środku gabinetu siedem krzeseł. Fleur korzystając z chwili, kiedy dyrektor mówił im, że turniej jest bardzo niebezpieczny, ale że nie mogą się już wycofać, wyciągnęła różdżkę i machnęła nią pod krzesłem. Nie była pewna czy niewerbalne zaklęcie zadziałało, ale nie miała wyjścia. Szybko schowała różdżkę. 
- O panno Lacroix, widzę, że wyciągnęła już pani różdżkę - dyrektor przyuważył ten drobny gest - proszę jej nie chować. 
      Fleur posłusznie położyła różdżkę na kolanach, a podczas gdy inni wyciągali swoje ona zbadała wzrokiem cały gabinet. Był bardzo duży, o bliżej nieokreślonym kształcie i pełen bardzo dziwnych magicznych przedmiotów. W końcu znalazła to czego szukała. Jej wzrok spoczął na małej przeszkolonej gablotce z brązowym zwojem w środku. To było jej celem, miała to zdobyć za trzy dni kiedy ona i jej przyjaciółki wcielą swój plan w życie. Odwróciła wzrok, bo w tym samym momencie do gabinetu weszła wysoka kobieta z długimi do pasa czarnymi włosami i okularami w okrągłych oprawkach. Uśmiechnęła się przymilnie do dyrektora podczas gdy on przedstawił ją zawodnikom.
- Bella Night, poznajcie ją proszę - skłoniła się przed sześciorgiem, a na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Przeprowadzę z wami wywiad, który w ciągu następnego tygodnia pojawi się w "Proroku" . Kto pierwszy na ochotnika?
       Zaległa cisza, więc Bella postanowiła sama wybrać pierwszą osobę.
- Może ty kochaniutka - pisnęła i lekko udarzyła Fleur w policzek.


       Dziewczyna powoli podniosła się z krzesła podczas gdy wszystkie oczy, łącznie z szarymi, tajemniczymi oczami Dracona zwrócone były w jej stronę.
- No chodź moja droga, chodź - Bella pociągnęła Fleur w stronę drzwi, znajdujących się parę kroków od gablotki, i szybko wcisnęła ją do środka. Pomieszczenie było dość przytulne, dlatego Fleur usiadła na jednym z dwóch krzeseł i uprzejmie czekała na pierwsze pytanie. Bella w tym czasie wyciągnęła fioletowe pióro i grubą rolkę pergaminu po czym zasiadła na przeciwko Fleur. Przedmioty zawisły w powietrzu, a ona zwróciła się do blondynki.
- Samo piszący zestaw dziennikarski - wyjaśniła - A teraz zacznijmy. Po co zgłosiłaś się do turnieju?
- Ponieważ jestem puchonką...-zaczęła.
-Och no oczywiście - pisnęła czarnowłosa - Puchonka! Ja czujesz się będąc najniższą z klas? Jak to jest być poniżanym?
- Chciałam powiedzieć...
- Wiem kochaniutka - ponownie przerwała - Chciałaś coś tym udowodnić.Ale co? Nie oszukujmy się, nie masz żadnych, choćby najmniejszych szans.
- Mam i to bardzo duże szanse - Fleur lekko podniosła głos.
- Och czyżby? - Bella zaśmiała się przenikliwie - Niby jakie szanse ma zwykła jedenastoletnia PUCHONKA?!
- Mam Dracona - krzyknęła po czym zakryła dłońmi usta.
      Nie miała zamiaru tego powiedzieć. Po prostu jej się wymsknęło. Ale taka była prawda. Jedyną osobą, której mogła by się trzymać w trakcie turnieju był sam Draco. Tylko jemu będzie mogła wtedy zaufać.
- Czyli możesz nam powiedzieć, że jesteś dość blisko z drugim reprezentantem Hogwartu Draconem Malfoy'em? - Fleur została wyrwana z głębokiego zamyślenia.
-Nie, wcale tego nie powiedziałam - spojrzała na pergamin, na którym pióro zażarcie kreśliło kolejne zdania.


"Wyznała, że jest zakochana w niejakim
Draconie Malfoy'u"

- Nic takiego nie powiedziałam! - wskazała wyzywająco na zestaw dziennikarski.
- Ale tak pomyślałaś moja droga...
- Nie! On ma dziewczynę! - sama nie wiedziała czemu to mówi.
- Widzę kochaniutka, że dostarczasz nam wielu ciekawych informacji. - uśmiechnęła się złośliwie podczas gdy pióro nadal szybko przesuwało się po pergaminie. - A czy mogłabyś nam powiedzieć z kim w takim razie chodzi Draco?
- Z May, May Moore- Fleur odparła niechętnie, ale było jej to obojętne. 
- O nie! - pisnęła niby przerażona Bella - Czyli jedna z twoich przyjaciółek zdradziła ciebie, podczas gdy ty obściskiwałaś się z chłopakiem drugiej. 
- Słucham? - Nie dowierzała, była zdezorientowana, skąd ona to wszystko wiedziała? - Nie wiem o czym pani mówi...-skłamała.
- Naturalnie, że wiesz - Złośliwy uśmieszek coraz bardziej rozkwitał na jej twarzy - Chodzi o niejakiego Charliego Croucha.
-Skąd pani wie? - Fleur zacisnęła zęby, aż się w niej gotowało.
- Och, czyli potwierdzasz, że z nim byłaś- pióro nakreśliło kolejne zdanie:

"Zakochana w ślizgonie,
uwiodła chłopaka przyjaciółki"

- Oni wtedy już nie byli razem! - krzyknęła.
-Tak? - redaktorka zbliżyła swoją twarz do jej twarzy i przemówiła najbardziej przesłodzonym głosem - Ale nikt nie musi o tym wiedzieć- posłała jej pstryczka w nos po czym kontynuowała. - Widzę, że wśród panów masz dość duże powodzenie, dlatego teraz wrócę do poprzedniego tematu. Jak zareagowali twoi rodzice jak dowiedzieli się, że jesteś puchonką? Czy cię porzucili...?
- Słucham?! - krzyknęła rozwścieczona Fleur. 
       Tego już było zdecydowanie za dużo. Co ta przesłodzona baba sobie myślała?
- Moja droga nie denerwuj się - Bella uspokajała ją ręką.
       Fleur głęboko oddychała. Bała się że zaraz straci panowanie nad sobą, a wtedy może stać się coś naprawdę strasznego.
-A Draco jak zareagował? -dopytywała się, lecz tym razem Fleur już nie wytrzymała - Czy on również...
      Nie dokończył, bo blondynka już obaliła ją na ziemie i przymierzała się do ciosu. Nigdy nie była, aż tak wściekła. Bella bezbronna, bo jej różdżka znajdowała się parę kroków dalej w torebce, machała rękoma. Fleur żałowała, że nie nauczyła się zaklęcia zapomnienia.W końcu zamachnęła się i uderzyła redaktorkę twardą pięścią w nos. Okulary Belli pękły, a ona sama opadła na podłogę tracąc przytomność. Z jej nosa popłynęła stróżka krwi, podczas gdy Fleur odzyskiwała powoli rozum. Spojrzała na swoją zakrwawioną rękę i przeklęła się w duchu. Co ona zrobiła? Jak do tego doszło? Dlaczego? Wcale tego nie chciała. Może to klątwa Imperius? Nie, przecież Bella nie miała różdżki. Zastanawiając się nad swoim postępkiem zeszła z pół przytomniej redaktorki i wyszła z pokoiku. Teraz zdała sobie sprawę z tego, że wywiad z nią pojawi się w "Proroku". Wtedy na pewno wyrzucą ją ze szkoły. Wytarła dłonie o skrawek szaty i stanęła na środku gabinetu.
- Przepraszam, muszę iść do toalety - uśmiechnęła się niemrawo i ruszyła w stronę drzwi.
- Panno Lacroix- dyrektor powstał a serce Fleur stanęło na chwilę w miejscu. - Proszę chwilę zaczekać.

*♥♥♥*

Rozdział dziś taki trochę dłuższy niż zazwyczaj i ja osobiście jestem  z niego zadowolona ! :) 
A teraz zapowiedź kolejnego rozdziału!

Czy uda jej się uniknąć konsekwencji? Zobaczymy. Dziewczyny wcielą swój plan w życie, lecz  nie wszystko pójdzie zgodnie z myślą. Co się stanie i czy zostaną przyłapane? Czy Fleur ulegnie pokusie i będzie tego żałować? Draco zjawi się niepostrzeżenie.To już niebawem...

Do napisania!
~Lady Vega♥

PS; Następny rozdział planuję na 1/2 grudnia, ale zobaczę jak wyjdzie! :)
PS2; Chciałam jeszcze strasznie podziękować wszystkim którzy czytają moje opowiadanko. Za to, że:
* Je czytają xD
* Że mamy już ponad 2500 wyświetleń
* I 42 komentarze
* I 3 Obserwatorów! <3 br="">
PS3; Zmieniłam nazwę bloga na "Pokochaj Draur", czyli parring Draco i Fleur! :D

poniedziałek, 24 listopada 2014

Drugi Zwiastun!

Cześć i hej :) Dziś wracam z drugim (mam nadzieję, że lepszym) zwiastunem. Trochę dłuższy niż poprzedni! Czekam na wasze opinie :)

*♥♥♥*


*♥♥♥*

Jeśli chcecie to w zakładce  My love~Zwiastun znajdziecie ten i poprzedni zwiastun :) Mam nadzieję, że filmik się wam spodobał, więc do zobaczenia! :))
~Lady Vega♥

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 10 "Zadanie"

Hej, hej! Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce♥ Oliwii Borowiak. Dziękuję jej za to, że mnie wspiera w tych pierwszych chwilach na blogu i obdarza go tyloma komentarzami :) To naprawdę wiele dla mnie znaczy!


*♥♥♥*

      Biegła. Nie wiedziała dokąd. Po prostu przed siebie, byle jak najdalej od May i Dracona. Nie chciała ich oglądać, nie chciała być raniona. I tak już wile przeszła, miała dosyć.
- Fleur? - usłyszała szept gdy w końcu stanęła w miejscu.
- Po co to robisz? - spojrzała przez szkliste oczy na Dracona.
- o co ci chodzi? - spytał zdziwiony - Oh nie płacz...
- Chodzi mi o to, że jesteś z May - spojrzała w jego stalowe przejmujące oczy - więc po co ciągle zawracasz mi  głowę. Ja tak nie mogę.
- To po co ty się tak do mnie przymilasz skoro masz Charliego? - jego usta lekko drgnęły.
- Słucham? - Fleur wytrzeszczyła oczy - O czym ty mówisz?
- Nie zaprzeczaj! - odparł wyzywająco - Pansy widziała jak się całujecie!
- To było nieporozumienie...
- Tak oczywiście - zakpił sobie, ale widać było, że cierpi.
- No tak... - szkarłatne łzy skapywały z jej jasnej twarzy.
- Myślisz, że wszyscy ranią tylko ciebie... - pokręcił głową - myślisz, że jesteś tylko ty. A ja też mam uczucia! Ale co tam? Skoro ty miałaś Charliego to ja znalazłem sobie May i jestem szczęśliwy, a ty nagle się zjawiasz i myślisz, że wszystko dla ciebie rzucę. Może masz rację. Może mógłbym tak zrobić, ale ty też mogłabyś się postarać...
- Ale Draco...
- Oszczędź sobie - spojrzał na jej czerwoną od łez twarz spuchnięte oczy - Chciałem  z tobą iść na bal, ale chyba nie warto...
      I odszedł zanikając za najbliższym zakrętem. Niby skąd przyszło mu do głowy, że ona i Charlie mogą być razem. Jak mógł wierzyć tylko pustym słowom Pansy? Co prawda nie kłamała, ale czy on był na tyle głupi, by sądzić, że ona i Charlie są razem? Niby Fleur sama tego kiedyś pragnęła, ale z czasem zrozumiała, że to było tylko chwilowe zauroczenie. Za to bardzo zależało jej na Draco. Znali się tak krótko, niecałe dwa miesiące, a on wzbudził w niej taka mieszankę emocji, której nie potrafiła okrzesać. Gdy powiedział "ty też mogłabyś się postarać..." zaiskrzyła w niej taka malutka iskierka nadziei. Czyli jeśli weźmie się w garść to jest jakaś  szansa na to, że mogą być razem. Przetarła oczy i jeszcze raz spojrzała na zakręt za którym zniknął Draco po czym ruszyła do sowiarni.


      Po południu wszyscy wybrali się do Hogsmade. Susan, wyraźnie zadowolona szla obok Fleur, w towarzystwie Tima podczas gdy Draco szedł kawałek dalej sam. Fleur dziwiło, że nie było przy nim May.  Jeszcze parę kroków dalej szła Isabel z Charliem za rękę. Fleur niewzruszona nadal myślała o tym co powiedział jej Draco podczas gdy ulica główna powoli pustoszała a uczniowie rozchodzili się do sklepów.
W końcu została sama. Miała chwilę wytchnienia, mogła pomyśleć o swoim życiu. O tym, że była puchonką i zakochała się w ślizgonie. O tym, że teraz musi się skupić na turnieju i na przeżyciu. Nagle poczułana ramieniu czyjąś rękę. Obróciła się i zobaczyła wysoką dziewczynę z burzą rudych włosów.
- Cześć Fleur - uśmiechnęła się - Jestem Lia, siostra May.
      Fleur cofnęła się o krok, ale ona niezrażona ciągnęła dalej.
- Posłuchaj, wiem, że nie utrzymujesz kontaktu z moją siostrą, aleja też za nią nie przepadam - skrzywiła się - Ale nie o tym teraz. Chciałam ci powiedzieć o pierwszym zadaniu turnieju. Draco już wie, więc uznałam, że tobie też warto powiedzieć.
- Doprawdy? - Fleur uniosła brew - No więc jakie jest to zadanie?
- Smoki! - rzuciła szybko a Fleur wstrzymała oddech - Ale nie tylko! Będzie trzeba do nich dotrzeć oswoić i nie wiem co jeszcze, ale chyba będzie trzeba wrócić na smoku!
- Jesteś pewna? - Blondynka, aż zaczęła trząść się ze strachu.
- Tak...- spojrzała na nią ze współczuciem - I będziesz skuta łańcuchem, czy coś w tym rodzaju. Tylko tyle udało mi się podsłuchać. A więcej dowiecie się dzień przed zadaniem.
- Dzięki, że mnie ostrzegłaś - Fleur uśmiechnęła się do Liji - Ale i tak nie mam szans.
- Nie mów tak - mrugnęła do niej - W końcu to czara ognia cię wybrała, musisz być wyjątkowa!
- Dziękuję...
- Nie ma za co - cofnęła się parę kroków - Do zobaczenia!
- Pa! - Fleur krzyknęła za oddalającą się ślizgonką.
       Przerażała ją wizja oswajania smoków podczas gdyby miała być skuta łańcuchem. Przecież to niedorzeczne. Ruszyła główną drogą i weszła do sklepu pełnego magicznych smakołyków. Po paru minutach odnalazła Susan i odciągnęła ją od protestującego Tima.
- Susan, wiem już jakie będzie pierwsze zadanie! - i opowiedziała jej o wszystkim czego dowiedziała się od Liji.
- To mamy naprawdę problem - Susan zacmokała - Musimy znaleźć jakiegoś eksperta od smoków, skoro masz tę bestie oswoić.
- Tak, ale kogo...?
- Mówiłyście coś o smokach?- Liza podsłuchała kawałek ich rozmowy.
- Nie, nieważne - Fleur machnęła ręką
- Mogłabym wam pomóc, ale skoro...
- Co masz na myśli - Susan zwróciła się twarzą do koleżanki.
- Mój tata pracuje w RSUS - szybko odparła, a dziewczyny zrobiły niezbyt rozgarnięte miny. - Rosyjskie stowarzyszenie udomawiania smoków - wyjaśniła. - Więc trochę się na nich znam.
- Czyli potrafiłabyś oswoić smoka? - upewniała się Fleur.
- Jasne, to bułka z masłem - założyła ręce na piersi - ale oczywiście to zależy od smoka...
- Tak...Oczywiście, ale czy mogłabyś MNIE nauczyć jak je oswajać?
      Liza zmarszczyła brwi.
- Ale po co?
      Fleur i Susan spojrzały na siebie znacząco po czym opowiedziały jej o zadaniu turnieju trójmagicznego.
- Myślę...- Liza wyraźnie się zastanawiała - myślę, że damy radę! Tylko musimy się dowiedzieć jaki to gatunek smoka...
      Fleur obróciła się w miejscu i nagle mignęły jej przed oczami szare tęczówki Malfoya. Zdawało jej się czy chłopak może ją śledził? Nie obchodziło ją to, teraz liczyło się tylko zadanie!

*♥♥♥*

Jeszcze mały dodatek na prośbę Oliwi czyli zapowiedź kolejnego rozdziału. Myślę, że nie ma sensu tworzenia dodatkowych postów dlatego te streszczenia będę dodawać pod koniec rozdziałów. To zapraszam do "zwiastunu" rozdziału 11!

Będą miały plan, ale nie obejdzie się bez kłamstw i użycia niewerbalnych zaklęć. Wywiad zakończy się katastrofą, a ona będzie musiała uciekać, chociaż i tak nie cofnie czasu. To będzie największy błąd. Jak to wszystko się skończy, czy uniknie konsekwencji i czy redaktorka ośmieszy ją przed wszystkimi czarodziejami tego świata? Tego dowiecie się w kolejnym rozdziale!

Taadamm! Czytajcie i komentujcie :) Pozdrawiam cię Oliwio i czekam na twojego komka. I przepraszam, że dedykowałam ci akurat taki nudny, monotonny rozdział, ale takie życie xD

~Lady Vega♥

PS; Dodałam kolejną postać, która pojawi się w około 15-20 rozdziale! --------->KLIK<--------- a="">

czwartek, 20 listopada 2014

Miniaturka- drabble- Połączeni na wieki

Kochany Draco!
Przepraszam cię, ale nie potrafię tak dalej żyć. W rozłące z tobą. Jest mi ciężko, kiedy widzę ciebie razem z nią. Wiem, że już nie jesteśmy razem i że straciłam już swoją szansę na odzyskanie twojego zaufania, ale wiedz, że nigdy nie przestałam cię kochać. To uczucie było silniejsze odemnie i nie potrafiłam się go wyzbyć. Tak, wiem ty masz swój świat i swoją kobietę, a ja piszę to tak po prostu, żebyś wiedział. Ja nie mam nikogo. Jestem sama na tym świecie i nieszczęśliwie zakochana, dlatego pomyślałam "po co to dalej ciągnąć?" Właśnie, nie ma sensu. Moje życie stało się koszmarem odkąd ciebie w nim zabrakło, więc postanowiłam ostatecznie podjąć decyzję. Piszę to już ostatkami sił. Nie zostało mi wiele, życia. Wszczepiłam sobie śmiertelnego wirusa, bo nie wyobrażam sobie życia bez ciebie...Chociaż wiem, że ciebie i tak to nie obchodzi to wiedz, że umrę kochając...

Umarła. Draco przyszedł na jej pogrzeb. Zawsze odwzajemniał to uczucie, ale nie potrafił zebrać się w sobie i jej o tym powiedzieć. Umarła myśląc, że nie jest kochana. To było najgorsze, co mogło ją spotkać. Nienawidził się za to. Tak ją skrzywdził dlatego postanowił połączyć się z nią na wieki...Zabił się...




*♥♥♥*

Dramatyczna ta miniaturka. Dedykowana wszystkim czytelnikom. :) Tak samo jak w poprzedniej miniaturce, wy ustalacie kogo chcecie za główną bohaterkę :) Mionę, Lunę, Fleur, Ginny? Piszcie kogo wy widzieliście jako autorkę listu ! Ja przyznam, że najbardziej mi pasuje tutaj Hermionka :)

~Pozdrawiam Lady Vega♥

wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 9 "Co ona ma czego ja nie mam?"

Witajcie!
Dziękuję wam za kilka ostatnich komentarzy, ale proszę też o więcej, bo nie mam motywacji, nie mam dla kogo pisać. Ten rozdział taki trochę pocięty :) Duże odstępy czasowe, ale cóż  mam nadzieję, że to was nie zniechęci!

 *♥♥♥*


      Patrzyła na niego z nadzieją. Może jednak ją chce, może nie obchodzi go już to, że jest puchonką, że to wszystko się nie liczy, że mogą być razem.
- Czemu się zgłosiłaś? - w końcu spytał - Wiesz jakie to niebezpieczne!
- A co cię to obchodzi. Przecież jestem puchonką...
- Przestań - przerwał jej - dobrze wiesz, że tak nie myślę...
- To jak myślisz? - spytała z nadzieją w głosie.


       Naprawdę chciała wiedzieć. Czy to, że tak ją traktował było przykrywką dla prawdziwych uczuć?
- Myślę, że jeszcze za mało potrafisz, żeby brać udział w turnieju - w jego glosie było coś dziwnego, jakby troska.
- Mówisz dokładnie jak ta kretynka May - spojrzała na niego niedowierzając.
- Nie obrażaj May! - odparł gniewnie - Potrafi o wiele więcej niż ty, miała by większe szanse!
- Jasne, teraz to ja jetem ta zła - zakpiła sobie - bo obrażam "kochaną May"
- Fleur nie przeginaj..
- Gadasz zupełnie jak mój tata. - była bardzo zła  -  Co tak bronisz tej May co?
- Nie twój interes!
- Tak, może to twoja dziewczyna co? - krzyknęła, a reszta zawodników zwróciła głowy w ich stronę.
- Tak się składa, że zgadłaś - Draco założył dumnie ręce na piersi.
      Fleur zamarła.To nie mogło dziać się naprawdę. W jednym momencie cała złość z niej wyparowała, by ustąpić miejsca smutkowi. Jej dawna przyjaciółka była teraz z Draco! Niepotrzebnie robiła sobie nadzieję. Przecież to oczywiste, że on urodzony ślizgon wolałby May. Jej serce w tym momencie rozleciało się na tysiące maleńkich kawałeczków. Nie miała już żadnych nadziei, że kiedyś będą razem. Spojrzała jeszcze raz na Dracona przez zamglone oczy i poczuła, że traci siły. Oparła się o ścianę i powoli zaczęła się osuwać. Wszystko wokół było rozmazane, a ona upadła twardo na posadzkę tracąc przytomność.


      Obudziła się w szpitalnym łóżku. Głowa okropnie ją bolała,  tuż obok niej siedziała Susan kurczowo trzymając ją za rękę.
- Fleur? - szepnęła - Fleur, obudziłaś się?
      Kiwnęła głową i znowu przeszyła ją fala bólu.
- Oh Fleur!- Susan mocno przytuliła przyjaciółkę - Nie budziłaś się przez prawie tydzień. Dziś jest sobota.
- Gdzie on jest? - stęknęła lekko podnosząc się na łokciach.
- Charlie? Dzisiaj jeszcze...
- Nie Charlie! - przerwała jej - Draco!
- Oh...- Susan spojrzała na nią - Teraz ma trening Quidditcha, ale tak to siedział przy tobie godzinami. May, aż dostawała białej gorączki, ale on mówił, że się po prostu martwi...
- Wiesz, że Draco jest z May?
- Już dawno wiedziałam - odparła zakłopotana - ale nic ci nie mówiłam, bo nie wiedziałam, że cię to obchodzi.
- Ja też nie wiedziałam...- Fleur uśmiechnęła się do przyjaciółki gdy nagle sobie o czymś przypomniała - A co z turniejem?!
- Spokojnie - Susan machnęła ręką - termin pierwszego zadania przesunęli na 5 listopada, bo nie wiedzieli kiedy się obudzisz. A oprócz tego 1 listopada mamy bal Halloweenowy z okazji pierwszego od 50 lat turnieju!
      W głowie Fleur ukazała się wizja. Tańczyła z Draco ubrana jak księżniczka, w długą do ziemi suknie. Była w raju. Oh gdyby to działo się naprawdę!
- To fajnie - odparła tylko i  z powrotem zapadła w błogi sen...


      Jeszcze parę dni Fleur spędziła w szpitalu i udało jej się parę razy spotkać z Charliem. Przeprosił ją za ten incydent przed toaletą, ale widać było, że był bardzo zazdrosny o turniej trójmagiczny. Sam był  faworytem, a jego miejsce zajęła pierwszoklasistka i do tego z Hufflepuffu. Ale póki co zostali dobrymi znajomymi. Gdy Fleur już całkowicie doszła do zdrowia dochodził październik. Z May nie utrzymywała kontaktu i nie miała zamiaru w ogóle zwracać na nią uwagi. Nie miała też żadnych informacji czy ona i Draco są razem.
- Isabel zobacz czy dobrze to robię - Fleur zwróciła się do 15-letniej Krukonki, która pomagała jej przygotowywać się do turnieju.
      Siedziały w pustej klasie od transmutacji. Fleur wycelowała w stojącą na przeciwko Susan i krzyknęła:
- Expelliarmus!
- Znakomicie! - krzyknęła Isabel gdy różdżka wyleciała z ręki Susan. - To chyba tyle na dzisiaj. Mamy jeszcze nieco ponad dwa tygodnie.
      Dziewczyny poukładały ławki na miejsce, a Susan zgarnęła z podłogi swoją różdżkę i wszystkie wyszły z klasy. Szły korytarzem gdy Isabel w końcu przerwała niezręczną ciszę.
- Jak przygotowania do balu? Zaprosił was już ktoś?
- Niestety nie - Fleur spuściła głowę, a Susan zaczerwieniła się.
- Ja idę z Timem - szybko odparła.
      Nim Fleur zdążyła coś powiedzieć Susan zwróciła się do Isabel:
- A ty?
- Ja idę z Charliem Crouchem  - zaczerwieniła się - mam, nadzieję, że nie będziecie złe.
- Nie no co ty - Fleur machnęła ręką - Charlie to już przeszłość.
      Pierwszy raz od dawna sama wierzyła swoim słowom. Tak, skończyła z nim i nie bała się tego głośno powiedzieć.



      Następnego dnia znów nastal poniedziałek i zaklęcia, lekcja którą mieli ze ślizgonami. Fleur nie rozmawiała z Draconem od momentu kiedy zemdlała w pokoju zawodników. Mimo, że siedzieli razem w ławce nie  było miedzy nimi żadnych emocji, w ogóle nie rozmawiali. Lecz w tym tygodniu było inaczej.
- Wiesz, że dziś idziemy do Hogsmeade? - spytał pod sam koniec.
- Co? Gdzie? - odparła zaskoczona Fleur.
- Do Hogsmeade, wioski tutaj koło Hogwartu. Na zakupy.
- A okej - uśmiechnęła się, lecz on nie odwzajemnił  uśmiechu.
      Gdy lekcja się w końcu skończyła Fleur wybiegła  z klasy i pobiegła w stronę pokoju wspólnego puchonów. Gdy weszła do dormitorium, wpadła wprost na Susan.
- Co robisz? - spytała lekko się chwiejąc po zderzeniu.
- Muszę zobaczyć czy mam jakieś pieniądze. Dziś idziemy do Hogsmeade!
- O to ja też sprawdzę czy coś mam - obie zaczęły grzebać w kufrach.
      Fleur bezskutecznie przetrząsała swój, gdy nagle sobie o czymś przypomniała.  Pudełeczko od rodziców! Wyjęła z bocznej kieszeni lekko zgnieciony kartonik. Otworzyła go i aż westchnęła. Kilkadziesiąt galeonów misternie poukładane było na dnie pudełeczka.
- Mam! - krzyknęła uradowana.
      Susan spojrzała i aż oczy jej się zaświeciły.
- Ale dużo. Ja mam może z 20.
- Pożyczę ci jak będziesz potrzebowała. - schowała galeony do podręcznej torebki i skierowała się do wyjścia. - Jeszcze tylko wyśle list do rodziców i zaraz wracam!

Droga Mamo i Drogi Tato!
Jestem w Hufflepuffie. Zrozumiem jak już nie będziecie mnie już chcieli. Biorę jeszcze udział  w turnieju trójmagicznym i może uda mi się odzyskać choć trochę godności...Chcę też podziękować za galeony. Bardzo mi się przydadzą bo idziemy na zakupy!
Do napisania Fleur :*

      Zwinęła pergamin i skierowała się w stronę sowiarni. Szła powoli korytarzem gdy nagle usłyszała czyjeś chichoty.
- Draco - zachichotała jakaś dziewczyna - Draco przestań!
      Fleur wyszła zza zakrętu wprost na całującą się parkę. Jej serce, które od zemdlenia trochę poskładało się w całość, znów było w kawałkach. Wiedziała, że May i Draco są ze sobą, ale nigdy nie widziała ich razem i do tego całujących się. Draco widocznie zakłopotany obecnością Fleur odepchną od siebie roześmianą May. Jego usta ustawiły się w nieme "przepraszam". Fleur cofnęła się parę kroków i szepnęła:
- Draco przestań...
- Ale o co chodzi? - spytała zdezorientowana May.
- Ale Fleur! Naprawdę przepraszam! - krzykną za oddalającą się dziewczyną - Poczekaj! - odepchnął przyssaną do niego May i ruszył pędem za Fleur...


*♥♥♥*

Jak zawsze ucinam w połowie zdarzenia...:D Ale rozdział taki o :) Następny za około tydzień, może uda mi się wcześniej, ale na razie mam bardzo mało czasu dlatego zmykam i czekam na komentarze :) Do napisania!

~Lady Vega♥

PS: Taki dodatek teraz do rozdziałów będę dodawać Gify :) Oczywiście jeśli znajdę jakieś pasujące!


niedziela, 16 listopada 2014

Miniaturka~Kochamy cię Katie ♥

Witajcie drodzy Potterhead. Smutno mi było po tym jak nikt nie skomentował mojej poprzedniej miniaturki, ale nie zraziłam się i napisałam kolejna taką króciutką. Bardzo proszę was o szczere opinie bo to dla mnie strasznie ważne. A teraz zapraszam do czytania.

*♥♥♥*



-Oh! Ty nic nie rozumiesz! - krzyknęłam rozwścieczona.
- Jak nie rozumiem? Przecież to świetna nowina nie wiem o co ci chodzi? - odparł zaskoczony.
       Przetarłam zapłakane oczy. To nie było dla mnie takie proste. Bałam się co powiedzą rodzice. Przecież miałam dopiero 17 lat. Byłam taka młoda. To było niedorzeczne. Sama siebie przeklinałam. Nie miałam pojęcia jak do tego doszło, byłam głupia.
- Ja ci pomogę - blondyn zapewnił..
      Uśmiechnęłam się nieśmiało. Czy naprawdę był w stanie zrobić to w imię naszej miłości? Przecież nie musiał. To dziecko wcale nie musiało być jego. Mogło należeć do Zabiniego, do Harry'ego i do Jeszcze kilku innych chłopaków. Nie wiem czemu to zrobiłam. Dlaczego przespałam się z każdym po kolei? Może chciałam coś tym udowodnić. Udowodniłam jedynie tyle, że żaden facet nie jest mnie wart , i nie zasługuje na moją miłość tak bardzo jak Draco. Mimo, że ciężko było mu zaakceptować myśl, że został zdradzony pogodził się z tym, że be ze mnie jego świat traci sens, a mój bez niego...Kochaliśmy się bezgranicznie, a dzięki przekonaniom Dracona uwierzyłam, że mała Katie będzie tylko przypieczętowaniem naszej miłości....


*♥♥♥*

Miniaturka nie jest ani trochę związana z moim opowiadaniem. Pisałam w pierwszoosobowej narracji, by nie pisać imienia głównej bohaterki. O to chodzi właśnie byście użyli wyobraźni i sami dopasowali sobie dziewczynę do tej miniaturki. Hermiona, Fleur, Luna czy Pansy. Kto kogo chce i jakie parringi najbardziej lubi :) Mam nadzieję, że się spodoba. Do następnego napisania!

~Lady Vega♥

PS; Rozdział dodam jakoś w tygodniu: Wtorek, Środa, najpóźniej czwartek !:)

piątek, 14 listopada 2014

Rozdział 8 "Wybrani"

Uwaga, Uwaga kolejny rozdział! Miłego czytania moi kochani czytelnicy :)


*♥♥♥*


- Moi drodzy! - dyrektor powstał w trakcie sobotniego śniadania - Dziś do naszej szkoły przybędą uczniowie z Dumstrangu i  Beauxbatons, z pośród których czara ognia wyłoni po dwóch zawodników turnieju trójmagicznego. Dziś jeszcze możecie zgłaszać swoje kandydatury, lecz jutro zostanie wybranych sześciu reprezentantów! Chem jeszcze przypomnieć, że turniej składa się z trzech wyjątkowo trudnych zadań i możliwe, że będziemy musieli dokończyć jedno z nich w przyszłym roku. Teraz moi kochani, życzę wam miłego dnia i smacznego!
      Uczniowie zajęli się jedzeniem gdy po chwili dyrektor znów powstał.
- Nasi goście przybyli trochę wcześniej, niż się ich spodziewaliśmy, dlatego proszę teraz o spokój.
      Do wielkiej sali zwiewnie jak piórka weszły uczennice akademii  Beauxbatons, a za nimi wmaszerowali uczniowie z Dumstrangu. Madame Liza i Andriej Sokołow szli na czele obu z grup jako dyrektorzy.

      Po śniadaniu Fleur udała się do dormitorium. Kiedy weszła spostrzegła, że nie jest sama. Na łóżku siedziała Susan ze spuszczoną głową.
- Fleur...- dziewczyna podniosła się - przepraszam cię...
- Ale ty nie musisz mnie za nic przepraszać, to moja wina.
- Nie, posłuchaj, masz prawo być z Charliem, a mi nic do tego. Ja już z nim nie jestem, dlatego wiedz, że jeśli chcesz to możesz się z nim spotykać, a ja się za to nie obrażę.
- Oh... Susan - Fleur rzuciła się na przyjaciółkę - tak bardzo tęskniłam...I naprawdę nie wiem jak do tego doszło, naprawdę żałuję...
       Susan mocno ścisnęła Fleur gdy do pokoju weszła Lisa.
- Fleur, Susan, jakaś dziewczyna do was przyszła. Stoi na dole przed wejściem do pokoju wspólnego.
     Zaskoczone spojrzały na siebie, a  potem ruszyły ku wyjściu z dormitorium. Gdy znalazły się na korytarzu spostrzegły stojącą pod ścianą May.
- Hej dziewczyny - przywitała je.
- Cześć - Fleur odpowiedziała, a Susan kiwnęła głową.
- Mam do was prośbę - zbliżyła się o parę kroków - Biorę udział w turnieju i czy gdyby mnie wylosowali to czy byście mi pomagały w zadaniach?
- Oczywiście - Fleur przytuliła przyjaciółkę, ale Susan nadal stała wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- A ty pomogłabyś Fleur, gdyby brała udział w turnieju? - w końcu spytała.
- Naturalnie - odparła zaskoczona May.
 - O, to świetnie się składa, bo Fleur właśnie się zgodziła.
      May zesztywniała.
- Ale wiesz, że dopiero czara ognia wybierze zawodników? To, że wrzuciła swoją kandydaturę nie znaczy, że weźmie udział w turnieju.
- Wątpisz we mnie? - teraz Fleur stanęła po stronie Susan - Sądzisz, że jak jestem puchonką to nie mam  żadnych szans?
- Nie, nie o to chodzi! - zaprzeczyła - To nie ma znaczenia: puchonka, ślizgonka, geyfonka co za różnica? Liczy się coś innego...
- W takim razie co? - Susan spojrzała gniewnie na May.
- Ciebie... - zwróciła się do Fleur - Ciebie rodzice w ogóle nie uczyli zaklęć. Nic nie potrafisz! A ja? Ja byłam przygotowywana do turnieju odkąd skończyłam dwa lata! Potrafię rzucać nawet zaklęcia niewybaczalne...- naburmuszona odwróciła się na pięcie i ruszyła korytarzem - I dlatego to mnie powinni wybrać, a nie jakąś SZLAMĘ z Hufflepuffu!
      Krzyczała jeszcze tak przez pewien czas, póki nie zniknęła za zakrętem.
- Szlama? - Susan pokręciła głową - W tobie płynie więcej czystej krwi niż w niej i jej parszywej siostrze razem wziętych.
- Może i to lepiej, że na razie nie widzi we mnie wroga...Przynajmniej na razie.
      I wróciły do dormitorium. Rozmawiały, czytały, odrabiały lekcję i rozmawiały o turnieju czekając na niedzielny poranek.


      W niedziele rano cztery domy zostały zaprowadzone do Wielkiej Sali. Puchoni prowadzeni przez profesora Noxa, nauczyciela zielarstwa, przybyli tam jako pierwsi. Gdy sala była już pełna, a goście zajęli wyznaczone dla nich miejsca zaległa cisza.
- Witajcie! - dyrektor powstał - zgromadziliśmy się dziś tu by wyłonić sześciu zawodników turnieju trójmagicznego, po dwóch z każdej szkoły. Mam nadzieje, że czara wybierze godnych siebie przeciwników...
      Przy stole gryfonów zawrzało, a Fleur usłyszała nawet krzyki "Charlie ty im pokażesz", "Charlie to wygra". Uśmiechnęła się pod nosem i spojrzała w stronę stołu ślizgonów. Jasne włosy Dracona od razu rzucały się w oczy. Fleur patrzyła na niego jak z poważną miną wsłuchiwał się w każde słowo dyrektora.
- ZACZYNAJMY! - profesor Griffiths podszedł do czary, która teraz zamiast niebieskim buchnęła czerwonym płomieniem. W tym samym momencie z płomieni wyleciała lekko spopielona karteczka. Dyrektor pochwycił ją i odczytał nazwisko.
- Wiktor Krum!
      Potężny uczeń z Dumstrangu wystąpił i został zaprowadzony przez profesor McGonagall do pokoju zawodników, podczas gdy koledzy wciąż skandowali jego imię.
- Elizabeth Dulcois!
      Drobna blondynka wyglądająca na około 13 lat pożegnała swoje przyjaciółki i ruszyła za Krumem. Dyrektor trzymał już kolejną kandydaturę.
- Draco Malfoy!
      Stół ślizgonów zaczął klaskać i gwizdać, a Draco uradowany ruszył  w ślad za swoimi poprzednikami.
- Połowę już wyłoniliśmy! - krzyknął dyrektor - Teraz czas na kolejną trójkę! ....Aleksander Doge!
      Kolejny uczeń Dumstrangu drobniejszy od swojego kolegi popędził  do pokoju zawodników.
- Gabriel Maxime! - Wysoka i postawna uczennica z wdziękiem ruszyła za Doge, gdy dyrektor trzymał w ręce ostatnią karteczkę. May siedziała z zaciśniętymi pięściami, cała czerwona na twarzy podczas gdy Fleur pogodziła się już z myślą, że nie zostanie wybrana i zajęła się tostem.
- Fleur Lacroix!
- Co?! - po sali poniósł się piskliwy głos May, lecz został on zagłuszony przez wrzaski puchonów.
- Fleur, wstawaj! Idź! - Susan dźgnęła przyjaciółkę.
       Była całkowicie zszokowana. Czuła mieszankę szczęścia i strachu. Była bardzo podekscytowana jak wszyscy patrzyli  na nią gdy kroczyła środkiem sali. Tak bardzo tego pragnęła, to było spełnieniem jej marzeń, a dodatkowo w turnieju brał też udział Draco♥. May nadal była cała czerwona, a teraz dodatkowo powychodziły jej wszystkie żyły i wyglądała jakby miała się zaraz rzucić na Fleur. W końcu krzyki ucichły a rozwścieczona May zaniknęła za drzwiami gdy Fleur weszła do pokoju zawodników. Zeszła powoli marmurowymi schodami, a na samym dole czekała już na nią reszta zawodników.
- Poczekajcie tu chwilę, zaraz wracam! - Profesor McGonagall weszła po schodach i zniknęła za drzwami prowadzącymi do wielkiej sali.
       Fleur podeszła do wszystkich zawodników i po kolei się z nimi przywitała. Gabriel i Elizabeth słabo rozumiały po angielsku ale na szczęście Fleur znała Francuzki. Na koniec podeszła do Draco. Nim zdążyła się jeszcze odezwać ten chwycił ją za rękę i odciągną na bok.
- Fleur? Musimy pogadać...

*♥♥♥*

I koniec rozdziału...:) Niedługo może pojawi się więcej miniaturek! A na razie lecę się uczyć!


~Lady Vega♥

środa, 12 listopada 2014

Miniaturka~Zakochani

 Kompletnie nie wiedziała co się z nią działo. Była w raju. Otoczona ciepłym ramieniem tak bliskiej jej osoby, nie wierzyła, że mogło by ją spotkać coś lepszego. Utkwiła wzrok w szarych oczach Dracona. Czuła bijące od niego ciepło. Wiedziała, że na nikim innym tak jej nie zależy. On też wpatrywał się w nią i z wyraźną rozkoszą gładził ją po włosach. Tulili się pod wielką wierzbą na błoniach Hogwartu. Oprócz nich nie istniał teraz nikt inny, liczyli się tylko oni. Draco mocniej objął Fleur. Wyczuł odpowiedni moment i objął ją drugim ramieniem. Ich usta złączyły się w krótkim pocałunku. Wiedzieli, że tę noc spędzą tutaj razem i nikt im nie przeszkodzi. Tulili, śmiali, i tarzali się po ziemi. Świat wokół nich wirował, olewali zasady. Chichotali i biegali po błoniach co chwilę całując się i rzucając nawzajem na ziemię. W pewnym momencie Draco zatrzymał się na chwilę.
-Fleur - szepnął - Kocham cię.
      Te słowa w jego ustach brzmiały niesamowicie. Fleur uśmiechnęła się czule do chłopaka.
-Ja też...
-A więc tu są moje gołąbeczki - zza krzaków doszedł ich znajomy głos - Szlaban jutro myjecie wszystkie korytarz Hogwartu!
     Profesor McGonagall uśmiechnęła się znacząco do parki.
- Razem... A dodatkowo Slytherin i Hufflepuff traci po 10 punktów,a teraz do łóżek!
     Miło połechtani propozycją spędzenia całego dnia w swoim towarzystwie wrócili do dormitoriów całują się na pożegnanie.


Moja pierwsza taka miniaturka :) Napisałam ją wcześniej, ale teraz dopiero publikuję, żeby nie było spojlerów :P
Czekam na komentarze co o niej sądzicie :)

~Lady Vega♥

PS; A co sądzicie o sypiących się gwiazdkach z kursora? Przeszkadzają w czytaniu? Jeśli tak to mogę usunąć :)

wtorek, 11 listopada 2014

Jedna Adminka...

Hej! Chciałam podziękować wszystkim moim czytelnikom bo zbliżamy się do 2 tys. wyświetleń, ale nie o tym teraz. Chciałam was poinformować, że Nox już nie będzie dodawać postów na blogu bo jak na razie moja współpraca z nią się zakończyła. Nie wiem też co w filmikami, które miała przygotować i czy w ogóle się one pojawią. :c Może w najbliższym czasie uda mi się naleźć kogoś na zastępstwo :) Pozdrawiam!



~Lady Vega♥

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 7 "Największy błąd"

Następny rozdział, trochę miłosny :) Zapraszam



 *♥♥♥*


       Zrobiła to. Cały następny tydzień rozmyślała o turnieju trójmagicznym. Draco w ogóle nie zwracał na nią uwagi , chociaż jak przechodził w jego szarych oczach widać było smutek. Gdy Fleur i Susan szły na zaklęcia zorientowały się, że tą lekcję mają ze ślizgonami. Draco stał razem z Pansy Parkinson i prowadził jakąś zażartą dyskusję, podczas gdy do dziewczyn podszedł Tim. Spostrzegł, że patrzą w stronę ślizgona.
- Wczoraj zgłosił się do turnieju!
- Kto? - odparła zaskoczona Fleur.
- Malfoy - Tim wskazał na Draco - ale pierwszoroczniacy nie mają szans...
- Fleur się zgłosiła! - ucięła Susan.
- Oh...Naprawdę? - Tom nie krył zaskoczenia - W takim razie powodzenia.
      I odszedł, a za chwilę i puchoni i ślizgoni weszli do klasy od transmutacji. Fleur chciała usiąść z Susan, lecz ta została już odciągnięta przez Tima. Od kiedy zerwała z Charliem, po tym jak zdradził ją ze ślizgonką Lią Moore, satrszą siostrą May, uganiało się za nią mnóstwo chłopaków. Fleur trochę zazdrosna usiadła sama na końcu sali. Nie miała też ochoty oglądać Malfoya razem z Pansy mizdrzących się do siebie. Ukryła twarz w  dłoniach by nie pokazywać swojego zrozpaczenia.
- Czy mogę się dosiąść? - usłyszała znajomy głos i zaskoczona spojrzała na Dracona
- Jasneee...- uśmiechnęła się - Ale czemu nie siedzisz z Pansy?
- Chciałem z tobą pogadać - spojrzał na nią przenikliwie
      Usiadł tuż obok niej kiedy profesor Flamel wszedł do klasy. Dziś ćwiczyli zaklęcie wingardium leviosa. Fleur bezskutecznie próbowała podnieść swoje piórko podczas gdy pióro Dracona unosiło się wysoko nad  ławką.
- O czym chciałeś porozmawiać?
- O nas... - Draco urwał, a Fleur głęboko spojrzała mu w oczy, nie wiedziała czego ma się spodziewać
- Jesteś puchonką...
- Oj przestań - przerwała mu - jeśli masz mi to ciągle wypominać to już lepiej...
- Daj mi skończyć. Jesteś puchonką, ale czystej krwi, więc  może będziemy mogli się przyjaźnić.
- Może?
-  No tak, bo widzisz mam taki plan - uśmiechnął się zawadiacko - Wkradniemy się do gabinetu dyrektora, zabierzemy stamtąd tiarę i pogadamy z nią czy mogłabyś być w innym domu!
- Co?! - wytrzeszczyła oczy.
     Nie wierzyła własnym uszom. To jakiś Absurd! Chciał coś ukraść, to aż tak jej nie zaniepokoiło, bardziej dotknęło ją to, że nie chciał ją taką jaką jest.
- To co usłyszałaś - uśmiechnął się Draco.
- Zwariowałeś! Nie, nigdy!- zadzwonił dzwonek, a Fleur wybiegła z klasy i popędziła w stronę łazienki.
      Opuściła obronę przed czarną magią i zielarstwo. Siedziała i płakała nie mogąc poukładać sobie myśli. Dlaczego Draco jej nie chciał? Czego jej brakowało? W końcu zdecydowała, że nie może tutaj wiecznie siedzieć  i wyszła z toalety. Ledwo co przekroczyła próg gdy jej oczy zostały zakryte przez czyjeś dłonie. Po omacku wyczuła krótkie włosy.
- Draco? - spytała nieśmiało miejąc nadzieje, że to właśnie on.
- Nie... - teraz już rozpoznała ten męski głos należący do Charliego.
      Gwałtownie obróciła się, a brunet zdjął dłonie z jej oczu. Spojrzała na niego i znów poczuła coś dziwnego. Sądziła, że pozbyła się już wszystkich uczuć którymi kiedyś go darzyła, ale widocznie się myliła.
- Co się stało? -spytał gdy zobaczył jej szkliste oczy.
- Nic... - szepnęła i poczuła jak chwyta ją za rękę.
      Chciała krzyczeć, uciekać, ale coś ją tu trzymało przy Charliem, który był tak blisko.
- Fleur, możesz mi powiedzieć.
- Ledwo się znamy...właściwie to prawie w ogóle...-chlipnęła - ale, ale to przez chłopaka...
- Kogo? - przysunął się jeszcze bliżej.
- Nieważne, co cię to obchodzi?
-Obchodzi - chwycił drugą ręką jej drobną dłoń - chem wiedzieć, zależy mi na tobie...
      Wytrzeszczyła oczy. Czy każdej naiwnej dziewczynie to mówił? Czy właśnie tak rozkochiwał w sobie każdą? Cofnęła się o krok, lecz Charlie zaraz znalazł się tak blisko niej jak poprzednio. 
- Możesz mi powiedzieć - powtórzył i przyciągnął ją do siebie tak, że  niemal dotykali się ciałami.
       Fleur nie mogła sobie na to pozwolić, ale nie potrafiła się wycofać. Była tak blisko. Jego twarz była kilka centymetrów od jej twarzy. To było niebezpieczne, zakazane, ale jakaś jej malutka odosobniona część pragnęła tego, chciała więcej. Była coraz bliżej, aż w końcu zbliżyła się na tyle, że złączyli się w drobnym pocałunku. To wystarczyło by w Fleur coś wybuchło. Szczęście, radość, smutek, złość i wyrzuty sumienia, wszystko naraz. Nie potrafiła zebrać myśli, gdy Charlie ponownie ją pocałował, lecz tym razem się cofnęła. Zaskoczony spojrzał na nią. Ten wzrok całkowicie ją rozbroił, chociaż całkowicie różnił się od tajemniczych oczu Dacona to na swój sposób był piękny. Pozwoliła sobie na kolejny pocałunek.
- Fleur! - ktoś krzyknął.
      Ona gwałtownie odepchnęła Charliego i obróciła się. Za jej plecami parę metrów dalej stała Susan. Kipiała za złości, a jej oczy płonęły.
- Jak...Jak możesz?!
- Susan! - Fleur wyswobodziła się z uchwytu Charliego i spojrzała w oczy przyjaciółki.
      Teraz oprócz złości dostrzegła też smutek. Zdała sobie sprawę z tego jak bardzo ją w tym momencie skrzywdziła. Susan pokręciła głową niedowierzając. Cofnęła się parę kroków, odwróciła i pobiegła korytarzem. Fleur chciała biec za nią lecz przytrzymał ją Charlie.
- Zostaw ją...teraz musi być sama, często ma takie humory.
- Humory? - Fleur niedowierzała - jak możesz tak mówić? Złamałeś jej serce, a teraz to!
- Więc to moja wina? - zakpił sobie.
- A niby czyja? - krzyknęła rozwścieczona - To ty mnie całowałeś!
- A ty dałaś się pocałować - stwierdził...
      Miał rację. Dała się omamić, skusić i teraz musiała za to zapłacić, ale dlaczego kosztem Susan?
- Dupek, świnia! - krzyknęła i pobiegła w ślad za przyjaciółką.
      Żaden chłopak nie zasługuję na żadną dziewczynę. Nie są ich warci skoro tak je ranią. Fleur czuła coś i do Draco i do Charliego, lecz nie wiedziała co było prawdziwe. Które uczucie okaże się mocniejsze?
      Zapłakana wpadła do dormitorium, gdzie na fotelu siedziała Susan. Na jej twarzy nie było już ani śladu złości, ale widać było, że była załamana. Fleur chciała do niej podejść. lecz ta pokręciła głową, wstała i wyszła zostawiając Fleur samą z burzą niepoukładanych myśli...



*♥♥♥*

I to na dziś koniec. Chciałam też prosić:
   
          * Jeśli przeczytałeś skomentuj, zostaw po sobie ślad, napisz jakie masz uwagi co mogę poprawić*

~Lady Vega♥

piątek, 7 listopada 2014

Zwiastun!


Hej! Dziś powracam z nowością! otóż to zwiastun mojego opowiadania :) Może nie jestem w tym jescze taka dobra, ale myślę, że fajnie wyszło :)  Zapraszam do oglądania i do zobaczenia

 ~Lady Vega♥


 

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 6 "Nie proszona miłość"

     Cześć! Dziś znowu kolejny rozdział taki z Hogwartem, tiarą, przydziałem itp. :) Mam nadzieję, że się spodoba!

 *♥♥♥*


       Płynęli w deszczu przez jezioro razem z gajowym Hogwartu, Hagridem. Wszyscy pierwszoroczniacy zostali zaprowadzeni do wielkiej sali gdzie czekała profesor McGonagall i reszta nauczycieli. Na środku sali stały cztery stoły: Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu i Slytherinu. Gryfoni w czerwono złotych krawatach, puchoni w żółto czarnych, krukoni niebiesko białych, a ślizgoni szkarłatno srebrnych, wszyscy podnieśli się by zobaczyć wchodzących do sali nowych uczniów. Charlie siedział przy stole Gryffindoru, nie wyglądał zbyt dobrze, na twarzy miał mnóstwo siniaków. Fleur zrobiło się go żal, bo choć uważała go za dupka to nadal coś do niego czuła. Ale NIE! To chłopak Susan, chociaż teraz to niewiadomo, może ze sobą zerwali? Fleur szła wzdłuż wielkiej sali, a tuż obok niej szedł Draco.
- Fleur! - usłyszała swoje imię - Fleur tutaj!
      Dostrzegła w tłumie machającą do niej rękę May. Widocznie dziewczyna zapomniała już o ich kłótni na Pokątnej, Fleur nie miała zamiaru tego rozpamiętywać.
- Fleur, słyszałaś, ze podobno Susan chciała zabić swojego chłopaka?
- Skąd wiesz? - zmarszczyła brwi.
- Oh...Cały Hogwart już o tym mówi - odparła May - Mają ją wyrzucić...
     Fleur słuchała każdego słowa.
- No, ale nikt w sumie nie wie jaki miała powód, Charlie też nie chce nic powiedzieć. Krążą też plotki, że była pod działaniem Imperiusa, ale w to wątpię.
      Urwała, bo w całej sali nagle ucichło. Wszystkie głowy skierowane były w stronę starej czapki leżącej na krześle tuż obok McGonagall. Stara i poniszczona Tiara Przydziału rozpoczęła swoją pieśń.

Choć pięknością nie zachwycam,
Choć łach ze mnie stary,
To nigdzie poza Hogwartem, 
Tak mądrej nie znajdziesz Tiary,
Choć należałam do Gryffindora,
W, którego domu mężni królują,
To służę teraz szkole,
I wiem co wszyscy czują,
Dlatego śmiało drodzy uczniowie,
Na głowy mnie wkładajcie,
I swój przyszły los,
W moje ręce oddajcie,
Jeśli chcesz zdobyć druhów,
Co w świat za tobą pójdą,
W Slytherinie na pewno,
Dla ciebie miejsce znajdą,
Jeśli odwagą i męstwem,
 Ciągle się kierujesz,
To w Gryffindorze,
 Na pewno wylądujesz,
A może w Hufflepuffie,
 Gdzie sprawiedliwość kwitnie,
I prawi reprezentują Hogwart,
 Postawą swą dobitnie,
A jeśli bystrością, 
Odznaczasz się niezwykłą,
To niedostać się do Ravenclawu,
Masz szanse bardzo nikłą,
Bo tam ci najmądrzejsi,
Mędrcy przyszli trafiają,
Taki właśnie w Hogwarcie,
Duży wybór wam dają,
Byście do jednego z czterech domów,
Mogli trafić,
Jestem tutaj po to,
By móc wam doradzić,
Którymi z cech,
się wszyscy wyróżnicie,
Do odpowiednich domów,
Dzisiaj wnet traficie,
Więc bez lęku młodzieży,
Na głowę mnie wkładajcie,
Bo jam jest Tiara Przydziału,
I los wyznaczam na starcie!

Wszyscy klaskali gdy Tiara skończyła swoją piosenkę, lecz momentalnie ucichli czekając na przydziały.
- Evans, Susan! - krzyknęła McGonagall.
      Świat Fleur jakby na chwilę staną w miejscu. Jak to możliwe, że Susan nie wyrzucili? Z samego końca grupki pierwszoroczniaków przeciskała się drobna blondynka, oczy wciąż miała popuchnięte, ale jej koczek z powrotem odzyskał dawną formę. Usiadła na małym stołku, a na jej głowie spoczęła Tiara...
- Cóż...-Czapka wyraźnie się zastanawiała - umysł ścisły...tak bardzo mądra, a może Ravenclaw? Nie, nie zbyt skromna, zbyt dobra, tak, tak już wiem HUFFLEPUFF!
      Stół Puchonów powitał Susan głośnymi okrzykami, a ona cała zielona na twarzy ruszyła w jego stronę.
- Malfoy, Draco! - blondyn pośpiesznie zasiadł na stołku, lecz jeszcze zanim Tiara dotknęła jego głowy rozległ się krzyk:
- jakby inaczej...SLYTHERIN!
      Ślizgonie również przywitali swojego nowego członka podczas gdy McGonagall czytała kolejne nazwiska: "Eliza Smoug" trafiła do Ravenclawu, a "Tim Snower" do Hufflepuffu.
- Moore, May! - brunetka wyszła z tłumu i nałożyła Tiarę.
- Odważna, ale nie, Gryffindor nie. Sprytna tak...SLYTHERIN!
      May cała w skowronkach popędziła do stolika Ślizgonów i usiadła tuż obok Draco. Fleur poczuła coś dziwnego. Niby Draco nie był dla niej nikim ważnym, ale...ale była trochę zazdrosna. Jej rozmyślania zostały przerwane przez profesor McGonagall.
- Lacroix, Fleur!
      Powoli zbliżyła się do stołka i gdy tylko Tiara spoczęła na jej głowie usłyszała:
- Tak...Jesteś rozdarta, nie wiesz czego chcesz. Ślizgonka? No nie wiem, a puchonka? Oj też nie jestem tego taka pewna. Przyjaciółka czy chłopak? No niech będzie HUFFLEPUFF!
      Puchoni znów powstali i powitali nową Puchonkę, lecz Fleur nie była pena czy powinna się cieszyć. Usidła jednak w spokoju tuż obok Susan i razem czekały, aż przydziały się skończą. "Pansy Parkinson" trafiła do Slytherinu, a "Luna Lovegood" do Ravenclawu.
- Moi drodzy! - Profesor Griffiths (dyrektor!) powstał i znów ucichły wszystkie szepty - Witamy w Hogwarcie! Normalnie zaprosiłbym was do uczty, lecz dziś mamy jeszcze jedno ważne ogłoszenie. W tym roku w naszej szkole odbędzie się turniej trójmagiczny!
- Susan co się w końcu stało? Wytłumaczysz mi? - Fleur szepnęła do przyjaciółki
- Nie teraz - odparła i kiwnęła głową w stronę dyrektora - Posłuchaj!
-...Jednak w tym roku udało mi się nagiąć zasady i z każdej szkoły czara ognia wybierze po dwóch członków. Z ministrem ustaliliśmy także, że w turnieju mogą brać udział wszyscy, nawet pierwszoroczniacy! Ale ostrzegam, turniej jest bardzo niebezpieczny i nie mało pełnoletnich czarodziejów traciło życie biorąc w nim udział, więc proszę was: Dobrze się zastanówcie zanim wrzucicie swoje zgłoszenie do czary ognia!
      Po środku sali stała wielka kamienna misa jarząca się blado niebieskim płomieniem. W końcu dyrektor ogłosił początek uczty i wszyscy zajęli się jedzeniem.
- Cześć - Tim Snower siedział tuż obok nich - nazywam się Tim a wy?
- Fleur
- Susan - odpowiedziały.
- Miło was poznać, co myślicie o tym turnieju? Ja raczej nie wezmę udziału, gryfoni i ślizgoni to mogą, ale my puchoni?
- O co ci chodzi? - warknęła Fleur.
- On ma rację, - wtrąciła się Susan - Hufflepuff to najgorszy z domów, tu trafiają sami nieudacznicy...Mój tatuś się załamie jak dowie się, że jestem puchonką.
      Fleur spojrzała na nią ze strachem. Co powiedzą w takim razie jej rodzice? Jak zareaguje Draco? Tak cieszyła się na myśl o przyjeździe tutaj, a teraz okazało się, że tak jak w szkole w Londynie będzie tu najgorsza i wszyscy będę nią pomiatać.
      Po uczcie wszyscy pierwszoroczniacy zostali zaprowadzeni, przez prefektów, do pokoju wspólnego znajdującego się tuż obok kuchni. Fleur dormitorium dzieliła razem z Susan, Kate Linx, Elizą Fragg i Lisą Pomfrey.
      Dziewczyny siedziały w pokoju wspólnym.
- Naprawdę Hufflepuff jest taki zły? - Fleur nie mogła się z tym pogodzić
- No tak niestety....
- Wiesz co? Mam pomysł! - Fleur spojrzała na Susan - wezmę udział w turnieju!
- Co?! - Susan aż zakrztusiła się sokiem dyniowym - Ale jak to?
- Właśnie tak - szybko nakreśliła swoje imię i  nazwisko na kawałku pergaminu i ruszyła w stronę wyjścia.
      Susan nie próbowała jej zatrzymać, wiedziała, że jak Fleur coś postanowi to nic jej nie zatrzyma. Fleur zbliżała się do wielkiej sali gdy nagle zza zakrętu wpadł na nią Draco.
-Eee...Hej Fleur - wyjąkał - Przepraszam, ale muszę już iść.
- Draco zaczekaj - Fleur spojrzała na niego - o co ci chodzi?
- o nic - bąknął
- Draco...
- No nic jeny uspokój się! - warknął
- Ale Draco... - W jej oczach pojawiły się łzy.
- Jesteś puchonką! - nagle wybuchnął - najniższą z klas...! Tata zabronił mi się z takimi zadawać.
      Powoli zbierała się w niej złość mieszana ze smutkiem. Te słowa mimowolnie wywarły na nią duży wpływ. Ranił ją, to naprawdę bolało, chociaż nie wiedziała dlaczego? Z twarzy Drcona niczego nie dało się odczytać, była nieprzenikniona, a jego niesamowite stalowe oczy nie wyrażały żadnych uczuć.
- Wybacz - szepnął i ruszył wzdłuż korytarza zostawiając ją samą.
      Jeśli Fleur miała wcześniej jakiekolwiek wątpliwości co do wzięcia udziału w turnieju to na pewno już wszystkich się pozbyła. Musiała pokazać wszystkim, że puchoni wcale nie są słabeuszami! Otarła łzy i pewnym krokiem ruszył w stronę sali pogodzona z myślą, że Draco nigdy jej nie pokocha...


*♥♥♥*

Ja lecę i do kolejnego napisania :)
~ Lady Vega♥
 
PSSS; Jeśli byli byście tacy mili i udostępnili lub chociaż wspomnieli na swoich blogach, że istnieje tutaj taki mały blog o HP to była bym bardzo wdzięczna i szczęśliwa! :))))) <3 comment-3--="" nbsp="">

Obserwatorzy