środa, 4 lutego 2015

Wybaczcie :C

Wybaczcie, ale rozdziału na razie nie będzie :C Może pojawi się za 2 tygodnie, ale nie obiecuję. Nie to, że straciłam wenę. Nic z tych rzeczy. Rozdziały mam napisane, aż do 27, ale w zeszycie. Trzeba je przepisywać na komputer, a to zajmuje dużo czasu,którego mi brak. Jak wiecie mam też drugiego bloga, ale tam już się nauczyłam, że jak mam wenę to piszę od razu, albo na telefonie, albo na komputerze, żeby potem nie było marnowania czasu na przepisywanie :c Bardzo was przepraszam. Jak tylko znajdę wolna chwilkę rozdział dokończę :)
Do napisania Mania :*

czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 23 "Leśne demony, błysk i ucieczka"

-Draco!-krzyknęła podnosząc się z ziemi. Siła zaklęcia odepchnęła ją, lecz Draco wciąż stał na ścieżce niewzruszony- Draco co ty wyprawiasz?!
     Nie wiedziała, czy Diego dostał i szczerze mówiąc mało ją to obchodziło. Z Draconem coś się działo.
-Draco?!-powtórzyła- co się z tobą dzieje?!
-Odsuń się albo ciebie też zabiję!- wycelował w nią różdżkę.
     Fleur zbliżyła się o krok i dokładnie się mu przyjrzała. Jego oczy były jakieś inne. Puste, jakby zamglone, nieświadome tego co się działo.
-Draco...-teraz już szepnęła, ale on cofnął się o parę kroków i bez słowa odbiegł- Zaczekaj! -krzyknęła lecz on zniknął już gdzieś w gąszczu zakazanego lasu.
     Fleur odwróciła się zrezygnowana i zszokowana tym co się właśnie wydarzyło. Opuścił ją, co miała teraz zrobić? Została sama z martwym Diegiem. Nagle usłyszała stękniecie. Spojrzała za siebie i zobaczyła wstającego z ziemi Diega.
-Jezu, ty żyjesz?- podeszła do niego- Nic ci nie jest?
-Chyba nie- stęknął pocierając ręką głowę- chybił parę centymetrów debil.
-Nie mów tak!- Fleur ostrzegła go- On chyba nie był sobą...Coś jakby miał z oczami...były takie zamglone i...
-Imperius- Diego szepnął.
-Słucham?- Fleur odparła po tym jak jej przerwano.
-Klątwa imperiusa- powtórzył- ktoś go zaczarował.
-Tak myślisz?- spytała siadając koło niego na ziemi.
-Skoro mówisz, że miała zamglone oczy to wszystko na to wskazuje...-Diego lekko się do niej przysunął.
-No możliwe, ale z łaski swojej odsuń się- zmierzyła go wzrokiem- Nie znamy się.
-Ej mała nie bój się- zaśmiał się patrząc na jej naburmuszoną minę.
-Nie mów tak do mnie!- zmarszczyła brwi wytykając go palcem- na za dużo sobie pozwalasz!- wstała z ziemi otrzepując spodnie- Chodź musimy go znaleźć!
-Najpierw mi powiedz o co chodzi z tym diademem?- Diego zaczął się przekomarzać.
     Fleur lekko zmarszczyła brwi. Nie wiedziała czy powinna mu o wszystkim opowiadać, przynajmniej na razie. Ale nie miała nikogo innego na kim mogła by teraz polegać, postanowiła jednak, że póki co zatrzyma informacje o diademie dla siebie.
-Ja nic nie wiem- w końcu odparła.
-W takim razie co ci jest?- spytał również wstając.
-A co ma być?- spytała zdziwiona.
-Jesteś taka jakby....poddenerwowana- zaśmiał się.
-Bo mnie wkurzasz.- spojrzała na niego, ale mimowolnie się uśmiechnęła.
-To czemu tak długo zwlekałaś z odpowiedzią?- Diego był nieustępliwy.
-Chyba nie dasz mi spokoju, co?- spytała zrezygnowana ponownie siadając.
-Myślę, że nie- usiadł tuż obok- To o co chodzi?
-Ten diadem- zaczęła- Lady Shadow go szuka, żeby zawładnąć naszym całym światem i w ogóle wszystkimi ludźmi no wiesz...No i ja nic  o tym nie wiedziałam, a potem okazało się, że jest jakaś tam głupia przepowiednia no i że niby ja mam nas wszystkich uratować przed zagładą i tak dalej...no tak..właśnie tak, a jak zawiodę to ten no...wszyscy zginą czy jakoś tak...
-Wow- skomentował lekko zszokowany. 
-Nie wiem, trochę klapa...
-No, trochę...
-A teraz ty mi powiedz coś więcej o sobie...-spojrzała na niego. Była naprawdę ciekawa.
-Naprawdę chcesz tego słuchać?- spytał zdziwiony.
-A mamy coś innego do roboty?-rozłożyła ręce- Poczekamy, może Draco wróci...
-Eh...No dobrze- wzruszył ramionami- Chodziłem tak jak wy do Hogwartu jeszcze nie z pełna rok temu,byłem ślizgonem i uczyłem się nawet dobrze. Niestety potem wszystko trochę się pokomplikowało no i cóż, wyrzucili mnie ze szkoły i zamieszkałem tutaj, w zakazanym lesie. Jestem czarodziejem czystej krwi, ale moi rodzice zmarli jak miałem 8 lat i praktycznie ich nie pamiętam. No i nic więcej nie ma do powadzenia, oprócz tego, że strasznie nie lubiłem zielarstwa.- wzdrygnął się- A teraz muszę mieszkać w lesie...
-A za co cię wyrzucili?- Fleur spytała kopiąc kamień leżący tuż przed nią.
-Oskarżyli mnie o zabójstwo ucznia ze starszej klasy.- spojrzał na nią smutny, lecz ona odsunęła się o parę centymetrów, tak na wszelki wypadek.- Ale ja tego nie zrobiłem- dodał po chwili- nie mieli, żadnych dowodów! To ona go zabiła...
-Kto?- spytała głupio Fleur. 
-Lady Shadow- odparł zaciskając oczy- Dlatego chcę ci teraz pomóc, ja tez mam z nią do wyrównania rachunek. 
-Czyli chcesz mi pomóc?- zdziwiła się.
-Jasne- odparł lekko się uśmiechając- Może chodźmy dalej, co?
-O, tak, jasne- Fleur szybko wstała z ziemi i wzięła plecak, który wcześniej taszczył Draco.
-Daj, ja to wezmę- Diego zabrał torbę i zarzucił ją na plecy.
-Dzięki- Fleur mruknęła - Chyba muszę cię prosić o jeszcze jedno...
-Wal śmiało- odparł gdy ruszyli drogą.
-Dopiero jak zrobimy gdzieś postój...
-Jak chcesz..-mruknął- To ruszajmy.

~***~

-Wiesz co wydaje mi się, że Draco już nie wróci- Diego skomentował, lecz nie otrzymał żadnej odpowiedzi- Fleur?- spytał obracając się. 
     Nigdzie jej nie było zniknęła.

~***~
      Usłyszała jakby rżenie. Stanęła w miejscu wsłuchując się w głuchą cisze lasu. Nieśmiała nawet wołać Diega tylko czekała aż dostrzeże w zaroślach jakiś, mały, choćby najmniejszy ruch. Zarośla lekko się poruszały muskane podmuchami wiatru, ale oprócz tego nie działo się nic. Mimo tego, że nic nie usłyszała lekko zboczyła z drogi przedzierając się przez krzaki. Robiła trochę hałasu, ale za wszelką cenę chciała sprawdzić co wydawało takie dźwięki. W końcu doszła do małej, ciemniej polanki na której środku dostrzegał nieduże jeziorko z nienaruszoną taflą wody. Zaciekawiona ruszyła dalej, miejąc nadzieję, że może to jakiś znak i że tutaj znajdzie diadem lub Dracona. Powoli zbliżała się do brzegu gdy nagle spostrzegła, że w wodzie coś się poruszyło. Niepewnie kroczyła dalej mocno zaciskając palce na różdżce. Gdzieś w oddali usłyszała hukanie sowy i aż podskoczyła ze strachu. Gdy w końcu się uspokoiła z powrotem spojrzała na jezioro.Nieskazitelna ciemna tafla lekko się zmarszczyła. Przestraszona cofnęła się o krok, gdy ujrzała, wyłaniającą się z wody postać. Po chwili spostrzegła, że nie był to człowiek, lecz koń.
    Była to piękna, dostojna klacz z połyskującą zielonkawą grzywą. Fleur aż otworzyła usta ze zdumienia podziwiając powili zbliżające się do niej stworzenie. Klacz miała piękna perlistą maść pokrytą maleńkimi kropelkami wody. Fleur zbliżyła się o krok do zwierzęcia, jakby zaczarowana i omamiona jego pięknem.
-Jesteś śliczna- szepnęła wchodząc po kostki do wody- chodź do mnie maleńka...-wyciągnęła rękę do klaczy, lecz wciąż była za daleko, żaby ją dotknąć. 
     Nagle w ciemnej toni coś błysnęło. Fleur szybko zamrugała oczami, by sprawdzić czy jej się nie przewidziało. Znów ujrzała błysk, lecz klacz była już niespełna metr od niej i cichutko parsknęła. Fleur z powrotem na nią spojrzała. Była naprawdę niesamowicie piękna i biło od niej blaskiem. Puchonka dopiero teraz zauważyła, że zwierzę ma zamiast zwykłej grzywy, zielone sitowie na łbie.
-Co ci się stało?- spytała gładząc ją po pysku.
     Klacz parsknęła po raz drugi, po czym schyliła głowę dając tym samym znak, że chce by ją dosiąść.
-Przepraszam cię piękna, ale nie umiem jeździć konno- Fleur lekko pogładziła klacz po pysku- Może kiedy indziej.
     Ona jednak była nieustępliwa i pchnęła Fleur przechodząc parę kroków do przodu.
-Naprawdę nie chcę...- spojrzała konikowi w oczy.
     Oczekiwała, że ujrzy w nich coś równie pięknego i tajemniczego jak sama klacz, lecz jej oczy były puste. Nie wyrażały żadnych emocji i przepełnione były bezgraniczną czernią.
-Co ci się stało?- spytała i jakby wydało jej się, że wyraz twarzy zwierzęcia zrobił się nieco groźniejszy.
     Cofnęła się parę kroków, lecz klacz nadal szła jej śladami co chwilę trącając ją pyskiem.
-Przestań!- Fleur krzyknęła lekko ją odpychając.- Zostaw mnie!
     Oczy klaczy zaczęły nabierać czerwonego odcienia tak jakby gdzieś wewnątrz była demonem, a nie normalnym koniem. Jej zielona grzywa lekko falowała gdy zebrała w sobie siły i trąciła Fleur z taką mocą, że ta upadła na ziemię.
-Cholera, co tu się dzieje?- spytała sama siebie panicznie czołgając się po ziemi by oddalić się od klaczy.
     Ta zaatakowała ją z góry, jakby próbowała zmiażdżyć biedną Fleur swoimi wielkimi kopytami. Mimo, że dziewczyna miała różdżkę nie była w stanie wycelować i jej zaklęcia znikały gdzieś w gąszczu lasu. Ręce całe jej się trzęsły, ale ostatkami sił robiła uniki by klacz nie zadeptała jej na śmierć.
-Zostaw mnie!- znów krzyknęła.
      Oczy klaczy były teraz krwisto czerwona, a ona sama groźnie sapała przymierzając się do następnego natarcia. Fleur nie miała już siły. Zamknęła oczy i spodziewała się najgorszego. Już nic nie mogła zrobić.
      Nagle parskanie i rżenie ustało. Znów pogrążyła się w całkowitej ciszy. Czy była w niebie? Lekko otworzyła oczy,by sprawdzić gdzie jest. Leżała na mokrych liściach na tej samej polance co przed chwilą. Tuż obok niej leżała martwa klacz.
-Fleur, nic ci nie jest?- słyszała za sobą głos, tym razem nie zimny i kpiący, ale pełen troski i strachu.
      Lekko podniosła się na rękach i spojrzała przez ramię. Tuż za nią stał zdyszany Diego z różdżką w ręku. Z tej perspektywy wyglądał naprawdę przystojnie. "Fleur ogarnij się, nie myśl o tym teraz"- skarciła siebie w myślach po czym powoli wstała z ziemi.
-Wszystko w porządku, dziękuję- mruknęła. Nie wiedziała co miałby jeszcze powiedzieć. Uratował jej życie- Bardzo dziękuję...
-Nie ma sprawy- podszedł do niej i pomógł jej wstać ze śliskich liści- To Kelpia- dodał.
-Czyli?- Fleur spytała nie za bardzo wiedząc o czym mówi Diego.
-To demon wodny. Zamieszkuje zazwyczaj jeziora i rzeki, ale tutaj widzę ją pierwszy raz. To nie przypadek...
-Może to dodatek do turnieju- Fleur głośno się zastanawiała, a Diego spojrzał na nią zdziwiony.-Może to jakaś zagadka...
    Nagle przypomniała sobie błysk. Może to był diadem, a może coś zupełnie innego? Nie wiedziała, ale nie zamierzała siedzieć bezczynnie. Nic nie mówiąc obróciła się i ruszyła szybkim krokiem w stronę jeziorka.
-Fleur, gdzie idziesz? - Ślizgon krzyknął gdy zobaczył, że się oddala.
-Muszę coś sprawdzić!- odpowiedziała po czym weszła po łydki do wody.

*♥♥♥*

Witajcie :) Cóż po raz kolejny powiem, że nie do końca jestem zadowolona z tego rozdziału, ale mam już w przygotowaniu 24 i mam nadzieję, że tamten trochę was zaskoczy :) Tak czy siak jak zawsze czekam na opinie, bo to ogromna motywacja :D Przyznam, że ma też w głowie od pewnego czasu pewien pomysł, ale zobaczę, czy się uda, a jak tak to mam nadzieję, że lekko wami wstrząśnie :D
Po raz kolejny wszystkim dziękuję, za komentarze i proszę o kolejne ♥
Chciałam też zaprosić was na mojego nowego bloga: http://dorcas-wyprawa-po-milosc.blogspot.com/
Na razie nic na nim nie pisze, bo skupiam się na pisaniu tutaj, ale liczę na obserwacje, bo za jakiś czas zaczną pojawiać się tam posty :)


Całuję was mocno i do następnego napisania ♥ ~Lady

Obserwatorzy