czwartek, 30 października 2014

Rozdział 5 "Susan nie!"

   
Witam z kolejnym rozdziałem, nie jestem z niego do końca zadowolona, ale ocenę pozostawiam wam :) Mam nadzieję, że uda wam się go doczytać do końca nie zanudzając się na śmierć :)




       Cała rodzina pędziła co tchu by nie spóźnić się na pociąg. Minuty leciały i leciały a Fleur ciągnęła za sobą wielki czerwony kufer. W końcu zdyszana stanęła na przeciwko ściany między dworcem 10 i 9. Spojrzała na bilet który wcześniej dostał  w liście... "9 i 3/4". Rodzice stali tuż za nią.
- Kochanie! Mamy tu coś jeszcze dla ciebie - uśmiechną się Pan Lacroix i wręczył córce małe pudełeczko - Ale otwórz je dopiero w pociągu...
- I pisz do nas często - dodała mama.
      Fleur uściskała rodziców i szybko pobiegła wprost na ścianę. Coś nią szarpnęło i po chwili znalazła się na peronie 9 i 3/4. Przerażona spostrzegła, że pociąg właśnie ruszył. Spanikowała, kompletnie nie wiedziała co robić. Zaczęła biec za odjeżdżającym wagonem, ale on oddalał się coraz bardziej i bardziej. W końcu zaczęła krzyczeć i kilka głów wyjrzało zza otwartych okien przedziałów i popatrzyło na nią ze zdziwieniem. Łzy zaczęły jej kapać z oczu. Była zrozpaczona. Nie wierzyła w to co właśnie się wydarzyło. Pociąg odjeżdżał a wraz z nim jej największe marzenia. Stanęła, już nie biegła, straciła jakąkolwiek nadzieję na to, że pociąg może jednak się zatrzyma może wpuszczą ją do środka, gdy nagle...
-Chodź szybko! - usłyszała krzyk zagłuszony piskiem pociągu.
      Spojrzała przez łzy. Wagony znowu stały w miejscu, a przy nich młody chłopak. Blondyn, wyglądał na przystojnego.
- No chodź!
      Fleur zaczęła biec w stronę wagonu, gdy już miała do niego wsiąść cicho szepnęła:
- Dziękuję...
      Chłopak wszedł za nią. Drzwi się zamknęły, a pociąg znowu ruszył. Usiadła w pustym przedziale razem ze swoim wybawicielem.
- Następnym razem lepiej się nie spóźniaj, bo będę miał szlaban za niepotrzebne zatrzymywanie pociągu. - uśmiechną się.
- Dlaczego to zrobiłeś - Fleur spojrzała w jego szare oczy, było w nich coś tajemniczego, oś co nie dawało jej spokoju.
- Jak to dlaczego? To chyba oczywiste.
- Naprawdę? - Fleur nie kryła zdziwienia - Dlaczego?
- A kto by nie chciał ratować takiej księżniczki....

Ten mały komplement był początkiem długiej rozmowy i prawdopodobnie przyjaźni. Okazało się, że dużo ich łączy i mimo, że chłopak był przystojny to Fleur i tak uciekała myślami do wspomnień z Charliem.
-....Naprawdę umiesz latać na miotle? To naprawdę Fascynujące, ale powiedz mi...Eee w sumie nie zapytała cię jak się nazywasz?
- Draco, Draco Malfoy, a ty?
-Fleur, a...
      Drzwi od przedziału otworzyły się i stanęła w nich Susan.
- Oh! Nie przeszkadzajcie sobie - szepnęła.
       Jej oczy znowu były pełne łez. Odwróciła się i pobiegła korytarzem.
- Susan - Fleur krzyknęła za przyjaciółką.
       Zostawiła Draco samego i wypadła na korytarz. Szła szybko zerkając do poszczególnych przedziałów. Nagle gdzieś z daleka doszedł ją szloch i  znajomy głos.
-Skarbie...-Charlie już stał przy drzwiach od toalety, w której zamknęła się Susan - Otwórz...
      Kolejny szloch.
- Kochanie! - chłopak zaczął walić pięściami w drzwi - Przepraszam!
      Fleur powoli podeszła do drzwi.
- Daj ja z nią pogadam.
-Oh...No dobrze - zgodził się.
- Susan? To ja Fleur otwórz...
- Fleur? On nadal tam jest? - pisnęła zza drzwi.
      Fleur spojrzała znacząco na Charliego.
- Nie, nie ma go - odparła.
      Słychać było zgrzyt zamka i drzwi powoli się otworzyły. Stała w nich zapłakana Susan. Jej zwykle nienaganny koczek cały był rozwalony, a oczy miała popuchnięte. Rzuciła się w ramiona swojej koleżanki dając upust kolejnej fali szlochów.
- Oh...On...- wyjąkała - Jak on mógł...?
- Ale co takiego?
- On...- Susan podniosła głowę z ramienia Fleur i otarła zapłakane oczy.
      Nagle jej twarz spoważniała i zaczęła malować się na niej nienawiść mieszana ze wstrętem.
- Co on tu robi? - krzyknęła.
      Charlie uśmiechnął się do niej i tu właśnie popełnił błąd.Susan błyskawicznie wyciągnęła różdżkę i krzyknęła:
- Crucio!
     Nim Fleur zdążyła zareagować leżała na ziemi odepchnięta siłą zaklęcia.
- I co teraz?! - krzyczała przez łzy Susan - Gdzie ta twoja Lia?! Teraz kiedy jej potrzebujesz jej nie ma!
     Charlie tarzał się po ziemi jakby miotła nim jakaś niewidzialna ręka. Jego twarz cała wykrzywiona była z bólu a z jego ust sypały się przekleństwa.
-Susan nie! - Fleur rzuciła się na przyjaciółkę.
     Charlie uwolniony z pod mocy zaklęcia obolały powoli wstał z ziemi.
- Zostaw mnie! - krzyczała Susan, kompletnie straciła nad sobą panowanie - Zejdź!
- Co tu się dzieje?! - w korytarzu stanęła wysoka kobieta z włosami spiętymi w zgrabny koczek.
      Pojawienie się profesor Mcgonagall niczego jednak nie zmieniło. Susan zepchnęła z siebie Fleur i ponownie wycelowała różdżkę w Charliego.
- Crucio, Drętwota, Av...- Nie zdążyła wypowiedzieć ostatniego zaklęcia, bo sama została trafiona.
- Dosyć! - McGonagall jednym zręcznym zaklęciem wytrąciła różdżkę z ręki Susan - Panno Evans proszę za mną, a reszta rozejść się do przedziałów.
       Wokół zeszło się kilku gapiów, którzy teraz powoli wycofywali się z korytarza. Fleur nadal stała na środku. W głowie ciągle słyszała krzyk biednej Susan...
- Fleur? - za jej plecami stał Draco.
       Rzuciła się mu w ramiona i sama zalała się łzami. Chłopak zaskoczony nie widział co powiedzieć.
- Fleur...- powtórzył - Co się stało?
      Ona sama nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie, ale emocje wzięły nad nią górę. Spojrzała na Charliego i poczuła gwałtowny przypływ nienawiści i odrazy. Miomo, że nie wiedziała co zrobił Susan to musiało to być coś naprawdę okropnego skoro wzbudziło to w niej taką złość. Draco złapał ją za rękę i z powrotem zaprowadził do przedziału. Nie potrafiła się na niczym skupić i choć on ją pocieszał ona coraz bardziej zdawała sobie sprawę z powagi sytuacji. Susan prawdopodobnie..Ba nie prawdopodobnie, a na pewno wyrzucą z Hogwartu. Nie chciała dopuszczać do siebie tej informacji, ale takie były fakty, tylko dlaczego ona nic z tym nie zrobiła? Przecież mogła powiedzieć, że to wszystko jej wina lub Charliego. Mogła zrobić cokolwiek! Ale dlaczego nie zrobiła? Była Tchórzem. Gwałtownie się wyprostowała. Draco spojrzał na nią zaskoczony. Ona też spojrzała w jego szare i przejmujące oczy. Już widziała czego pragnie...Wiedziała co czuje...




Cóż trochę może się wreszcie zaczęło dziać :P Piszcie może jeżeli macie jakiś pomysł na następny rozdział, z góry dziękuję za każdą propozycję. Rozdział pisałam w dość podłym nastroju, po tym jak dostałam 1 z Niemca, wiec może dlatego taki dramatyczny :D

A ja się z wami żegnam i upominam Nox, że też jest tu Adminką!
~Lady Vega♥








poniedziałek, 20 października 2014

Bohaterowie~~Nox ;3

Bohaterowie powieści  ~Nox~



Imie:  Narrin
Nazwisko: Night
Różdżka: 14 cali, Włos jednorożca, giętka
Cechy charakteru: Inteligenta i pomysłowa. Czasami zadziorna, ale potrafi być mila. Odważna.
Przyjaciele: James Victorions, Jallien Nivelley, Nicole Windstorm
Rodzina: Rachel Night (Matka), Simon Night (Ojciec), Lizzy Night ( Siostra)
Data urodzenia:  11 lipca 1998r.
Dom:  Slytherin
Status krwi: Czysta





Imie: James
Nazwisko:  Victorions
Różdżka:  13 i pół cala, włókno ze smoczego serca, sztywna.
Cechy charakteru: Inteligenty i odważny. Czasami sarkastyczny. Ma duże poczucie humoru, ale w większości sytuacji zachowuje powagę. Pomocny.
Przyjaciele: Narrin Night, Nicole Windstorm
Rodzina: Victoria Victorions (matka), Mainner Victorions (ojciec) Sarah Victorions (młodsza siostra)
Data urodzenia:  29 sierpnia 1997r.
Dom:  Slytherin
Status krwi: Czysta





Imie: Jallien
Nazwisko:  Nivelley
Różdżka:  14 i pół cala, Włos z ogona testrala, sztywna.
Cechy charakteru: Miła i przyjacielska. Nie lubi być w centrum uwagi, jest nieśmiała. Lojalna wobec swoich przyjaciół. Nie lubi łamać zasad.
Przyjaciele: Narrin Night, Sarah Victorions
Rodzina: Sharon Nivelley (matka), Allein Nivelley (ojciec)
Data urodzenia:  05 maja 1998r.
Dom:  Hufflepuff
Status krwi: Półkrwii

Imie: Nicole
Nazwisko:  Windstorm
Różdżka:  13 i 3/4 cala, Róg jednorożca, giętka.
Cechy charakteru: Spokojna, dobrze się uczy. Nieufna w stosunku do nieznajomych, ale lojalna przyjaciołom. Bystra i mądra.
Przyjaciele: Narrin Night, James Victorions, Lizzy Night
Rodzina: Anais Windstorm (matka), Louis Windstorm (ojciec) Wiliam Windstorm (młodszy brat)
Data urodzenia:  14 czerwca 1997r.
Dom:  Ravenclaw
Status krwi: Mugolak






Imie: Mikes
Nazwisko:  Secret
Różdżka:  15 cali, Włókno ze smoczego serca, niezbyt giętka.
Cechy charakteru: Uprzejmy i kulturalny. Lubi się popisywać, ale gdy trzeba jest miły i pomocny.
Przyjaciele: James Victorions,
Rodzina: Lovellia Secret (matka), Boins Secret 
(ojciec) Lookie Secret (Starszy brat) Asstala Secret (młodsza siostra)
Data urodzenia:  01 stycznia 1997r.
Dom:  Gryfindor
Status krwi: Czysta



Imie: Sarah
Nazwisko:  Victorions
Różdżka:  13 cali, Włos z głowy wili, giętka.
Cechy charakteru: Zawsze ma swoje zdanie i nikogo się nie słucha. Zazwyczaj miła i opanowana, ale potrafi być wredna.
Przyjaciele: Jallien Nivelley, Arianna Divennty,
Rodzina: Victoria Victorions (matka), Mainner Victorions (ojciec) James Victorions (starszy brat)
Data urodzenia:  09 pażdziernika 1998r.
Dom:  Slytherin
Status krwi: Czysta

Imie: Arianna
Nazwisko:  Divennty
Różdżka:  12 i 3/4 cala, orzech włoski, włókno ze smoczego serca, sztywna.
Cechy charakteru: Miła i uczciwa. Nie lubi zmian, ale potrafi się do nich dostosować. Czasami nieśmiała, ale bywa odważna.
Przyjaciele: Jallien Nivelley, Lizzy Night
Rodzina: Nive Divennty (matka), Lucyfer Divennty (ojciec)
Data urodzenia:  21 grudnia 1998r.
Dom:  Hufflepuff
Status krwi: Mugolak


Imie:  Lizzy
Nazwisko: Night
Różdżka: 12 i 3/4 cala, grab, włokno ze smoczego serca.
Cechy charakteru: Miła, ale religiina. Na początku nie chciała wstąpić do Hogwardu. Uparta i lekkomyślna. Złośliwa.
Przyjaciele: Nicole Windstorm, Arianna Divennty,
Rodzina: Rachel Night (Matka), Simon Night (Ojciec), Narrin Night (Siostra)
Data urodzenia:  14 lipca 1998r.
Dom:  Slytherin
Status krwi: Czysta

piątek, 17 października 2014

Bohaterowie~Lady ♥

Bohaterowie opowieści Lady Vegii♥:



Imię: Fleur
Nazwisko: Lacroix
Różdżka: 14 i 1/2 cala Bez, włos wili, odpowiednio giętka
Cechy charakteru: wrażliwa, ale konkretna dziewczyna. Ma tak zwany "charakterek" i uwielbia łamać wszelkie prawa i zasady, jednak w niektórych sytuacjach potrafi się zachować jak należy. Jest odważna i nie boi się nowych wyzwań o czym się przekonacie...
Rodzina: Marcus Lacroix (ojciec), Anabell Lacroix (matka), Albert Lacroix ( Dziadek w obrazie)
Data urodzenia: 4 marzec 1998r.
Dom: Hufflepuff
Status krwi: Czysta



Imię: Susan
Nazwisko: Evans
Różdżka: 13 cali, Hebanowa, włókno ze smoczego serca, sztywna
Cechy charakteru: Miła i nieśmiała, zupełne przeciwieństwo Fleur. Spokojna i niesamowicie bystra.
Rodzina: Nicolas Evans (ojciec), matka nieznana (mugolka)
Data urodzenia: 8 listopad 1998r.
Dom: Hufflepuff
Status krwi: Pół krwi (ukrywa to)


Imię: May
Nazwisko: Moore
Różdżka: 12 i 3/4 cala,  Mahoniowa, włos z ogona testrala, giętka
Cechy charakteru: Zadziorna, zawsze ma swoje zdanie i jest świetną uczennicą. Wie praktycznie wszystko i jest bardzo odważna.
Rodzina: Eleonora Moore (matka), Figgan Moore (ojciec), Lia Moore (starsza siostra)
Data urodzenia: 10 grudzień 1998r.
Dom: Slytherin 
Status krwi: Czysta


Imię: Liza
Nazwisko: Pomfrey
Różdżka: 11 i 1/4 cala,  Hebanowa, włos Hipogryfa, giętka
Cechy charakteru: Pomocna i kochana. Bardzo dobrze zna się na smokach
Rodzina: Nina Pomfrey (matka) i Teodor Pomfrey (ojciec mugol)
Data urodzenia: 12 czerwiec 1998r.
Dom: Hufflepuff
Status krwi: Pół krwi

Imię: Lia
Nazwisko: Moore
Różdżka: 14 cali, orzech włoski, kieł widłowęża, niesamowicie giętka
Cechy charakteru: Wrażliwa, potrafi zdobyć serce każdego mężczyzny, mądra i zaradna. Zna mnóstwo niezbędnych zaklęć.
Rodzina:Eleonora Moore (matka), Figgan Moore (ojciec), May Moore (młodsza siostra)
Data urodzenia: 12 lipiec 1995r.
Dom: Slytherin
Status krwi: Czysta



Imię: Charlie
Nazwisko: Crouch 
Różdżka: 13 i 1/2 cala, Dziki Bez, pióro feniksa, niezbyt giętka
Cechy charakteru: Odważny,często wpadający w kłopoty chłopak, Potrafi naprawdę dużo w dziedzinie czarnej Magii
Rodzina: Mark Crauch (ojciec) Lily Crauch (matka zmarła)
Data urodzenia: 28 styczeń 1995r.
Dom: Gryffindor
Status krwi: Czysta



Imię; Draco
Nazwisko: Malfoy
Różdżka: 13 cali, Wiąz, włos jednorożca, sztywna
Cechy charakteru: Uwodziciel, świetnie rzuca uroki i jest niesamowicie szarmancki. Sympatyczny
Rodzina: Lucjusz Malfoy (ojciec), Narcyza Malfoy (matka)
Data urodzenia: 4 maj 1998
Dom: Slytherin
Status krwi: Czysta


 Imię: Isabel
Nazwisko: Prince
Różdżka: 11 i 3/4 cala, Drzewo różane, pióro feniksa, giętka
Cechy charakteru: Dziwna, ale jest powszechnie lubiana. Wierzy w wiele, rzeczy i przesądów, ale jest świetną uczennicą.
Rodzina: Oboje rodziców nie żyje (mugole)
Data urodzenia: 10 styczeń 1998r.
Dom: Ravenclaw
Status krwi: Mugolak


Imię: Tim
Nazwisko: Snower
Różdżka: 10 i 1/2 cala, dębowa, włókno ze smoczego serca, sztywna 
Cechy charakteru: Miły chłopka, czasem trochę za bardzo się narzuca, ale jest naprawdę czarujący.
Rodzina: Z sierocińca
Data urodzenia: 5 luty 1998r.
Dom: Hufflepuff
Status krwi: mugolak (najprawdopodobniej)


Imię: Diego
Nazwisko: Nandirrin
Różdżka: 15 cali, czarna brzoza, włókno ze smoczego serca, dość sztywna
Cechy charakteru: Zawzięty, i odważny. Jest obojętny wobec innych, ale do jednej dziewczyny naprawdę będzie miał szacunek.
Rodzina: Rodzice czarodzieje zginęli gdy miał 8 lat
Data urodzenia: 1 marzec 1996r.
Dom: dawniej Slytherin
Status krwi: Czysta


Imię: Lady
Nazwisko: Shadow
Różdżka: 16 cali, czarny bez, włókno ze smoczego serca, zwykła
Cechy charakteru: Najpotężniejsza czarownica. Chce zdobyć władzę i zabić swoją siostrzenicę.
Rodzina: Eleonora Delacour (matka) Anabell Lacroix( siostra) Fleur Lacroix(siostrzenica)
Data urodzenia: 1 marzec 1971r.
Dom: Slytherin
Status krwi: Czysta

Oto Bohaterowie mojej opowieści. Jeżeli w trakcie pisania dojedzie jakaś ważna postać uzupełnię post :)

~Lady Vega




Maraton :)

Heei :3
Akurat oglądamy maraton. 
Chciałam powiedzieć,  że filmiki już są w większości nakręcone, ale jeszcze trzeba je złączyć i wg.
A słyszeliście może o chrześcijańskiej wersji Harry'ego Pottera? 
~ Nox ~

czwartek, 16 października 2014

Filmiki ♥



Heei!
Jutro Pomyluna u mnie będzie nocować ♥ 
Maraton z Harrym Potterem i wg. Mamy zamiar nakręcić parę filmików i wstawić, ale o czym będą to niespodzianka ;3 

Tak poza tym oficjalnie zmieniam podpis z Miony na Nox.

 Łapcie zdjęcie dla Otaku ;p
      
                                                 ~ Nox ~

poniedziałek, 13 października 2014

Rozdział 4 "przyjaciółka"

Drzwi powoli się otworzyły a Fleur nadal stała jak sparaliżowana. Wydawało jej się jakby mijały minuty, godziny, a tak naprawdę trwało to tylko ułamek sekundy. W progu stanęło dziwne stworzenie. Fleur odetchnęła z ulgą wpatrując się krzywo w skrzata domowego.
-Coś ty za je-eedn-a - wyjąkał - zara-zz zawołam moją Panią. Nie wolno tak...
- Błagam nie - jęknęła Fleur- Nie wołaj jej!
      Ale było już za późno skrzat wybiegł na korytarz nawołując Susan i pozostawiając Fleur samą. Zdesperowana chciała jak najszybciej uciec, więc obróciła się do obrazu, lecz był on pusty. Dziadek zniknął i nie miała jak dostać się do tunelu. Minuty leciały nieubłaganie i w każdej chwili skrzat mógł powrócić przyprowadzając swoją Panią. Fleur ciągnęła za ramę, uderzała w nią szukała może jakiegoś przycisku, którym mogłaby otworzyć tunel, lecz to wszystko na marne. Nagle usłyszała kroki. Wiedziała, że już po niej!
Jak mogła tak dać się wrobić, jak mogła być taka głupia!
- Potworku, ale o co chodzi? - doszedł ją głos Susan
- Moja Pani tu, to tutaj, jakaś dziewczyna...
- Dziewczyna? Ale kto? Skąd miała by się tu jakaś wziąć?
- Niech Pani spojrzy - wskazał na zamknięte drzwi komórki - tam się ukrywa...
      Fleur modliła się w duchu, by Susan uznała, że Potworkowi coś się przewidziało, ale niestety skrzat był nieustępliwy i zaciągną swoją Panią pod same drzwi.
- No i gdzie ta dziewczyna? - pisnęła trochę zdenerwowana już Susan
- Tu za tymi drzwiami moja Pani... TU!
      Drzwi ponownie się otworzyły, lecz teraz z hukiem uderzyły o ścianę zwalając biedną Fleur z nóg. Susan, aż pisnęła z przerażenia a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Co ty tutaj robisz?! - wrzasnęła przez łzy
- Ja...Eeee...-jęknęła ale poza tym żadne słowo nie było wstanie wydostać się z jej ust - bo...Eee..
- Co-tutaj-robisz?! - powtórzyła, lecz teraz jej głos był już nieco spokojniejszy.
- Ja przepraszam...Eee zabłądziłam...i...
- Zabłądziłaś przypadkiem do mojego domu?
- No..tak.. to znaczy Nie! - Fleur plątała się w słowach.
      Kompletnie nie wiedział co ma robić gdy nagle ze schodów dobiegł męski głos.
- Susan! Córciu gdzie jesteś?
      Przestraszona dziewczyna szybko zatrzasnęła drzwi i zgasiła światło w komórce. Gdy kroki zaczęły się zbliżać położyła sobie palec na usta dając znak, ze muszą być teraz cicho.
- Słyszałem jakieś krzyki. Coś się stało? Czemu płaczesz?
- Nie tato wszytko w porządku - Susan wystawiła głowę zza drzwi. - To tylko Potworek.
- Ah... Dobrze - odparł mężczyzna - A czemu się tam ukrywasz?
- Eee...Potworek tu trochę nabałaganił i muszę po nim posprzątać.
- Potworek nabałaganił, ale to skrzat domowy - wciąż dociekał Pan Evans - sam przecież może po sobie posprzątać.
- No tak...- ciągnęła Susan - ale ja postanowiła, że mu pomogę!
- No niech ci będzie...Ale jak już posprzątasz to zejdź proszę na dół na śniadanie.
- Dobrze tato.
      Zamknęła drzwi i oparła się o nie, a na jej twarzy wyraźnie odmalowała się ulga. Zerknęła z góry na siedzącą na podłodze Fleur i nawet lekko się uśmiechnęła.
- Ty też tak masz? - spytała niespodziewanie.
- Ale co? - odparła zaskoczona Fleur.
- No z tatą, że tak o wszystko wypytuję i się "niby" troszczy?
- No chyba tak...ale dlaczego "niby"?
      Susan westchnęła, a w jej oczach ponownie zagościły łzy.
- Są pewne sprawy, o których mówi, że to dla mojego dobra, ale tak naprawdę tak nie jest. A przynajmniej ja tego dobra nie odczuwam.
- Co masz na myśli? - Fleur widocznie zaciekawiło to co mówiła Susan.
- No na przykład to, że nigdy nie wypuszcza mnie z domu. Te wszystkie zdjęcia w "Czarownicy", "Magicznym kociołku Gwiazd" czy też "Proroku Codziennym" to tylko taka atrapa. Raz na jakiś czas zabiera  mnie na miasto z jednym dziennikarzem i paroma aurorami, potem robi zdjęcia i zaraz wracamy do domu...
-Ale przecież wtedy na Pokątnej - Fleur wspomniała jeden z jej niezbyt udanych dni, w którym poznała Susan. - wtedy byłaś z Charliem. Bez żadnej ochrony.
- Tak ci się tylko wydawało - skrzywiła się - Wokół nas roiło się od aurorów. A poza tym najczęściej zamiast mnie na różne spotkania jeździ któraś z wyszkolonych dziewczyn z służby mojego ojca. Biorą eliksir z moim włosem i jadą. Specjalnie gdy byłam mała zajmowały się mną by jak najlepiej mnie poznać by nikt nie zauważył, że to nieprawdziwa "Ja" rozmawiam  z dziennikarzami.
- Eliksir? Jaki eliksir?- spytała po raz kolejny Fleur.
      Te osobiste wyznania Susan, bardzo ją zaskoczyły. do tej pory sądziła, że Susan jest rozpuszczoną nastolatką nie wartą uwagi, lecz jak się okazało jej życie było dość interesujące, lecz także stawało się przez to koszmarem.
- Och no tak ty chyba jesteś z mugolskiej rodziny...
- Nie nie jestem - skrzywiła się Fleur, ostatnio trochę poczytała jak czarodzieje traktują mugoli i wolała się nie narażać.- Jestem czystej krwi.
     Susan uniosła brew i przez chwile się nad czymś zastanawiała, ale po chwili znów się odezwała.
- Eliksir Wielosokowy. Nie wiem czy coś ci to mówi, ale nie o tym teraz mowa. Jak to możliwe, że jesteś czystej krwi i nie znasz eliksirów. Ja sama jetem półkrwi...-zakryła ręka usta jakby wypowiedziała coś zakazanego.- Ale błagam nikomu nie mów.. To by była plama na honorze rodziny; Jak tata powiada - dodała ze śmiechem.
- Dobrze nikomu nie powiem - również uśmiechnęła się Fleur- Bo widzisz moi rodzice...
      I opowiedział o wszystkim. O tym jak przyszedł do niej list i jaka była zaskoczona gdy dowiedziała się o różdżkach, miotłach i magii. Przez tę godzinę rozmowy dziewczyny wyraźnie zapomniały o urazach jakie do siebie żywiły, nawet można by powiedzieć, że bardzo się do siebie zbliżyły.
- O nie! -w pewnym momencie wykrzyknęła Susan - Przecież dziś 1 wrześnie!
      Faktycznie obie zupełnie zapomniały, że dzisiaj nadszedł dzień wyjazdu do nowej szkoły. Obie zerwały się z miejsca.
- Jak mam wrócić? - Fleur spojrzała na ciągle pusty obraz.
- A jak tu przyszłaś?
- Za obrazem był tunel..i on prowadził do mojej piwnicy...
- Eh poczekaj chwilkę.
      Susan wyszła z pokoiku i zniknęła w ciemnym korytarzu. Po chwili wróciła z dziwnym woreczkiem  w ręku. Kazała Fleur iść zasobom i zaprowadziła ją dużego pomieszczenia. Było bardzo ładnie urządzone w kolorach kremowo- beżowych. Podziwiała piękne wnętrze gdy doszły do obszernego kominka. Był zupełnie inny niż ten w szopie państwa Lacroix. Był duży, odpowiednio ozdobiony złotymi dodatkami i niesamowicie czysty.
- Podróżowałaś siecią Fiuu?
     Fleur ochoczo pokiwała głową. Wreszcie mogła pokazać, że nie jest, aż tak bardzo zacofana w świecie magii. Susan wzięła trochę proszku z ów dziwnego woreczka i sypnęła w płomienie, które od razu przybrały zieloną barwę. Dziewczyny pożegnały się i za chwilę Fleur znów wylądowała na zimnej posadzce piwniczki.
- I jak było? - dziadek siedział znów w swojej ramie.
- Oh! Cudownie! Bardzo ci dziękuję - uśmiechnęła się promiennie, a staruszek odpowiedział jej tym samym.
- No, ale teraz już lepiej biegnij do domu bo jest już po 10, a Express-Hogwart odjeżdża o 11.
      Fleur przerażona wizją, że nie zdąży na pociąg i spędzi kolejny rok w znienawidzonej szkole popędziła co sił w nogach, by jej marzenia się nie zaprzepaściły.



Kolejny rozdział i mam nadzieję, że was wciągnie. Jak zauważyliście nagłówek bloga znów się zmienił. Jest na nim moja główna bohaterka *Fleur* i bohaterka opowiadania (które powinno się już dawno pojawić bo Mionaa już je skończyła. W sensie 1 rozdział .  >.<) Mionyy *Narrin*.  Na razie nie mam zamiaru zmieniać wyglądu bloga, ale miło by było gdybyście wyrazili swoje opinie na jego temat :)

A teraz zmykam czytać "Insygnie Śmierci" :D /~ Lady Vega


wtorek, 7 października 2014

Rozdział 3 "Zakaz"

      Fleur siedziała na ławce w bezruchu jak sparaliżowana. Wciąż nie docierało do niej to co przed chwilą  zrobiła. May stała tuż obok również zszokowana wyczynem swojej koleżanki i wpatrywała się w nią z otwartymi ustami.
- Co...co ty narobiłaś? - wreszcie wykrztusiła.
      Fleur spojrzała na nią ze strachem w oczach i po chwili odparła:
- Trochę mnie poniosło...Ale zasłużyła sobie.
- Czym zasłużyła?! - zdziwiła się May, ale Fleur nie odpowiedziała - Jak mogłaś ją uderzyć? Przecież ona...
- Bo chciałam! Nie rozumiesz tego? - przerwała jej - Jest wredna i Charlie na nią nie zasłużył.
-A, więc o to chodzi! O słynnego Charliego tak? Jesteś zazdrosna, że Susan ma takiego przystojnego chłopaka, a ty nie? - odgryzła się May
- Nie, nie chodzi o Charliego! - skłamała Fleur - A poza tym ja możesz tak mówić? Uważasz, ze ta cała Susan jest ode mnie lepsza? Bo jest bogata, bo jej ojciec jest sławnym ministrem Magii, bo wszyscy uważają ją za królową? To proszę bardzo leć do niej! Nikt cię tu nie trzyma!
- Proszę bardzo mogę pójść. Może przynajmniej okaże się fajniejsza od ciebie! I wiesz co? Tak naprawdę to ty jesteś wredna i oceniasz ją nawet jej nie znając. Myślałam, że możemy się zaprzyjaźnić, ale najwyraźniej się myliłam - odwróciła się plecami do koleżanki i ruszyła ulicą Pokątną.
- Świetnie! Po prostu świetnie! - krzyknęła płaczliwym głosem Fleur, ale wciąż była zła.
      Wstała z ławki i ruszyła w przeciwną stronę. Przez chwilę zastanawiała się nad słowami May. Miała rację: Przecież Susan nic nie zrobiła, więc czym miała sobie zasłużyć? Zaczęła żałować swojego czynu i to wszystko zaczęło ją powoli przerastać. W jednej chwili straciła swoją jedyną koleżankę i zrobiła sobie wroga w córce samego ministra Magii.


      Gdy razem z rodzicami kupiła wszystkie potrzebne książki, zestaw mundurków i resztę niezbędnych przyborów szkolnych, wrócili kominkiem do domu. Piwniczkę rozświetlała zielone płomienie, kiedy Fleur znów spostrzegła stojącą w koncie miotłę. Już chciała otworzyć usta gdy tata odpowiedział na niezadane przez nią pytanie.
- Kochanie, to naprawdę niebezpieczny przedmiot i nie warto teraz o nim myśleć. Idź teraz do domu i przygotuj się na jutrzejszy dzień. Jutro 1 września!
      Faktycznie jutro miała wyjechać pociągiem do Hogwartu i powinna się przygotować, ale samo słowo w ustach taty "niebezpieczna" podsyciło jej ciekawość i już rozmyślała jak wykraść miotłę z szopy.
      Gdy weszła do pokoju od razu opadła na łózko. Leżała chwilę po czym sięgnęła po torbę z zakupami i wyjęła z niej nowiutką zieloną książkę. Na okładce widniał zloty napis "Quidditch przez wieki". Nie widziała na czym dokładnie polegał ten sport dlatego od razu zagłębiła się w lekturze. I czytała tak przez następne kilka godzin...
       Bardzo wczesnym rankiem zerwała się z łóżka, a porozrzucane książki spadły z hukiem na ziemię. Prawie cała noc studiowała każdą książkę by przy użyciu magii wydostać miotłę z szopy, ale nie była pewna czy jej się uda. Zeszła powoli schodami tak by nie obudzić rodziców i wybiegła na dwór cichutko zamykając za sobą drzwi. Wyszła za dom tak by przypadkiem nie zwrócić uwagi nie śpiących już sąsiadów i skierowała się w stronę szopy...której nie było! Przestraszona cofnęła się do tyłu. Nie widziała co ma robić. Zaczęła szukać w głowie jakiegoś zaklęcia, które mogło by jej w tym momencie pomóc. Myślała i myślała aż w końcu...
- Dissendium - szepnęła, ale nic się nie wydarzyło - Niech to szlag...Dissendium, Dissendium, Dissendium!
      Nagle została odepchnięta  i tuż przed jej oczami znów pojawiła się szopa. Uśmiechnęła się w duchu i odpowiednim zaklęciem bez trudu otworzyła drzwi. Zaczęła schodzić szybko schodami gdy nagle coś przeleciało tuż nad jej głową. Obróciła się gwałtownie ale nic nie zobaczyła. Zaczęła nasłuchiwać i po chwili usłyszała cichutkie pohukiwanie. Prędko zbiegła schodami aż na sam dół w poszukiwaniu stworzenia, które robiło ten hałas. Rozejrzała się po piwniczce gdy spostrzegła, że tuż obok kominka siedzi brązowa sowa. Jej zielone oczy groźnie wpatrywały się we Fleur, a przy nóżce miała przywiązany list. Dziewczynka podbiegła do niej i sprawnym ruchem odwiązała kopertę. Adres wypisany był tym samym szmaragdowym atramentem co poprzednio, ale treść, którą zawierał nie był zbyt przekonująca.

Szanowna Panno Lacroix!
Ostrzegamy, że niepełnoletnim uczniom i uczennicą nie wolno używać magii poza terenami Hogwartu. Ponieważ rok szkolny jeszcze się nie zaczął dostaje pani tylko ostrzeżenie, lecz jeśli ponownie złamie pani ten punk regulaminu zostanie pani niezwłocznie wydalona ze szkoły.
Z poważaniem,
Minerwa McGonagall

Fleur zaskoczona zwinęła list i wrzuciła go w płomienie kominka. Nagle zza jej pleców doszedł znajomy głos.
- Nie powinnaś tego robić.
-Dlaczego? - odwróciła się do portretu wiszącego na ścianie - przecież to tylko głupi list.
-Lepiej uważaj  bo naprawdę zostaniesz wyrzucona za szkoły, pobiłabyś wtedy rekord. Nikt jeszcze nie został wyrzucony z Hogwartu zanim zaczął w nim naukę - uśmiechną się staruszek.
-Eh..-westchnęła Fleur- może to i lepiej przynajmniej nie będę musiała oglądać tej całej Susan...
- Susan Evans?
-Tak, tej głupiej córki....
- Susan...Susan - mruczał pod nosem dziadek Fleur i nagle wykrzykną rozradowany:
-Wiem! mogę ci pomóc, żebyś nie musiała mieć w niej wroga!
-W jakim sensie?
- Oh w nadzwyczajnie prostym! Po prostu...-urwał na chwilkę- a sama zobaczysz.
-Ale dziadku...-jęknęła dziewczynka gdy nagle obraz otworzył się przed nią ukazując mały ciemny tunel.
-Wchodź śmiało - doszedł ją stłumiony głos. - nie bój się, spotkamy się na miejscu.
      Fleur ostrożnie wsunęła się do tunelu i na czworaka powoli posuwała się w jego głąb. Miała na sobie krótką błękitną sukienkę odkrywającą kolana przez co całe je sobie pozdzierała. Tunel był też wyjątkowo wilgotny dlatego już po dziesięciu minutach przebywanie w nim dziewczyna była cała mokra od potu. Znużona sunęła dalej gdy nagle ujrzała mały prostokącik światła. Przyśpieszyła i zaraz znalazła się w małym ciasnym pomieszczeniu a tunel, który tutaj przybyła, znów zakrywał obraz jej dziadka.Obraz był jednak inny. Ten  w szopie miał zielono błękitne barwy, a ten tu gdzie znajdowała się teraz Fleur był ognisto czerwony.
-Dziadku gdzie jesteśmy?-spytała ale staruszek nic nie odpowiedział tylko położył sobie palec na ustach.
      Nagle usłyszała kroki i czyjś głos dobiegający zza drzwi. Był to ten sam głos, który słyszała na ulicy pokątnej. Ten przesłodzony , lecz teraz już lekko płaczliwy głosik należący do Susan Evans. Słychać było, że głośno się nad czymś zastanawia.
-Przecież on nie może tego tak ciągnąć - Fleur zdawało się, że dziewczyna mówi sama do siebie.
- Ale niech moja Pani się nie przejmuje - nagle dało się słyszeć drugi głos.- Mój Pan na pewno w końcu zrozumie, że popełnia błąd...
- Nie sądzę Potworku. Widać, że kieruje nim tylko władza, - załkała- już nie zależy mu na szczęściu własnej córki...
      Fleur nasłuchiwała w spokoju i nawet zrobiło jej się żal dziewczyny, gdy nagle obraz znowu przemówił.
- Już rozumiesz?
- Nie bardzo...- odparła - Tylko tyle, że najwyraźniej ojciec ją do czegoś zmusza lub coś w tym rodzaju...
- No prawie, prawie- uśmiechną się staruszek - Przychodzę tu dość często, bo w naszej szopce raczej nie ma zbyt wielu zajęć, a tutaj przynajmniej się coś dzieje. Przez ostatnie kilka miesięcy dokładnie podsłuchiwałem wszystkie rozmowy i dowiedziałem  się mnóstwa ciekawych rzeczy...
      Urwał bo kroki dochodzące z korytarza zaczęły zbliżać się ku drzwiom za którymi ukryta była Fleur. Dziewczynka wstrzymała oddech gdy usłyszała zgrzyt zamka. Drzwi powoli zaczęły się otwierać...




Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ;c No ale ważne, że już jet i mam nadzieję, że się wam spodoba. Mam też do was prośbę. (jeżeli wgl ktoś to czyta xD) Jeżeli macie jakieś uwagi co mogę poprawić, bądź jeżeli rozdział wam się spodobał lub też nie to napiszcie o tym w komentarzu :)
Była bym bardzo wdzięczna, a póki co do zobaczenia ~ / Lady Vega

PS; Nowy wygląd Bloga zauważyliście? Tak, tak ostanio mam obsesję na punkcie jego zmian xD
PS2; *Obrazek* Niestety taka prawda :C Jakich fragmentów z książki brakowało wam w filmie? Mnie z pewnością Irytka :D

Obserwatorzy