sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 14 "Myślodsiewnia"

      Stali we dwoje. Ich serca biły jednym rytmem. Ich oddechy mieszały się nawzajem, a ciała niemal się stykały. Było nieziemsko. Draco odgarnął jasny kosmyk włosów, który opad na gładką twarz Fleur. Patrzyli sobie w oczy. Oboje pragnęli tego samego. Nikt się nie liczył, tylko oni. Ona zaplotła ręce na jego szyi, a  on wciąż obejmował dłońmi jej twarz co jakiś czas zagarniając za jej ucho opadające kosmyki. Był tak blisko. W końcu zbliżył swoją twarz. lecz minął jej rozwarte usta i szepną do ucha:
- Dobranoc skarbie.
      I odszedł pozdrawiając ją samą. To nie była, żadna nowość. Zostawił ją po raz kolejny, a teraz kiedy tak bardzo pragnęła jego bliskości najbardziej to przeżywała. To naprawdę bolało. Kochała go, a on znów dawał jej nadzieję po czym zostawiał samotną na korytarzu. To było naprawdę nie Fair. Smutna ruszyła korytarzem w stronę dormitorium. Przy samym wejściu przypomniała sobie, że Draco zabrał jej spis zadań. Teraz przynajmniej miała jakiś pretekst na to, że zjawi się w ślizgońskim dormitorium. Zawróciła szybko zbiegając schodami. Szła korytarzem prowadzącym do lochów. Wciąż myślami była przy Draconie. Dlaczego tak ją potraktował? Znów się na nim zawiodła.
-Fleur - odwróciła się gwałtownie na dźwięk swojego imienia.
      Zesztywniała ze strachu. Tuż za nią stał dyrektor. Spodziewała się każdego, ale akurat nie jego. Może dlatego, że nazwał ją po imieniu jak przyjaciele, a nie "Panno Lacroix". Gul utkną jej w gardle i nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa.
- Panie dyrektorze...- w końcu wykrztusiła - Ja...Ja...
- Chodź do mojego gabinetu - przywołał ją ręką z uśmiechem.
      Zdziwiona ruszyła za dyrektorem. Nie wiedziała czego ma się spodziewać. Czy chodziło o pobicie redaktorki czy o chodzenie po nocach korytarzami Hogwartu? A może dyrektor wiedział już, że Fleur skopiowała spis zadań? A może chodzi po prostu o turniej.
- Usiądź - dyrektor wskazał jej krzesło, a sam usiadł za biurkiem. - Jak się czujesz przed turniejem? - spytał.
- Jakoś...- mruknęła.
- Widzę, że trochę gorzej się poczułaś na myśl o smokach? - mrugną do Fleur, a ona wytrzeszczyła oczy. - Nie musiałaś wykradać zwoju z mojego gabinetu, ale skoro już to zrobiłaś i wiesz jakie będą kolejne zadania to mogą je z tobą trochę omówić.
- Eee... No dobrze - odparła zakłopotana.
- Jednak najpierw muszę ci coś pokazać. - Twarz dyrektora spoważniała - Miałem tego nie robić, ale losy tak się potoczyły, że chyba jestem zmuszony. Chodź - wstał zza biurka i poprowadził Fleur na drugą stronę gabinetu. Tam na niewielkim stoliczku leżała duża kamienna misa.
- Sądzili, że jesteś jeszcze za młoda aby poznać prawdę, ale skoro bierzesz udział w turnieju muodsisz to zobaczyć. - Twarz dyrektora nadal była ponura i Fleur nie wiedziała czy ma się cieszyć czy  bać. Spojrzała na przeźroczystą wodę w misie. Nagle zawirowały w niej srebrne dymki układające się w przeróżne kształty.
- Pochyl się - oboje zawiśli nad misą, a po chwili całkowicie pochłonęła ich srebrno szklista toń.
      Wylądowali na polnej drodze. Wokół nich nie było żadnej żywej duszy. Była noc, a wiatr wiał tak mocno, że Fleur aż przeszedł dreszcz. Miała na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem i na jej rękach pojawiła się gęsia skórka. Stali tak chwilę gdy w końcu zza zakrętu zbliżył się do nich pewien mężczyzna. Fleur przyjrzała mu się dokładniej. Poznała w nim jakoś 10 lat młodszego profesora Griffiths'a. Spojrzała pytająco na dyrektoa gdy ten  już ruszył za swoim klonem. Szybko podbiegła by nie zostawać w tyle.
-O co tu chodzi? - spytała.
- Jesteśmy w jednym z moich wspomnień - profesor uśmiechnął się, po czym dodał - Chodź szybko!
     W końcu doszli za sobowtórem do małej drewnianej chatki tuż u wejścia do lasu. Drzwi były nienaturalnie wielkie, dwa razy większe niż zwykle. Stanęli tuż za młodym profesorem, który zdążył już zapukać do drzwi. Fleur aż krzyknęła z przerażenia gdy otworzył im wysoki ciemnoskóry mężczyzna, który zamiast nóg miał końskie kopyta.
- To centaur - wyjaśnił prawdziwy profesor, a Fleur kiwnęła głową.
- Witaj Midasie - jego klon przywitał stwora.
- Wchodź szybko Seamusie! - centaur ustąpił drogi i cała trójka weszła do chatki.
- Mam złe wieści - odparł stwór - już znam przepowiednie...
     Młody profesor aż usiadł z wrażenia na krześle.
- Lady Shadow poszukuje Diademu Helgi Hufflepuff*...Eleonora Delacour ukryła go wiele lat temu w zakazanym lesie, przez co przepadł a ona na zawsze się go wyrzekła. Wtedy jego właścicielką stała się Anabell Lacroix, jej najmłodsza córka.
     Fleur podskoczyła na dźwięk imienia swojej mamy, ale i tak dalej zupełnie nie wiedziała o czym mówi centaur.
- Czyli diadem należy teraz do Anabell? - spytał młody profesor.
- Niestety nie...- Midas skrzyżował ręce na piersi - Ona także się go wyrzekła i teraz diadem należy do jej małej córeczki Fleur.
- Jesteś pewny?
- Tak, jak chcesz sam posłuchaj przepowiedni...
       Jeszcze chwilę stali we dwoje w domu Midasa, ale nie minęła minuta aż obraz rozmył się. Przed nimi srebrne kształty zaczęły układać się w  ogromny zamek. To był Hogwart. Stali na błoniach, mokrych od deszczu. Była burza a w pewnym momencie w ziemię strzelił piorun. Fleur aż podskoczyła ze strachu, ale o dziwo nawet nie była mokra. W ziemi przed nimi powstał krater. Dyrektor zbliżył się razem z Fleur do dziury gdy nagle buchnęło z  niej oślepiające światło. Oboje wylądowali na ziemi. Fleur śmiertelnie przerażona zaczęła czołgać się po ziemi byle oddalić się jak najdalej od krateru. W końcu zatrzymała się w miejscu, gdy z światłości wydobył się echem niesiony głos.

Córka tych którzy wyrzekną się czarodziejskiej krwi.
Ona stanie się prawowitym właścicielem najpotężniejszej broni i nie będzie mogła się jej wyrzec. 
To w jej rękach będą leżeć losy całego tego świata.
Tylko ona będzie w stanie zniszczyć czarną stronę magii.
Tylko w niej będzie nadzieja.

      Obraz znów się rozmył i po chwili Fleur i profesor z powrotem znaleźli się w gabinecie. Głęboko oddychała odzyskując po woli wzrok po chwilowym oślepieniu.
-Nic nie rozumiem - spuściła głowę.
- Usiądź moja droga, wszystko ci wytłumaczę, tylko obawiam się o jedno...
-O co? - spytała.
- O Dracona Malfoy'a...



*Diadem Helgi Hufflepuff~Na potrzeby opowiadanie zmienione z Diademu Roweny Ravenclaw.

*♥♥♥*
Witajcie! Dużo nie wyjaśnionych rzeczy w tym rozdziale, ale...Ale nie obawiajcie się wszystko wyjaśni się w kolejnym, który będzie koszmarnie długi, dlatego może pojawić się nawet dopiero w następny weekend lub jeszcze późnej :c Czekam na opinie a teraz zapowiedź :)

Wszystkiego się dowie. Pozna prawdę. Z jakim koszmarnym zadaniem będzie  musiała się zmierzyć? A co z wywiadem w "Proroku" Czy zostanie ośmieszona?

Pozdrawiam :)
~Lady Vega♥

5 komentarzy:

  1. Jak mogłaś! W takim momencie ! Nie lubię cię za to :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego? Dlaczego w takim momencie bo nie ogarniam juz. �� Ale i tak świetnie jak zawsze �� ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa jestem nowej notki, serio!
    Pisz dalej, bo dobrze Ci idzie!
    Poinformuj mnie o nn
    http://skryte-dramione.blogspot.com
    Avis

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm...nie czytałam jeszcze opowiadania Draco-Fleur, ale chyba przeczytam. Strasznie mnie zainteresowałaś.
    http://milosc-zwycieza-nawet-nienawisc.blogspot.com/ Nowy rozdział! Zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń

Witam drogich Potterhead i zapraszam do komentowania :)

Obserwatorzy